5. Alkowa i nowe imię

446 28 1
                                    

Nie było mi dane patrzeć na niego jak na święty obrazek zbyt długo. Znowu przyszedł do sułtana przeklęty Derwiş. Mierzyłam to wzrokiem godnym bazyliszka, ale on na to nie zwracał uwagi.

- Mam przekazać Tobie list z Polski, Panie. Od Zygmunta III Wazy - podał drugiemu mężczyźnie list. Był bogato zdobiony i spowity drewnianą nakładką, żeby nie zmoczył się.

- Pamelo - odezwał się Ahmed. - Czy możesz mi przetłumaczyć z polskiego na turecki?

- Tak... Panie - dodałam szybko ostatnie słowo, ponieważ ağa się na mnie dziwnie patrzył. Wzięłam list do ręki i go odczytałam na głos. - Ja Zygmunt III z dynastii Wazów, król Państwa Polskiego, śmiem prosić sułtana Ahmeda Hana o ponownienie przyrzeczenia pokoju zawartego przez Zygmunta I Starego i Sulejmana I Wspaniałego z 1533 roku pańskiego. Liczę na szybką odpowiedź i zrozumienie.

- Zygmunt III z rodu Wazów? Prosi o ponowienie pokoju? - przybrał zdziwiony ton. - Zbierz jutro obrady dywanu, muszę wszystkim obwieścić, że będziemy gościć tutaj szacha Polski. Możesz odejść.

W głębi duszy ucieszyłam się, że sułtan postanowił jeszcze bardziej zjednoczyć się z moją ojczyzną. Zakładam, że to będzie największe wydarzenie w Pałacu Topkapı!

- Cieszę się, że tak postanowiłeś - uśmiechnęłam się.

- Będę musiał się odwdzięczyć za istotkę, która niedawno przyjechała do pałacu - popatrzył wysoki w niebo. - Wracamy już? Zaczyna się chmurzyć.

- Tak, pójdźmy już lepiej - pokiwałam głową.

Kiedy doszliśmy do wejścia, każdy rozszedł się w swoje strony. Ja w lewo, a on w prawo. Najzwyczajniej w świecie weszłam do znanego mam wszystkim pomieszczenia. Cennet stała i nie wyraziła swojego komentarza, że znowu włóczę się gdzieś z sułtanem. Usiadłam na jednej z puf i po jakimś czasie podszedł do mnie Hacı.

- Pamelo, mam Ci przekazać list od sułtana - wręczył mi znane drewniane opakowanie i odczytałam.

,,Droga Pamelo!

Widzimy się dzisiaj wieczorem.

Ahmed."

Do krótkiego liściku dołączona była fioletowa chusta i się zdziwiłam. Do czego niby ona miała służyć? Poszłam w stronę kalfy, ale zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.

- O, widzę, że zaczarowałaś sułtana, hatun. Winszuje - warknęła kobieta. Miała czarne włosy, śniadą karnację i małe brązowe oczy. Nie zwróciłam na niej specjanej uwagi i uparcie dążyłam do Zarządczyni.

- Cennet, dlaczego sułtan dał mi to? - wskazałam na chustkę i nią pomachałam przed nosem.

- Ocho! Ktoś tu został wezwany do alkowy - powiedziała chłodno. - Dzisiaj spędzisz noc u sułtana. Aziz i Mehves hatun! Pomóżcie się przygotować Pameli do wieczoru z sułtanem - krzyknęła na cały głos.

Odprowadziły mnie do hamamu i zostawiłytam samą. Rozebrałam się i wzięłam ręcznik. Wzięłam różany olejek oraz misę, żeby nabrać ciepłej wody. Myłam się porządnie, żeby Ahmed zapamiętał mnie bardzo dobrze. Wysuszyłam się prędko oraz Mehves podała mi ładną, żółtą suknię.

Była zwiewna i odkrywała nieco za dużo. Wiązana z przodu zaczynała się od połowy ud, a jej koniec ciągnął się z tyłu metr na ziemi. Rękawów nie było, a dekolt był bardzo duży. Gdy ubrałam się, Aziz pomagała mi założyć biżuterię.

Obie dziewczyny były bardzo ładne. Mehves miała blond włosy i zielone oczy oraz smukłą sylwetkę. Aziz natomiast błękitne i była brunetką oraz posiadała ciało w kształcie gruszki.

Dziwiłam się, ponieważ miałam całkiem pospolitą krasę. Blond włosy, szare oczy i smukła sylwetka w kształcie klepsydry. Nie robiło to jakiegoś mocnego wrażenia.

Zimnym patyczkiem błękitnooka dotknęła mnie zimnym patyczkiem, na co drgnęłam. Były to perfumy o zapachu, a jakże, róż. Nie były to moje ulubione kwiaty, ale pachniały przyjemnie.

Gdy byłam gotowa, zapadał właśnie zmrok. Ruszyłam Złotą Drogą pod drzwi i zapukałam. Weszłam tam, a sułtan lekko wytrzeszczył oczy. Moje policzki przybrały kolor dojrzałego pomidora i się ukłoniłam. Sułtan podszedł do mnie i zaprowadził do alkowy.

No i wiadomo co się działo.

Obudziłam się w doskonałym humorze. Obróciłam się w miękkiej pościeli i ujrzałam słodko śpiącego mężczyznę o czarnych włosach i ciemnej skórze.

Wyszłam z łóżka tak, żeby się nie obudził. Ubrałam się w strój z wieczora i wyszłam na balkon.

Przede mną ciągnął się widok na Bosfor i cały Stambuł. Miasto budziło się do życia razem ze świtem. Na swoim biodrze poczułam czyjąś rękę i spojrzałam na tego kogoś.

- Podobało Ci się? - wymruczał niedokońca rozbudzony władca.

- Bardzo - odpowiedziałam mu z bananem na ustach.

- To wszystko jest moje. Konstantynopol, Topkapı Sarayı...

- I ja - dodałam. - Cały harem. Mnóstwo kobiet. Pewnie raj dla Ciebie.

- Ja tylko chcę Ciebie, reszta się dla mnie nie liczy - spojrzał na mnie z czułością.

- Mam nadzieję, że tak jest - zmierzyłam go uważnie wzrokiem. - Może lepiej pójdę, potrzebują mnie w haremie.

- A czy mogę jedno zrobić? - spytał bardzo poważnie. Skinęłam głową na pozwolenie. - Nadaję Ci imię Şirin, nadaję Ci imię Şirin, nadaję Ci imię Şirin.

- Naprawdę jestem miła i słodka? - spytałam zaskoczona.

Niestety, niedoczekałam się odpowiedzi, ponieważ ktoś zapukał do drzwi. Czy kiedyś będę mogła normalnie, bez przeszkód porozmawiać z Ahmedem? Ile to kosztuje? Sto tysięcy akçy?

- Wejść! - rozkazał surowo, aż zadrżałam. W drzwiach pojwiła się wszystkim dobrze znana i kochana Cennet.

- Panie - dygnęła przed sułtanem. - Sułtanka Handan wzywa do siebie Pamelę hatun.

- Już faworytę Şirin - oznajmił z uśmiechem władca, na co kalfa wytrzeszczyła lekko oczy.

Sułtanka? Na zawsze.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz