Tydzień poprzedzający bal szybko minął i w końcu nadszedł wyczekany przeze mnie piątek. Byłam gotowa spędzić ten wieczór w świetnym towarzystwie, tańcząc do utraty tchu. Miałam lekką tremę przed ujawnieniem się przed całą szkołą, ale podekscytowanie było zdecydowanie silniejsze niż strach.
Wyszykowanie się na imprezę zajęło mi więcej czasu, niż przewidywałam. Miałam wrażenie, że stoję przed lustrem i poprawiam eyeliner przez całą wieczność, zanim udało mi się zrobić idealną kreskę. Po ponad godzinie, byłam zadowolona z efektu. Miałam perfekcyjny makijaż, nie za mocny, ale wyrazisty, a moje kasztanowe włosy opadały luźnymi falami na odsłonięte ramiona. Czułam się piękna. Prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu czułam się naprawdę piękna i szczęśliwa.
Ani ja, ani Kinga nie miałyśmy jeszcze prawa jazdy, więc ustaliłyśmy, że podwiezie nas jej ojciec. Kiedy podjechał pod mój dom, serce waliło mi jak oszalałe.
- Przyjechali po ciebie – moja mama czule objęła mnie ramieniem i pocałowała w czubek głowy. - Bawcie się dobrze.
Kilki dni temu wyznałam jej, że mam dziewczynę i że mam zamiar z nią iść na bal andrzejkowy. Na początku była lekko zdziwiona,ale przyjęła to bardzo dobrze, bez krzyków i pretensji. Możliwe,że była lekko zawiedziona, że jej szanse na posiadanie wnuków zmalały, ale nie dała tego po sobie poznać. Byłam jej bardzo wdzięczna za taką reakcję, ostatnie czego mi było trzeba to awantura z rodzicami niedługo przed balem.
Zadźwięczał dzwonek. W podskokach ruszyłam do drzwi. Wprost nie mogłam się doczekać widoku Kingi. Wiedziałam, że będzie wyglądać ślicznie, w końcu ona nie musi robić nic specjalnego,żeby wyglądać ładnie. Jednak to, co zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Kinga wyglądała olśniewająco. Włosy miała gustownie upięte, ale kosmyki przy twarzy były zostawione luzem. Mocny, ciemny makijaż podkreślał zieleń jej oczu, a bordowa sukienka świetnie wyglądała przy bladej karnacji.Absolutnie odjęło mi mowę.
Kinga wyciągnęła dłoń w moją stronę i powiedziała:
- Gotowa?
Nogi mi zmiękły, ale chwyciłam jej dłoń i ruszyłyśmy do auta, trzymając się za ręce i uśmiechając do siebie. Podróż samochodem minęła szybko, nie miałyśmy dalekiej drogi do szkoły,gdzie odbywał się bal. Nasza szkoła miała ogromną salę gimnastyczną, więc bez sensu było wynajmowanie jakieś innej salina tą okazję. Tata Kingi gawędził przez całą drogę, ale nie mogłam się skupić na tym, co mówił. Nawet w ciemnym aucie Kinga wydawała się świecić. Wiedziałam, że zachowuję się jak zakochana po uszy wariatka, ale nie mogłam się powstrzymać i powiedziałam:
- Chyba mam coś nie tak z głową, ale wydaje mi się, że świecisz.
Kinga popatrzyła na mnie z niedowierzaniem, a potem wybuchnęła śmiechem.
- Nie martw się, to przez te radioaktywne koktajle, które piję co rano. - oparła głowę na moim ramieniu i przez resztę drogi chichotała pod nosem.
Kingi tata wysadził nas i odjechał, zostawiając nas pod szkołą.Zaraz wszyscy w szkole nas zobaczą. Mój żołądek zaczynał się kurczyć ze stresu, ale uspokoił się, kiedy poczułam uścisk dłoni Kingi.
- Wszystko będzie dobrze, nie martw się. W końcu mamy XXI wiek,dziewczyny chodzące ze sobą nie są już takim tematem tabu.
- Pewnie masz rację – odetchnęłam głośno.
Sala gimnastyczna była oddzielona od głównego budynku szkoły,więc od reszty uczniów dzieliły nas tylko jedne drzwi. Z drżącym sercem popchnęłam je i moim oczom ukazała się pięknie udekorowana sala wypełniona po brzegi balonami. Widać było, że impreza już się zaczęła. Ludzie tłoczyli się wokół stołów zjedzeniem albo tańczyli na parkiecie. Wydawało się, że nikt nas nawet nie zauważył, co bardzo mi pasowało.
- Patrz, nikt nawet nie zwraca na nas uwagi – Kinga próbowała przekrzyczeć głośną muzykę. - A nie mówi...
Dziewczyna nie mogła dokończyć zdania, ponieważ największy dupek w naszej klasie, Marcin, właśnie przepychał się przez tłum i szedł w naszą stronę, krzycząc:
- Patrzcie! To te lesby!
CZYTASZ
Her
RomanceOstatnia klasa liceum. Jedna dziewczyna, która zmienia wszystko. A przede wszystkim mnie.