Dostałam soczysty policzek. Patrzyłam na rudego mężczyznę z nienawiścią, a dłoń przyciskałam do piekącego miejsca. Skrzywiłam się jak tylko mogłam i zamachnęłam się, ale on przewidział mój ruch oraz zatrzymał moją rękę.
- Jesteś głupia, dziewczyno? - odezwał się Yahya. - Jak można zaatakować Naczelnego Wodza?
- Nie jestem głupia, obszczymurze! - syknęłam. - Przynajmniej znam jakiś język, oprócz ojczystego - Ale tylko dzięki tacie - kupcowi, dodałam w myślach.
- A jaki język brzydki! Naprawdę, kto takie ładne dziewczyny uczy rzucać obelgi? - mruknął nieznany mi z imienia janczar i podszedł do mnie bliżej, ale ja za to odsunęłam się od niego.
- To jest bardzo popularna umiejętność. Przynajmniej jestem bardziej kreatywna przez to - warknęłam.
Po tych jakże uroczych zdarzeniach, ruszyliśmy w dalszą drogę. Była ona długa i trudna, dlatego nie ma sensu jej opowiadać. Każdy facet trzymał się ode mnie z daleka, plotkowali na mój temat. ,,To ta dziewczyna, co chciała uderzyć?", ,,Tak, to ta. Jest piękna, ale jak wyrobi sobie mięśnie, to bez kija nie podchodź.". Takie i inne rzeczy snuły się po całym wojsku.
Po dwóch tygodniach, stanęliśmy i bram jakiegoś pałacu. Jego nazwa była okropna do wymówienia, toteż niestety, dopóki się jej nie nauczę, nie podam wam jej.
Odebrał nas jakiś mężczyzna w turbanie i gustownych, jak na te Imperium, szatach. Prowadził nas przez bogato zdobione korytarze, do wielkiej sali, gdzie również przebywały inne dziewczyny. Miały ubrane kolorowe sukienki - proste, bez jakichś wybitnych ozdobień.
- Cennet kalfa! - zawołał. - Przywitaj nowe nałożnice i zaprowadź do hammamu. Uważaj na jedną z dziewczyn, podobno chciała uderzyć Zülfikar ağę - i wskazał na mnie, a ja zrobiłam głupią minę w ich stronę.
Kiedy tylko odszedł, powitała nas Główna Zarządczyni haremu. Widziałam ten jak sztuczny uśmiech i rozbawione spojrzenie, kiedy prawie wszystkie dziewczyny nie rozumiały tureckiego. Ja byłam wyjątkiem. Jednym, jedynym wyjątkiem.
Weszłyśmy do łazienki, gdzie górował kolor beżowy oraz biały. Woda w niewielkich zbiornikach była przyjemnie ciepła, a na środku w kolistej misie, stały pudełeczka z różnymi olejkami zapachowymi. Zdjęłyśmy sukienki i usiadłyśmy przy misach z wodą w białych ręcznikach. Ja wzięłam olejek o zapachu jaśminów, ponieważ kojarzył mi się mocno z domem. Te cudowne wspomnienia, a w nich rodzice i Rozalka...
Otrząsnęłam się z tego szybko, bo zaczęła mnie piec rana. Nie dokońca wyleczyła się, ale i tak było lepiej niż na początku.
Cennet położyła nam suknie niedaleko wejścia. Były różnokolorowe, a mi przypadła biało - czerwona. Ubrałam sprawnie suknie z delikatnego materiału i ustawiłam się do wyjścia.
Uśmiechnęłam się do jednej z dziewczyn. Była bardzo wychudzona, ale i piękna. Pasowałoby do niej imię Melek, tak, na pewno.
Wyszłyśmy do wielkiej sali i już mam kazała wykonywać różne polecenia. To zanieść obiad jednej z sułtanek, to wyprać jakieś rzeczy. Nic nowego, przynajmniej i mnie.
Ja chyba zrobiłam niezłe wrażenie i miałam zanieść kolację samemu sułtanowi, co wcale mnie nie pocieszało. Nie wiedziałam, co zrobić, gdy się wejdzie; normalne ,,dobry wieczór" czy jakoś inaczej się przywitać?
Po wskazanej drodze przez Hacı agę - tego pana, co nas powitał przy pałacu - stałam przed drzwiami komnaty sułtana. Zapukałam grzecznie do drzwi i po krótkim ,,Proszę!" weszłam do komanty.
Jednym słowem, panował tam przepych. Czarno - złote ściany były ozdobione niezwykłymi wzorami. Wielkie łóżko stało pod ścianą, a wszędzie stały stoły i krzesła dębowe, a na nich różne dokumenty. Po środku pokoju stał młody mężczyzna bez zarostu w nieziemskich szatach. Odrazu założyłam, że to sułtan i pokłoniłam się. Postawiłam tacę na stolik i zmierzyłam szybkim krokiem do drzwi.
- Zaczekaj - odezwał się padyszach. - Zjedz ze mną. Widać, że jesteś zmęczona, siadaj - wskazał na puf, a ja usiadłam. - Straże! Przygotujcie jeszcze jedno nakrycie!
Gdy tylko służba przyniosła talerz i sztućce, to sułtan nałożył sobie jagnięcinę.
- Zjedz coś - rozkazał. - Słabo wyglądasz. Jak ci na imię?
- Pamela... Panie - dodałam szybko. Spaliłam buraka i spuściłam głowę.
- Czemu się wstydzisz swojej buzi? Przecież jest ładna - skomplementował moją urodę i podniósł mój podbródek. - Moja babka, sułtanka Safiye, kazała Cię sprowadzić aż z Polski, żebyś dostała się do haremu jako jej prezent dla mnie - zaśmiał się.
Zakrztusiłam się na jego słowa delikatnym mięsem. Że co?! Na prośbę jakiejś staruchy przysłano mnie tutaj, żebym zabawiała władcę? No chyba sobie kpi Safiye!
- Coś się stało? - spytał zaskoczony.
- Och, zaskoczyłeś mnie tymi słowami. Nic nie wiedziałam, Panie.
- Nie mów do mnie per Panie, tylko Ahmed. Między sobą na osobności możemy tak mówić - uśmiechnął się.
Przybliżył się zbyt blisko mojej twarzy. Popatrzyłam na niego, a on był coraz bliżej. Co robić, co robić? Odwróciłam głowę i tym sposobem pocałował mnie w policzek. Odsunął się lekko i zmarszczył brwi.
- Ja... przepraszam, Pa... Ahmedzie - wyszeptałam cała czerwona. - Ja w życiu się nie całowałam - wyznałam.
- Zawsze może być ten pierwszy raz. Zwłaszcza, kiedy obok siebie masz przystojnego, mądrego, wspaniałego i skromnego sułtana - zaśmiał się. Nachylił się mu mnie, ale przerwało nam pukanie do drzwi. - Wejść!
- Panie - wszedł mężczyzna i na przywitanie tyle rzekł. - Wzywałeś mnie.
- Tak, już... Pamelo, wracaj już do obowiązków, dobrze? Pewnie Cennet zastanwia się co z Tobą się stało - uśmiechnął się, a ja wstałam i ukłoniłam się obu facetom oraz wyszłam.
CZYTASZ
Sułtanka? Na zawsze.
Historical FictionCzy wyobrażasz sobie, jak trzeba dążyć do władzy? Jak zbliżyć się do ukochanego, który ma do dyspozycji cały harem? Jak wychować dzieci? A może pozbyć się przeciwników dla dobra rodziny? Życie zwykłej, młodej i oczywiście wolnej dziewczyny, którą po...