Rozdział 14. Jak morfina.

216 23 0
                                    


Problemy z oddychaniem, ból głowy, łzy na policzkach, to wszystko znikało, kiedy czuła jej ramiona wokół siebie. Sophie działała na nią jak morfina. Zabijała ból i dawała lekkie uczucie wolności, latania.

Z morfiną jest jeden główny problem, ona uzależnia. Kira właśnie tak się czuła, jakby była uzależniona od bliskości brunetki. Z dnia na dzień popadała w to mocniej. Teraz bez jej obecności czuła jakby straciła część siebie. Było to bardzo denerwujące i zawstydzające, zawsze wystarczała sobie sama, a teraz nie mgłą żyć bez bliskości dziewczyny. Nie wiedziała, czy Sophie to zauważa, może po prostu to ignoruje...

-Kira?- zapytał dziewczyna cichym głosem, niemal szeptem jednak w ciemnym pokoju był to dźwięk głośny.

- Tak?

-Myślałam, że zasnęłaś.

-Oh...przepraszam, zamyśliłam się, o czym mówiłaś?-zapytała i po chwili poczuła, że ramiona dziewczyny wokół jej tali zacisnęły się mocniej.

-Ja...mówiłam, że się boję.

-Czego?-zapytała zdziwiona.

-Em...nieważne, to głupie...chodźmy spać- powiedziała szybko brunetka.

-Sophie...?-zapytała. Odpowiedziało jej milczenie.

***

Wracały pierwszy raz do szkoły po przerwie świątecznej, ich rozmowę przerwało wołanie.

-Kira!

LEON

Kira szczerze miała dość jego egzystencji, przez całe święta do niej dzwonił i pisał, to zrobiło się męczące.

-Hej Kira, Sophie...-powiedział, doganiając je.

-Cześć Leon- powiedział czarnowłosa, spoglądając na brunetkę trzymającej się jej ramienia.

-Dzwoniłem do Ciebie całe święta!

-Serio?-zapytała, udając zdziwienie, a po chwili usłyszała cichy chichot dziewczyny po jej lewej stronie.

-Tak, ogólnie chciałem Cię o coś zapytać...

O nie.

-O co?- zapytała, spokojnie w głowie błagając, aby nie była to randka.

-Poszłabyś ze mną do kina?- zapytał, a Kira poczuła, że dłonie na jej lewym ramieniu zacisnęły się mocniej.

-Oh...

-Proszę...

-Pozwól mi się zastanowić, napiszę do Ciebie wieczorem, a teraz wybacz, musimy iść- odpowiedział i zaczęła iść szybciej, ciągnąc za sobą przyjaciółkę.

***

Po tym, jak weszły do szkoły, szybko skierowały się do damskiej toalety, która na szczęście była pusta.

-Kira czemu mnie tu zaciągnęłaś? -Zapytała brunetka, rozpinając płaszcz.

-Chodzi o to, że muszę nad czymś pomyśleć- powiedziała, a po chwili usłyszała chichot.

-Powodzenia...

-Zamknij się i myśl jak uniknąć wyjścia do kina z Leonem.

-Po prostu powiedz mu, że nie chcesz z nim iść.-powiedziała niższa dziewczyna.

-Nie chcę go zranić...

-Ale nie chcesz z nim iść, prawda?-zapytała prawie szeptem Sophie.

-Nie, po prostu nie chcę wyjść na wredną.

-Okej pomyślimy nad czymś...-powiedziała brunetka i wtuliła się w nią mocno.

-Tak, tylko teraz przez cały dzień będę musiała go unikać- powiedziała czarnowłosa.

-Lub...

-Lub?

-Możemy po cichutku wyjść wyjściem dla biegaczy, które zawsze jest otwarte i gdzieś pójść- wyszeptała tuż przy jej uchu, po chwili chichocząc.

-Od kiedy zrobiłaś się taka odważna i pewna siebie?-zapytała dziewczyna, po chwili lekko łaskocząc przyjaciółkę.

-Przestań i chodźmy, kiedy jeszcze mamy szansę.

Oto taki trochę lżejszy rozdział, a w następnym obiecuję wam wagary naszych dziewczyny. Nie wiem, czy taki rozdział wam się podoba, mam nadzieję, że tak i liczę na wasze opinie w komentarzach. Pozdrawiam was serdecznie :*

W jej oczach.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz