19. Wycieńczenie dorównane skazaniu

221 8 0
                                    

Nie zostałam tam dłużej. O nie.

Gdy tylko Iskender zasnął, nałożyłam na siebie te szmatki i wybiegłam z tejże komnaty. Pół naga biegłam w stronę upragnionego pomieszczenia. Tak szybko chciałam tam znów być, byleby nie w alkowie.

Jakie wrażenia?

Wolałabym się nie wypowiadać. Już lepiej traktuje się prostytutki.

Z hukiem weszłam do pomieszczenia - tak błogiego, spokojnego. Emanował nieokreślonym ciepłem. Nikogo tam nie było, bo przecież Osman spał dzisiaj u Hacıego. Podarłam część prześcieradła, by choć trochę zatamować krwawienie.

Gdy już zaczynało powoli wschodzić słońce, naszła mnie myśl by znowu uciec. Nie byłby to zły pomysł, choć nie chciałam zostawiać bliskich. Chociaż... Nie, nie mogłam ich poddać gorszemu losowi.

Wzięłam jedną ze swoich sukien, idąc do hammamu. Tak bardzo chciałam zmyć z siebie jego zapach.

Owszem, część nałożnic nie spała oraz pilnowała korytarzy, podobnie jak inni słudzy. Nikt, oprócz Yasemin hatun, nie widział mnie. Wyglądałam okropnie przez tego parszywego księcia. Nie nazwę go już sułtanem. Ręka nadal krwawiła, zostawiając na ręce strużki krwi, a na posadzce szkarłatne plamy.

Wpadłam do pomieszczenia ze łzami w oczach. Bardzo byłam smutna, zrozpaczona i przygnębiona. Zaszlochałam głośno, upadając na marmurową posadzkę. Czułam się wykorzystana, taka brudna.

- Przysięgam tu i teraz - otarłam łzy nieposzkodowaną ręką - że póki jestem tu w pałacu, nie spocznę, dopóki on nie umrze z mojej lub czyjejś ręki - wyszeptałam.

Usiadłszy na siedzisku, uprzednio się podnosząc, wzięłam gorącą wodę w pojemniczek i oblałam się nią. Szorowałam skórę, aż była czerwona. Miejscami zaczęły się robić siniaki przez takie mycie, ale wszystko było dla mnie bardziej warte, niż moje ciało. Polałam swoje ramiona olejkiem z czarnego bzu, a potem inne części ciała.

Będę czarną królową.

Jak to ,,nowa ja", ubrałam czarną suknię z złotymi haftami. Czarny welon ze złotą koroną oraz złote pierścienie z szafirami. Makijaż ciemny, oczy podkreślone kohlem. Nie wyglądałam tak źle, jak jeszcze dwa miesiące temu. Wyraz twarzy kamienny, ręka opatrzona tym różowym materiałem - zatamowane krwawienie, bo przecież prześcieradło przeciekło.

Nie będę używać już imienia Şirin, a Pamela.

Nowa era się rozpoczyna.

Gdy służba całkowicie się rozbudziła, poprosiłam Yasemin, by przyniosła mi śniadanie. Byłam głodna. I to strasznie. Dziewczyna zmarszczyła brwi na mój strój, ale tylko kiwnęła głową oraz poszła po posiłek. Odetchnęłam cicho, wróciłam do swojej komnaty.

Zaraz po tym, Hacı zapukał do wrót oraz wszedł przez nie po krótkim ,,wejść!". Lekko zdziwił się, widząc mnie tak zobojętniałą i wypraną z wszelkich uczuć.

- Aż tak źle, Şirin? - zapytał z nieskrywaną troską.

- Pamela, nie Şirin - odpowiedziałam bezbarwnie, na co on wytrzeszczył oczy. - Nadeszła nowa era. Nie ma nic do ukrycia. I tak, bardzo źle - pokiwała krwawiącą ręką.

Zakrył dłonią usta. Nie mógł znieść stanu, w jakim się znajdowałam. Ta krótka wymiana zdań sprawiła, że zrozumiał wszystko.

- Safiye przyjeżdż dzisiaj - rzekł smutno. - Chyba to koniec mój. Jeszcze Cennet z Bülbülem zaczynają się odzywać. - Spuścił głowę z westchnięciem.

Chyba idę sobie wykopać grób - pomyślałam. Przecież tak nie może być! Nie uśmiechnęłam się pocieszająco, jak to miewałam w zwyczaju. Chciałam... no właśnie, co ja chciałam? Pokazać się, że żałoba trwa? Tak czy owak, na zawsze będzie trwać w moim sercu...

- Pani? - spytał zaniepokojony ağa. - Ktoś pukał do drzwi, mam zatwierdzić wejście?

- Nie - odparłam cicho, patrząc na prawo, gdzieś w dal. - Nie chcę dziś nikogo, oprócz Ciebie oraz mojej siostry i Osmana, widzieć. Zrozumiałeś?

- Tak, Pani - ukłonił się i podszedł do drzwi, chcąc powiedzieć delikatnie ,,nie".

Oczywiście, był to suł... książe, który wyważył wejście. Mężczyzna runął na podłogę, a Iskender Yahya wdarł się, biegnąc ku mnie.

- Nie chcę nikogo widzieć - syknęłam. - Wynoś się, natychmiast! - krzyknęłam.

- Nie masz prawa mi rozkazywać! - uderzył mnie w policzek siarczyście, aż wylądowałam na podłodze. - Jakim prawem, moralnym czy religijnym, śmiesz mi przykazywać?!

- Jestem chrześcijanką, ułomie bez serca - warknęłam. - A to podobno ja mam Tintenherz - użyłam niemieckiego słowa, by go zdezorientować. Atramentowe serce, podobno takie miałam.

- Nie przeszłaś na islam? - wytrzeszczył na mnie oczy. - Niech Bóg powstrzyma mnie od... - zatopił twarz w dłoniach, po czym popatrzył na moją osobę z politowaniem. - I ty niby jesteś sułtanką? Mam tak rozumieć? Ahmed, ty przegrywie...

- Powiesz mi, dlaczego przegryw?! To jest sułtan, książę! - warknęłam.

Dopiero gdy spojrzał na mnie z nienawiścią uświadomiłam sobie, że nazwałam go w jego obecności księciem, nie sułtanem.

- Zaraz dołączysz do swojego pieprzonego sułtana, dziwko - wycedził. - Straże! Zabrać sułtankę Şirin do Yedikule!

- Pamelę, nie Şirin, padalcu - zmrużyłam oczy z obrzydzeniem. - Nie należę do Imperium od dawna! - krzyknęłam, zostawszy ciągnięta do powozu. - Masz mi oddać Osmana i Rozalię, dziwkarzu!

On tylko wzruszył ramionami wściekły i odszedł do swojej komnaty. Akurat w tej chwili przyjechała sułtanka Safiye wraz z Fahriye.

POWRACAM! Chyba...

PrincessCissy 😘

Sułtanka? Na zawsze.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz