- Niespodzianka! Witamy w Zoo w Pradze!
Zatkało mnie totalnie. Stałam z otwartą buzią na środku chodnika blokując przejście ludziom zmierzającym do wejścia. Wiele osób zaczynało się na mnie gapić, co mnie nie dziwiło, musiałam wyglądać jakbym właśnie przechodziła resetowanie mózgu.
- Praga?! Czy ciebie do końca pojebało? - udało mi się wykrztusić z siebie po chwili wydłużającego się milczenia. - Wywiozłaś mnie z kraju?!
Kinga uniosła ręce w pojednawczym geście.
- Tylko na kilka godzin, wieczorem mamy powrotny autobus. No i mieszkamy stosunkowo blisko granicy, więc nie jest to jakaś wielka podróż. - Kinga uśmiechnęła się niepewnie. - Pomyślałam, że wypad do zoo by ci się podobał. I co, myliłam się czy nie?
Westchnęłam głęboko i odwzajemniłam jej uśmiech.
- Dobrze mnie znasz, nie mogę zaprzeczyć – chwyciłam ją pod ramię i pociągnęłam w kierunku kas biletowych, żeby ustawić się w ogromnej kolejce. - Skoro już tu jesteśmy, to nie marnujmy czasu przed wejściem. Czas rozpocząć zwiedzanie!
Kolejka do kas poruszała się zaskakująco szybko, więc już po około piętnastu minutach byłyśmy w środku. Kinga stała przed stoiskiem z mapami i informatorami z zamiarem ich kupienia, ale ja odciągnęłam ją i powiedziałam coś,czego później bardzo żałowałam:
- Nie potrzebna nam mapa! Po co wydawać na to pieniądze? Spokojnie poradzimy sobie bez niej.
Kinga zgodziła się bez słowa i ruszyłyśmy do pierwszej atrakcji dnia, pingwinów.
~~~~~~~~~~
Spacerowałyśmy od jednego wybiegu do drugiego, podziwiając dzikie zwierzęta i popijając kupioną w przydrożnej budce lemoniadę. Zawsze kochałam oglądać programy o zwierzętach w telewizji, ale możliwość zobaczenia ich na własne oczy i to z tak bliska była nieporównywalnie lepsza. Zoo było ogromne, zaczynałam się zastanawiać czy będziemy w stanie obejrzeć wszystko na czas. Zatrzymałyśmy się na dłużej przy wybiegu dla słoni, który był niesamowicie wielki i umożliwiał podziwianie tych pięknych zwierząt bez bezpośredniego zakłócania ich przestrzeni. Zmęczone, opadłyśmy na najbliższą ławkę.
- To zoo nie ma końca – powiedziała Kinga. - Chodzimy już tak prawie od dwóch godzin i cały czas oglądamy coś nowego!
- To prawda, ale przynajmniej pogoda jest w porządku. - odpowiedziałam. - Gdyby był upał, to pewnie dostałybyśmy jakiegoś udaru słonecznego.
Kinga uparła nogę o moje uda w taki sposób, że nasze nogi wyglądały jak splątane gałęzie drzewa.
- Mi przy tobie zawsze jest gorąco –droczyła się ze mną Kinga.
Po krótkiej przerwie, ruszyłyśmy w dalszą drogę. Nie miałyśmy pojęcia, gdzie dokładnie idziemy, bo nie miałyśmy żadnej mapy, więc wkrótce trafiłyśmy do ślepego zaułka. Był zacieniony, z wielkimi, rozłożystymi drzewami osłaniającymi to miejsce przed światem. Była tam tylko jedna ławka z widokiem na zagrodę z ptakami. Przez korony drzew przebijały się pojedyncze promienie słońca i oświetlały bajecznie kolorowe ptaki, nadając im niemal boski wygląd.
- Wow – wyrwało mi się. - Jaka ta uliczka jest piękna!
- O tak, cudowna.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że wzrok Kingi był skierowany na mnie. Błyskawicznie się zarumieniłam i zbliżyłam się do zagrody, żeby ukryć swoje zakłopotanie. Bardzo nie lubiłam przyjmować komplementów, zawsze wydawały mi się nieszczere i dawane z litości. Nie przepadałam za swoim wyglądam i wolałam unikać każdej możliwej sytuacji, która skierowywałaby na niego uwagę.
- Jesteś piękna – usłyszałam za plecami.
- Co?
- Naprawdę jesteś piękna i boli mnie to, że tego nie widzisz i nie doceniasz – powiedziała Kinga, podchodząc do mnie i splatając swoje palce z moimi.
Westchnęłam ciężko i postanowiłam wyznać, co leży mi na sercu.
- Ty jesteś taka śliczna, wysoka, szczupła i do tego jeszcze zabawna i mądra. Przy tobie czuję się jak worek zgniłych ziemniaków. Dlatego komplementy mnie nie zachwycają. Myśl, że ktoś taki jak ty, chce być z kimś takim jak ja jest dla mnie nie do uwierzenia. Cały czas mam wrażenie, że to tylko sen i w każdym momencie mogę się obudzić.
Dobrze było nareszcie powiedzieć tona głos, zamiast ukrywanie uczuć na dnie serca. Jednak Kinga wydawała się być bardzo dotknięta tym, co powiedziałam. Nie do końca to rozumiałam. Przecież powiedziałam jej tyle miłych rzeczy!
- Ty naprawdę nie rozumiesz, prawda? -zapytała Kinga. - Poprzez obrażanie siebie, tak naprawdę obrażasz mnie. Ja naprawdę chcę z tobą być. Kocham cię. Skoro tak mnie wywyższasz, to czy naprawdę myślisz, że byłabym tutaj teraz z tobą, gdybym nie uważała cię za równie atrakcyjną? Nigdy więcej nie mów ani nie myśl o sobie w ten sposób, proszę cię. Obiecaj mi to.
Słowa Kingi bardzo mnie poruszyły i poczułam, jak moje oczy napełniają się łzami. Kiwnęłam głową, co sprawiło, że łzy wydostały się spod moich powiek i popłynęły po policzkach.
- Obiecuję.
Stanęłam na palcach i pocałowałam swoją dziewczynę. Czułam się jak najszczęśliwsza osoba na świecie. Kiedy Kinga odpowiedziała na pocałunek i wplotła palce w moje włosy, poczułam jak w moim wnętrzu stado motyli wzbija się do lotu. Mogłyśmy się cieszyć pocałunkiem tylko przez kilka chwil, ponieważ usłyszałyśmy, że inni ludzie się zbliżają. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i poszłyśmy dalej odkrywać uroki tego wspaniałego zoo.
CZYTASZ
Her
RomanceOstatnia klasa liceum. Jedna dziewczyna, która zmienia wszystko. A przede wszystkim mnie.