Rozdział 17

140 18 0
                                    

  Zamykałam drzwi od domu na klucz.

  Zanim wyszliśmy z domu wilczek powiedział ,że gdy od proroczego snu minie pół roku to w pierwsze trzy dni można odebrać mi dar ponownie.Tak to będzie się powtarzać co sześć miesięcy do końca mojego życia.Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.

-94% osób z darem udaje się przeżyć a czasami przez te trzy dni w ogóle nikt nie próbuje ich zabić.-powiedział wilczek stojący obok mnie.

-Czemu ja?-zapytałam bardziej siebie.

-Nikola.-spojrzałam na niego.-To jest dar a nie przekleństwo.Zobaczysz.

  Powolnym krokiem zaczęłam się kierować w stronę furtki.Najbardziej boje się ,że gdy będę szła chodnikiem to ktoś od tyłu mnie zajdzie i wbije mi nóż w plecy.Dosłownie.

-Nie ,nie to mnie przerasta.-powiedziałam.

  Odwróciłam się aby wrócić do domu ,ale wilk zastawił mi drogę.Patrzyliśmy sobie w oczy ,nikt z nas się nie ruszył.

-Nie masz się na razie czego bać na prawdę.-powiedział.

  Zrobiłam krok ,żeby go obejść ale on znów zastawił mi drogę.

-Jeżeli boisz się iść do szkoły to odprowadzę cię.-uśmiechnął się.

-Nie bo jeszcze ktoś cię zobaczy.-powiedziałam a on uśmiechnął się cwaniacko.

****************************

  Szłam szybkim krokiem po chodniku.Wilczkowi w końcu udało się mnie przekonać abym poszła do szkoły.Ufam mu ,jest chyba tego godny.Dziś niczego nie będę pewna.Na chodniku jestem sama a obok mnie przejeżdżają samochody.Obejrzałam się ,miałam wrażenie ,że ktoś mnie śledzi.Nie pomyliłam się.Za mną szedł wysoki ,łysy i umięśniony mężczyzna.Gdy podniósł głowę wróciłam wzrokiem przed siebie.Przyśpieszyłam kroku.Tak strasznie się bałam ,że zaraz mój żywot może się zakończyć.

-Uspokój się nic się nie dzieje.-usłyszałam głos wilczka ale nie wiem gdzie.-Spójrz za siebie.-Tak zrobiłam mężczyzna skręcił w boczną uliczkę.-Widzisz nic się nie dzieje.-uspokoiłam się ,że jest tu ze mną ale miał nie wychodzić z lasu.

-Miałeś nie iść ze mną.-szepnęłam co i tak usłyszał.-A jeżeli ktoś cie zobaczy?

-Wiem ale przyznasz ,że lepiej się czujesz gdy jestem z tobą.-uśmiechnęłam się na jego słowa miał racje.

-Tak.-powiedziałam.

******************************

  Lekcje zaczęły się 10 minut temu.Na korytarzu nie byłam sama było jeszcze paru uczniów kursujących po szkole ,pierwszego dnia dużo osób się spóźnia.Kieruję się w stronę sekretariatu aby odebrać książki.Mijam sale klasową trenera ciekawe jaka klasa ma go za wychowawcę.Współczuję im.

  Po minucie weszłam do sekretariatu.

-Dzień dobry.-przywitałam się z panią siedzącą za biurkiem.

-Witaj Nikola.-powiedziała uśmiechając się do mnie.

  Podeszłam do biurka.Pani od razu zajęła się szukaniem moich książek.Następnie położyła je przede mną na biurku.

-Tu są książki.-otworzyła szufladę.-A tu plan lekcji.-położyła kartkę na książki.-Czy coś się stało?

-Nie skądże.-powiedziałam.

-Bo rzadko się smucisz.-powiedziała uśmiechając się.

-Nie nic się nie stało.-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

  Zaczęłam pakować książki do plecaka.Gdy skończyłam kobieta chciała coś jeszcze powiedzieć ale otworzy się drzwi.

