6. Pokój i Kłótnie

401 21 3
                                    

Cennet odprowadziła mnie do drzwi komnaty Valide Sultan. Duże, wiśniowe oraz bogato zdobione - tym się charakteryzowały.

Kobieta milczała zszokowana całą drogę. Ja też byłam zdziwiona, że sułtan prawie odrazu nadał mi nowe imię.

Şirin.

Całkiem dumnie brzmi, szczególnie, że rzadko nadawane jest te miano.

Zapukałam po raz kolejny do drzwi i po potwierdzeniu weszłam. Zapamiętałam Handan dobrze, mimo, że z nią raczej nie rozmawiałam. Patrzyła na mnie zagadkowo, a jej dłonie non stop poprawiały suknię.

- Pani - ukłoniłam się i czekałam na odpowiedź.

- Usiądź - podeszłam i zrobiłam co rozkazała. - Jak się czujesz w Stambule?

- Całkiem dobrze. Żałuję, że nie ma tu mojej rodziny - spuściłam głowę.

- Każdy chciałby mieć rodzinę przy sobie - oznajmiła najzwyczajniej w świecie. - A samopoczucie Pamelo?

- Dziękuję, bardzo dobrze, ale sułtan zmienił mi imię na Şirin - zakłopotałam się nieco. - A tobie, Sultanı?

- Zmienił Ci imię? - zmarszczyła brwi. - Byłaś w jego alkowie? - nawet nie zważyła uwagi na moje pytanie.

- Tak, z wczoraj na dziś, Pani - rzekłam zgodnie z prawdą.

- A żeby Allah dał wam syna!

- Amen - potwierdziłam. - O czym chciałaś porozmawiać, Pani?

- Chciałam Cię prosić o lojalność wobec mnie - wytłumaczyła.

Acha, kolejna sułtanka prosi mnie o wielbienie i służenie jej, bo tak ta lojalność wygląda. Oddanie życia za Handan w nurcie jakiejś intrygi? Pf, niech sobie myśli.

- Mogę być wobec Ciebie lojalna, ale mam swoje warunki - orzekłam cichym głosem.

- Ach tak? - zdziwiła się. - Jakie?

- Raz, dasz mi większe przywileje. Dwa, będziesz musiała podpisać pismo o naszej lojalności, a ja go schowię do skrytki. Trzy, nie będziesz wtrącać się w moją relację z sułtanem.

Ona się zgodziła, choć z trudem. Nie dziwię jej się, bo przecież kto normalny dałby jakiejś faworycie większe przywileje i nie kierował już sułtanem dla swojego dobra? Musiała to być naprawdę dużo kwestia, skoro się zgodziła.

Uśmiechnęłam się perliście w stronę sułtanki. Handan rozkazała swojej służącej przynieść atrament, pióro oraz pergamin. Coraz bliżej byłam upragionej, nieco ograniczonej, wolności. Gdy tylko służka przyniosła co potrzeba, na stoliku zaczęłam pisać umowę w dwóch językach - łacinie i tureckim. Były to dwa języki, jakimi można było porozumieć się w haremie.

Valide wahając się pokropiła stopionym lakiem papier, po czym odcisnęła na nim swoją pieczęć. Gdy tylko płynna substancja zastygła, wzięłam pióro, zamoczyłam w kałamarzu ostry koniec i podpisałam się nowym imieniem.

- Tak, więc może i lepiej jakbym ja przechowała go - stwierdziła. - Nie wiadomo, czy jakaś nałożnica będzie Ci grzebać w komodzie.

- Masz rację, Pani. Schowaj to najlepiej jak umiesz - powiedziałam. - A teraz, za pozwoleniem - ukłoniłam się i poszłam do sali nałożnic.

Po drodze miałam czas do przemyślenia, czy Handan ukryła nasz ,,sekret" bardzo dobrze. Jeśli nie, ktoś mógłby znaleźć i oddać sułtanowi, a potem wiadomo co by było.

- Pamelo hatun! - zawołała Cennet stojąca przy drzwiach.

- Już mówiłam Ci, że padyszach zmienił mi imię na Şirin! - warknęłam.

- Masz zebrać swoje rzeczy i przenieść się na piętro faworyt na rozkaz sułtana - oznajmiła robiąc przy tym naganne miny.

Podeszłam do byłego stanowiska i wzięłam wszystkie suknie oraz biżuterię, jaką mi dano. Kalfa wskazała mi pokój, który był pusty. Podobno obok mieszkała jeszcze Mahfiruz i Mahpeyker, zwaną Kösem. Żadna z nich jeszcze nie zaszła w ciążę, więc miałam takie samo miejsce jak obie faworyty.

Pomieszczenie było zielone z srebrnymi tłoczeniami wymyślnych wzorów. Łóżko było czarne, co według mnie, nie zwiastowało niczego dobrego. Do skrzyni włożyłam wszelkie suknie i buty. Nie były jakieś szczególnie wybitne, ale i tak całkiem wytrzymałe. W rogach pokoju stały regały z książkami - w języku tureckim, arabskim i greckim. Przy samym wejściu była dobrana kolorystycznie ottomana wraz z stolikiem z wiśni.

Odetchnęłam głęboko i otworzyłam okno, które ukazywało ogród Ahmeda. Był piękny, a w tej części jeszcze nie byłam. Musiałabym o niego zapytać.

Wyszłam z pokoju i stanęłam twarzą w twarz z czarnowłosą dziewczyną o równie ciemnych oczach. Była bardzo ładna, ale nadal miała pyzatą twarz dziecka.

- Ach, to ty jesteś Şirin, tak? Lepiej się nie zbliżaj do sułtana, ja jestem najważniejszą osobą w jego życiu - wysyczała.

- A Ty jesteś na pewno Mahpeyker - Kösem. O kształcie księżyca w pełni, liderka? Nie pasuje do Ciebie. Wybrałabym Wrzód-Na-Dupie-Tego-Pałacu - rzuciłam jej nienawistne spojrzenie i poszłam Złotą Drogą do władcy trzech kontynentów.

<>. <>. <>. <>. <>. <>. <>

Hej, tu PrincessCissy! Cieszę się, że już prawie setka widziała poprzednie części i posyłam Wam serdeczne uściski i buziaki. Pamelka (już Şirin) Was zbytnio nie pomęczyła swoim zachowaniem, ale mogę zdradzić, że ten luzik się skończy.

A teraz, zaczynam pisać siódemeczkę i na bank nieszczęśliwą!

Sułtanka? Na zawsze.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz