Problemy z oddychaniem, ból głowy, łzy na policzkach, to wszystko znikało, kiedy czuła jej ramiona wokół siebie. Sophie działała na nią jak morfina. Zabijała ból i dawała lekkie uczucie wolności, latania.
Z morfiną jest jeden główny problem, ona uzależnia. Kira właśnie tak się czuła, jakby była uzależniona od bliskości brunetki. Z dnia na dzień popadała w to mocniej. Teraz bez jej obecności czuła jakby straciła część siebie. Było to bardzo denerwujące i zawstydzające, zawsze wystarczała sobie sama, a teraz nie mgłą żyć bez bliskości dziewczyny. Nie wiedziała, czy Sophie to zauważa, może po prostu to ignoruje...
-Kira?- zapytał dziewczyna cichym głosem, niemal szeptem jednak w ciemnym pokoju był to dźwięk głośny.
- Tak?
-Myślałam, że zasnęłaś.
-Oh...przepraszam, zamyśliłam się, o czym mówiłaś?-zapytała i po chwili poczuła, że ramiona dziewczyny wokół jej tali zacisnęły się mocniej.
-Ja...mówiłam, że się boję.
-Czego?-zapytała zdziwiona.
-Em...nieważne, to głupie...chodźmy spać- powiedziała szybko brunetka.
-Sophie...?-zapytała. Odpowiedziało jej milczenie.
***
Wracały pierwszy raz do szkoły po przerwie świątecznej, ich rozmowę przerwało wołanie.
-Kira!
LEON
Kira szczerze miała dość jego egzystencji, przez całe święta do niej dzwonił i pisał, to zrobiło się męczące.
-Hej Kira, Sophie...-powiedział, doganiając je.
-Cześć Leon- powiedział czarnowłosa, spoglądając na brunetkę trzymającej się jej ramienia.
-Dzwoniłem do Ciebie całe święta!
-Serio?-zapytała, udając zdziwienie, a po chwili usłyszała cichy chichot dziewczyny po jej lewej stronie.
-Tak, ogólnie chciałem Cię o coś zapytać...
O nie.
-O co?- zapytała, spokojnie w głowie błagając, aby nie była to randka.
-Poszłabyś ze mną do kina?- zapytał, a Kira poczuła, że dłonie na jej lewym ramieniu zacisnęły się mocniej.
-Oh...
-Proszę...
-Pozwól mi się zastanowić, napiszę do Ciebie wieczorem, a teraz wybacz, musimy iść- odpowiedział i zaczęła iść szybciej, ciągnąc za sobą przyjaciółkę.
***
Po tym, jak weszły do szkoły, szybko skierowały się do damskiej toalety, która na szczęście była pusta.
-Kira czemu mnie tu zaciągnęłaś? -Zapytała brunetka, rozpinając płaszcz.
-Chodzi o to, że muszę nad czymś pomyśleć- powiedziała, a po chwili usłyszała chichot.
-Powodzenia...
-Zamknij się i myśl jak uniknąć wyjścia do kina z Leonem.
-Po prostu powiedz mu, że nie chcesz z nim iść.-powiedziała niższa dziewczyna.
-Nie chcę go zranić...
-Ale nie chcesz z nim iść, prawda?-zapytała prawie szeptem Sophie.
-Nie, po prostu nie chcę wyjść na wredną.
-Okej pomyślimy nad czymś...-powiedziała brunetka i wtuliła się w nią mocno.
-Tak, tylko teraz przez cały dzień będę musiała go unikać- powiedziała czarnowłosa.
-Lub...
-Lub?
-Możemy po cichutku wyjść wyjściem dla biegaczy, które zawsze jest otwarte i gdzieś pójść- wyszeptała tuż przy jej uchu, po chwili chichocząc.
-Od kiedy zrobiłaś się taka odważna i pewna siebie?-zapytała dziewczyna, po chwili lekko łaskocząc przyjaciółkę.
-Przestań i chodźmy, kiedy jeszcze mamy szansę.
Oto taki trochę lżejszy rozdział, a w następnym obiecuję wam wagary naszych dziewczyny. Nie wiem, czy taki rozdział wam się podoba, mam nadzieję, że tak i liczę na wasze opinie w komentarzach. Pozdrawiam was serdecznie :*
CZYTASZ
W jej oczach.
Teen FictionUwierzysz w prawdziwą miłość? Sophie jest niewidoma od dziecka, może powiedzieć że żyje w świecie ciemności i dźwięków. Kocha muzykę i pływanie. Chociaż mamy XXI wiek, dla uczniów jej klasy jest tylko kaleką. Po jej stronie stoi tylko Marcus, chłop...