-To mówiła pani ,że gdzie jest sala numer 15?

  Odwróciłam się.Moim oczom ukazał się wysoki chłopak o czarnych włosach.Ubrany w szarą bluzę ,czarny T-shirt i dżinsy.Czytał coś na kartce ,którą miał w ręce.Podniósł wzrok.Jego piwne oczy przeskakiwały za mnie na panią sekretarkę.

-Yyyy przepraszam.-powiedział.-To może ja poszukam klasy jeszcze raz.

-Noah poczekaj ,Nikola cię zaprowadzi.-powiedział pani.

 Zaczynam panią nie lubić pomyślałam.Zarzuciłam plecak przez ramie ,wzięłam karteczkę do ręki i wyszłam z sekretariatu a chłopak za mną.

-Co się mówi na do widzenia!-krzyknęła pani.

-Do widzenia.-krzyknęłam z chłopakiem równo.Po czym się zaśmialiśmy.

-Noah jetem.-powiedział chłopak.

-A ja Nikola.-powiedziałam o dziwo z uśmiechem na twarzy.

-A ty gdzie masz lekcje?-zapytał.

  Stanęłam i spojrzałam na karteczkę.

-Mówiłeś ,że gdzie masz lekcje?-spytałam wkładając karteczkę do kiszeni spodni.

-W piętnastce.

-Ja też.-powiedziałam.

-No to będziemy razem w klasie.-powiedział uśmiechając się ,odwzajemniłam uśmiech.

  Ruszyliśmy razem korytarzem.Po drodze do klasy mówiłam mu co gdzie jest ,żeby miej więcej coś wiedział.Zatrzymaliśmy się przed salą numer 15.Usłyszałam donośny głos trenera.W sumie mogłam trafić gorzej.

 Weszliśmy do klasy.Oczywiście trener wydarł się na nas za spóźnienie.Zajęłam wolne miejsce obok Kornelii ,które mieści się na końcu sali.

-Cześć.-powiedziałam do przyjaciółki.

-Hej.-odpowiedziała blondynka.

  Trener zaczął swój wykład na temat drużny piłki nożnej.

-Szykuje się nam wspaniały rok.-powiedziała z ironią Kornelia.

  Przytaknęłam.Następnie udawałam ,że słucham nauczyciela.Naprawdę byłam w innym świecie.Co się stanie?Czy przeżyje?Niby wilczek powiedział ,że przeżywa 94%osób takich jak ja.A jeżeli będę tymi 6% które umierają ,co wtedy?

  Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk gwizdka trenera.Nauczyciel stal przede mną z założonymi rękami.

-Nikola słuchasz mnie?-zapytał.

-Chce pan prawdę czy mam skłamać?-czemu ja to powiedziałam!Ja...tracę nad sobą kontrole.

  Już miał coś powiedzieć kiedy papierowa kulka trafiła go w tył głowy.Cała klasa wybuchła śmiechem.Kątem oka widziałam ,że to Will.Trener odwrócił się cała klasa ucichła.Cała klasa oprócz Willa ,który po cichu się śmiał.

-Will!-wykrzyknął trener ze złością.

-Słucham.-powiedział chłopak już się nie śmiejąc.

-Czy to ty?-wskazał palcem na kulkę leżącą na podłodze.

-Ja?-podniósł ręce-nigdy.

-Obrońca się znalazł.-szepnął sam do siebie trener.Wrócił do tablicy i powiedział kiedy jest pierwszy trening piłki nożnej.

  -Czyli to jest ten Will.-szepnęła do mnie Kornelia.-Wiktoria mówiła ,że jest raczej spokojny.

-A właśnie ,gdzie ona jest?-spytałam.

-Jeszcze jej nie ma.-odszepnęła.

 Rozbrzmiał dzwonek sygnalizujący koniec lekcji.

Mój przyjaciel wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz