7. Radość i smutek

320 22 3
                                    

Dedykuję ten rozdział Gabrysi, bo jest super i czekam na Woźnego, bo WOŹNY ŻYCIEM!

- Sułtan jest zajęty, przyjdź później - burknął jakiś koleś, który nie wydawał się być przyjemny.

- Jestem jego faworytą, musisz mnie wpuścić! - zezłościłam się na niego.

- Wracaj do obowiązków, a nie zalecaj się do sułtana, jesteś zwykłą nałożnicą! - machnął przede mną swoją ręką, jakby odganiał muchę.

Wściekła odeszłam do swojej komnaty. Jaką on ma czelność się do mnie tak odzywać?! Próbowałam się jakoś uspokoić, ale to nic nie dawało. Gdy szłam na piętro faworyt, przy wejściu stał cały w nerwach Hacı, więc podeszłam do niego.

- Co się stało? - zmarszczyłam brwi. - Widać, że jesteś cały w nerwach i na dodatek blady jak pałacowe podłogi...

- Kösem... - załamał mu się głos.

- Coś się jej stało? - spytałam w duchu uradowana. W końcu pozbyłabym się wroga.

- Była dzisiaj u medyczki i ona stwierdziła, że jest w ciąży. Zemdlała na tą wiadomość i nie zdążyli jej pochwycić... Nie udało się jej uratować.

- Niech spoczywa w pokoju - skinęłam głową.

Została jeszcze Mahfiruz. Z tego co mi potajemnie powiedział eunuch, nie potrafi zajść w ciążę, mimo starań i modlitw. Był to dla mnie kolejny, duży plus, jeśli chodzi o kolejkę do większych przywilejów. I oczywiście do upragnionych książąt i sułtanek!

- Czym teraz jest zajęty sułtan? Jakiś strażnik zakazał mi wchodzić - odezwałam się po chwili.

- Podobno jest u niego matka, bardzo nie lubiła Mahpeyker. Nie umiała się zachować poprawnie w jej obecności, a jaka władcza! - na myśl o zachowaniu wobec sułtanki Safiye, zbladłam nieco i spoważniałam oraz wyprostowałam się. - Şirin?

- Wszystko dobrze - odparłam cicho.

Nagle poczułam, jak przechodzi mnie fala gorąca i tracę grunt pod nogami. Potem straciłam przytomność i śniły mi się białe konie z różowym, jednym i wyprostowanym rogiem na czubku głowy. Obok nich latały miniaturowe laleczki ze skrzydełkami oraz kijkami, aż nagle zniknęło to wszystko. Było mi naprawdę przykro, bo był to niezapomniany widok.

Czułam czyjąś rękę na mojej twarzy. Była ciepła oraz miękka i zadbana. Podobało mi się to bardzo. Otworzyłam oczy i gwałtownie zaczerpnęłam powietrza. Nade mną siedział Ahmed, a obok niego jedna z zielarek. Patrzył na mnie wystraszony i smutny, ale zaraz po jego oczach można było wywnioskować, że wezbrała się w nim radość.

Radość, córka miłości.

- Şirin, moja Słodyczo... co się stało? Jak mogłaś tak długo nie jeść? - spytał padyszach.

- J - ja... - zakrztusiłam się powietrzem.

- Pójdziesz ze mną - stwierdził i poprowadził mnie do swojej komnaty.

Tą drogą jeszcze nie szłam. Trzeba było iść chwilę prosto, później skręcić dwa razy w prawo i w lewo, aż do końca Złotej Drogi.

Weszliśmy do pomieszczenia i usiedliśmy na podłodze. Posadzka była zimna i mieliśmy bardzo dobry widok na księżyc w pełni. Zaczęłam płakać w jego ramię, tak po prostu. To na pewno były emocje dzisiejszego dnia, przecież dosyć dużo się wydarzyło.

- Hej, co się dzieje? Jestem aż tak okropny? - spytał padyszach.

- Nie, po prostu tu jest za dużo stresu -schowałam głowę w jego ramieniu. - Sułtanka Safiye, te Twoje faworyty, Kösem i Mahfiruz i inne nałożnice... oraz ta przeklęta Cennet!

- Nie pozwolę, żebyś narażała się na stres, szczególnie, jak byłaś w mojej alkowie - spojrzał na mnie troskliwie i oboje zasnęliśmy na posadzce.

Kilka dni po tym wydarzeniu okazało się, że jestem brzemienna, a z tej okazji wszyscy świętowali. Handan wzruszyła się niesamowicie, Safiye starała się maskować zdenerwowanie wraz ze swoją córką, którą niedawno poznałam - Fahriye. Z Mahfiruz zaprzyjaźniłam się dosyć mocno i od tamtej chwili inne dziewczyny spoglądały na nas wilkiem. Jako jedyne byłyśmy razem z sułtanem i nie zapowiadało się, żeby inna dziewczyna go odwiedziła i umiliła mu wieczór.

- Ahmed? - spytałam go lekko unosząc brew. Właśnie odpoczywaliśmy w jego malowniczym ogrodzie, a obok nas stała tylko służba.

- Tak? Coś się stało? Słabo się czujesz?

- Wszystko jest dobrze, naprawdę. Chciałam się Ciebie zapytać, jak nazwiemy małego księcia lub sułtankę? - uśmiechnęliśmy się równocześnie i pogładził mnie po brzuchu.

- Dla księcia może Mehmed, a dla sułtanki Mihrişah - pomyślał mężczyzna.

- Mi bardzo podobają się imiona Nurbanu oraz Osman - zaśmiałam się na tą różnicę zdań.

- Coś czuję, że będą to całkowite przeciwieństwa - popatrzył wysoko w niebo.

Jak zawsze, taką sielankę musiał ktoś zniszczyć. Derwiş (już) Pasza dumnie wypinając pierś podszedł do nas i ukłonił się. Ahmed nakazał mu wstać i dał znak, że może mówić.

- Za dwa dni przyjedzie szach Polski, król Zygmunt III z dynastii Wazów. Zostały już rozpoczęte przygotowania, cała służba stroi właśnie komnaty oraz zamiata każdy kąt Sarayıu. Druga rzecz, o której śmiem Ci powiedzieć, to to, że sułtanka Safiye poprosiła mnie abym ustatkował się z sułtanką Fahriye.

- Derwişu Paszo - spojrzał na niego padışah. - Zezwalam na ślub, kiedy zgodzisz się Ty oraz moja ciotka. Jeżeli się zgodzi, wydajcie lokmę z tej okazji.

- Dziękuję, Panie. Jesteś dobry dla nas wszystkich! Za pozwoleniem - ukłonił się i ruszył szybkim krokiem w stronę budynku.

My znowu uśmialiśmy się z jego zachowania. Co jedna obietnica razem z pozwoleniem robi z człowieka...? Kiedy dopiliśmy Şerbet, poszliśmy w kierunku pałacu, jako iż zaczynało się ściemniać. Po drodze nie brakowało kolejnych pomysłów na imiona, a na koniec zatopiliśmy się w namiętnym pocałunku. Było to nasze pożegnanie, choć nie robiliśmy tego automatycznie. Ja znowu wróciłam do swojej komnaty, szukając w międzyczasie Mahfiruz.

Jednakże, usłyszałam od Hacı aği, że pojechała do Eskı Sarayı, czyli do Pałacu Łez. Trafiały tam osoby, które w jakiś sposób naraziły się rodzinie sułtańskiej. Ale ona? Jak...

:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:-:

Hej hej, moje sułtanki i książęta! Miała być dosyć smutna siódemka, ale powiedziałam sobie: ,,Kurde Cyziu, Ty za niedługo zaczniesz pisać treny, jak tak dalej pójdzie!", więc wlepiłam wątek ślubu i poczęcia.

Jakbyście chcieli, żebym pisała tak bardziej potocznie czy niczym sułtanka? I podobają Wam się imiona?

Mihrişah - Królowa słońca
Nurbanu - Pani blasku
Osman - Ochrona Boga
Mehmed - Godny pochwały

Przepraszam Was też, że nie było długo tej (nie)szczęśliwej siódemki. Postaram się coś napisać do następnej niedzieli!

Może też przesadziłam z capslok'iem...

Sułtanka? Na zawsze.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz