Rozdział 10. Prawie jak raj.

315 23 5
                                    

  Leżała w swoim łóżku, śpiew ptaków za oknem, dawał jej znać że to już rano. Leżała i nie wykonywała żadnego ruchu, otaczała ją ciemność.

-Sophie, skarbie już rano...

-Tak wiem mamo.-powiedziała lekko zaciskając zęby, nie chciała wybuchnąć złością lub płaczem.

-Musisz wstawać do szkoły.-powiedziała kobieta i usiadła na brzegu łóżka córki.

-Nie muszę...-wyszeptała, odwracając się tyłem do matki.

-Kochanie, wiem, że to wszystko boli, ale szkoła jest ważna.

-Proszę mamo...daj mi czas do przyszłego tygodnia, nie dam teraz rady.-odpowiedziała lekko drżącym głosem, kobieta ciężko westchnęła i odsunęła włosy z twarzy dziewczyny.

-Dobrze...ale tylko ten tydzień, zadzwonię do szkoły i powiem, że jesteś chora, odpocznij...-powiedziała i pogłaskała ją jeszcze raz po głowie, po czym wyszła.

***

Minęła już druga godzina lekcyjna, a Sophie nie pojawiała się w szkole, nie odbierała telefonu i nie dawała żadnego znaku życia, Kira siedziała oparta o ścianę, ciągle próbując się dodzwonić do przyjaciółki.

-Tu Sophie, nie mogę odebrać telefonu, proszę, zostaw mi wiadomość.

-Sophie proszę, oddzwoń do mnie, przepraszam za wczoraj, boję się o Ciebie.-powiedziała do telefonu lekko roztrzęsionym głosem i w tej chwili podszedł do niej Leon.

-Kira, jesteś dzisiaj jakaś roztrzęsiona, co się dzieje?

-To nic takiego Leo, po prostu martwię się o Sophie.

-Może się przeziębiła, zrobiło się chłodno.-powiedział kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny.

-Nie wydaje mi się, że to, to, wczoraj się pokłóciłyśmy i ona nie odbiera telefonu- powiedziała, ukrywając twarz w dłoniach.

-Oh Kira...wyluzuj, wszyscy przyjaciele się kłócą, skoro ona nie odbiera, to do niej nie dzwoń, sama w końcu zadzwoni- powiedział, uśmiechając się wesoło.

-No nie wiem...

-Wrzuć na luz, mam pomysł, bierz plecak, zrywamy się ze szkoły- powiedział i pociągnął za sobą czarnowłosą.

***

Stała pod strumieniem zimnej wody, już około 15-stu minut i odtwarzała w głowie w kółko wczorajsze popołudnie. Wiedziała, że to jej zazdrość, doprowadziła do kłótni. Teraz nie rozumiała, czemu była tak wściekła i zazdrosna, chyba po prostu bała się, że Kira ją zostawi, teraz już na to za późno, straciła ją. Z zamyślania wyrwało ją pukanie do drzwi łazienki.

-Sophie, siedzisz już w łazience około 15-stu minut, ubierz się i chodź do kuchni, mam coś ważnego Ci do powiedzenia !- krzyknęła kobieta za drzwiami.

-Dobrze mamo!- odpowiedziała, wychodząc spod prysznica.

Ubrała na siebie wcześniej przygotowane ubrania i ruszyła do kuchni, kiedy zeszła ze schodów do jej nosa dotarł zapach naleśników.

-O jesteś kochanie, usiądź sobie, nałożę Ci naleśników.

-Mamo? Co się stało, że jesteś taka szczęśliwa?-zapytała brunetka ostrożnie siadając na krześle.

-No cóż, miałam z tym poczekać do końca śniadania, no ale Nancy z rodzicami wraca!- krzyknęła podekscytowana.

-Co?! Jak?! Skąd wiesz?!

-Jak byłam na zakupach, zadzwonił mi telefon. To była Emma (mama Nancy) powiedziała, że za tydzień wracają do miasta, bo Mark dostał tu lepiej płatną pracę!

-Nie wierzę- powiedziała, ukrywając twarz w dłoniach, próbując uspokoić szybko bijące serce i przyśpieszony oddech.

-Skarbie, wszystko dobrze?-zapytała obejmując ramieniem córkę.

-Tak, tylko po prostu ostatnio strasznie za nią tęskniłam i teraz okazuje się, że wraca, nie mogę uwierzyć w moje szczęście.-wyszeptała wtulając się mocniej w matkę.

-Wszystko się ułoży, między Tobą i Kirą też, a teraz zjedz naleśniki- powiedziała i pogłaskała nastolatkę po głowie.

***

Kira wracała do domu i właśnie przechodziła obok domu Sophii, kiedy podjęła decyzję. Otworzyła furtkę i wolnym krokiem podeszła pod drzwi, po czym nacisnęła dzwonek, po chwili drzwi otworzyła rudowłosa kobieta, mama Sophii.

-Oh Kira, witaj, wejdź, Sophii jest w salonie.-powiedziała zapraszając ją do środka, Kira niepewnie weszła do środka i skierowała się do salonu, tam na kanapie ujrzała siedzącą brunetkę z książką.

-Sophie, to ja Kira.-wyszeptała i wtedy drobniejsza nastolatka zerwała się z kanapy i lekko chwiejnym i nieporadnym krokiem podbiegła do czarnowłosej, po czym wtuliła się w nią mocno. Wyższa dziewczyna poczuła łzy spływające po jej policzkach i mocniej przytuliła do siebie brunetkę.

-Proszę, nigdy już nie bądź na mnie wściekła.-wyszeptała drżąc Sophie i zaciskając mocniej dłonie na koszulce przyjaciółki.

-Nigdy.-odpowiedziała Kira. Stały tak już dłuższą chwilę, obie zdążyły już opanować łzy, teraz stały tylko wtulone w siebie, ciesząc się swoją bliskością.

-Dziewczynki może zrobię wam herbatę i przyniosę ciastka, a wy usiądziecie?- powiedziała, przerywając ciszę rudowłosa kobieta, na co obie dziewczyny szybko ruszył w stronę kanapy, lekko zawstydzone obecnością, matki dziewczyny. Kiedy Kira odwróciła się w połowie drogi ujrzała, że kobieta uśmiecha się od ucha do ucha. (ona to Shipuje).

-Kira?

-Tak?

-Wiesz, kiedyś wspominałam Ci o mojej przyjaciółce z czasów podstawówki...-powiedziała spokojnie.

-Tak, Nancy, wyprowadziła się i za nią czasami tęsknisz, co z nią?

-Ona wraca w przyszłym tygodniu i myślałam że....

-Tak?-zapytała.

-Że może będziesz chciała ją poznać- powiedziała na jednym oddechu nastolatka.

-Ależ oczywiście, że tak!-powiedziała wesoło przytulając do siebie dziewczynę.

-Dziękuję Ci...-wyszeptała.

-Za co?

-Za to, że mi wybaczyłaś i za to, że ze mną jesteś i za to, że mnie wspierasz i za wszystko-powiedziała szybko.

-Głuptasie, jesteś dla mnie najważniejsza.-wyszeptała i Sophie wewnątrz bardzo chciała, aby Kira mówiła to nie tylko po przyjacielsku.

-Dziewczynki, pora na herbatę i ciasteczka! -krzyknęła z kuchni kobieta.

Udało mi się, w końcu napisać ten rozdział, miałam okropne problemy z weną i życiem prywatnym. Teraz wróciła mi trochę wena, więc jest trochę lepiej. Nie jestem do końca dumna z tego rozdziału, ale jest on ważny, bo to wstęp do paru wątków: w tym powrotu Nancy i zamiarów Leo wobec Kiry. Jestem ciekawa, co o tym wszystkim sądzicie. Pojawia się tutaj też dużo mamy Sophie, stworzyłam tę postać, bo pomyślałam, że Sophie potrzebuję trochę matczynej miłości i dodatkowo jak możecie się domyślić, mamusia shipuje Sophię i Kirę (jeżeli macie pomysły nazw do tego shipu, to piszcie w komentarzach). Mam nadzieję, że u was wszystko dobrze i serdecznie was wszystkich pozdrawiam :3  


W jej oczach.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz