8. Odwiedziny szacha

304 20 0
                                    

Tego dnia obudziłam się wcześnie. To właśnie dzisiaj miał przyjechać szach Polski.

Jedno mnie zastanawiało - dlaczego janczarzy najechali na Polskę, skoro wcześniej zawarli pokój? Przez tę myśl przeszło mi, że nie powinno mnie dzisiaj tutaj być. Nie mogłabym przebywać z Ahmedem, być w stanie błogosławionym.

Jednak jestem.

Poszłam do hammamu, gdzie czekał na mnie ręcznik wraz z olejkami i gorącą wodą. Wzięłam i tym razem różany, żeby komponował się ze strojem. Blond włosy umyłam dokładnie, a jasną skórę wyszorowałam porządnie. Wytarłam się i wzięłam za ubieranie, uważając na lekko zaokrąglony brzuch.

Ubrałam się w czerwoną sukienkę oraz biżuterię, którą wczoraj podarował mi sułtan. Była krwisto - czerwona z wieloma zdobieniami na gorsecie. Suknia odkrywała ramiona, a same rękawy zaczynały się troszkę niżej. Korona wcale nie była najlżejsza, musiała nieco ważyć. Była za to wykonana bardzo dokładnie ze złota i wysadzana rubinami. Kolejny szlachetny kamień znajdował się na moim palcu - szmaragd wraz z wyżej wymienionym metalem szlachetnym bardzo ładnie się komponował.

Uśmiechnięta kroczyłam wytrwale przy moim ulubionym eunuchu. Gdyby Cennet blisko niego się trzymała, to by milsza była. Tak to chodzi ciągle zgorzkniała i ogólnie niezadowolona ze swojego życia. Przeklęta, trzyma się zbytnio Safiye oraz tej Fahriye... Po jakimś czasie milczenia, próbowałam zacząć rozmowę.

- Hacı, wiesz czemu Mahfiruz została przeniesiona do Eskı Sarayıu? - pytałam się go chyba setny raz. Tym razem zrobiłam błagalną minę w jego stronę.

- Och, uparta jesteś! No dobrze - ağa porozglądał się wokół, ale nikogo nie zauważył. - Podobno dosypywała do posiłków arszenik, codziennie gdy zanosiła jedzenie, do sułtanki Handan oraz sułtanki Halime i Dilrubie. Po kilku dniach zaczęły się źle czuć, aż zbadano sprawę oraz wykryto sprawcę. Jedyną podejrzaną była Mahfiruz, bo też sułtanki nie lubiły jej za bardzo. Działała na rozkaz sułtanki Safiye oraz Fahriye - ostatnie zdanie dodał szeptem, a ja znieruchomiałam.

Dziewczyna, którą naprawdę polubiłam, miała zabić trzy kobiety i słuchać się dwóch kolejnych, które mają prawie cały pałac w ręku? Nie mogłam w to uwierzyć. Ale Hacı ağa musiał mówić prawdę, skoro jest w służbie pałacowej. On to nie Bülbül ağa, żeby kłamać i ufać podłym ludziom.

Z rozszerzonymi oczami patrzyłam na niego, jak na kogoś, co się szaleju najadł albo obalił sułtana i dam nim został.

- Mówię prawdę, nie ma co oczu wytrzeszczać. Chodź szybciej, bo sułtan czeka! - dodał przyspieszając kroku.

Na moje nieszczęście, właśnie przechodziła jedna z sułtanek. Ten przeklęty wytwór Szatana, bezduszna i plugawa oraz nienasycona władzą wiedźma albańska*. Nie ukłoniłam się jej, bo przecież nie będę płaszczyć się przed żmiją.

- Już postanowiłaś się uczynić sułtanką, mimo, iż nie urodziłaś jeszcze dziecka. Winszuję, właśnie rozpoczęłaś wojnę, Şirin - stwierdziła lodowatopatrząc na mnie złowrogo.

- Nie będę kłaniać się takim ludziom, jak Ty, Safiye. Nie boję się Ciebie, a twoje miejsce jest w Pałacu Łez - warknęłam w jej stronę. - I to ja doprowadzę, że będziesz tam gnić do końca swoich dni.

Razem z Hacı ağą ruszyliśmy znaną drogą wszystkim faworytom, sułtankom, beyom, paszom oraz ağom. Bardzo podobała mi się ta droga, wiąże serca wraz z wspomnieniami.

Dałam znak straży, żeby dali znać sułtanowi. Po chwili, gdy usłyszałam pozytywną odpowiedź, weszłam do komnaty odświętnie przystrojonej i lepiej posprzątanej.

- Şirin, moja jutrznio! Jesteś już tutaj, bardzo się z tego cieszę - tymi słowami powitał mnie ukochany. Pocałował mnie w czoło, a w jego oczach było widać iskierki radości.

- Wiadomo już, kiedy przyjedzie Zygmunt, król Polski?

- Napisał, że dzisiaj w porze drugiego śniadania - uśmiechnął się. - Z pewnością go poznasz, podobno zachwyca swoją dyplomacją.

- Dziękuję - ukłoniłam się lekko. - Jeżeli chcesz, mogłabym tobie tłumaczyć z języka polskiego na turecki.

- Wspaniale! - klasnął w dłonie, które potem położył na moim brzuchu. - A jak się rozwija książę?

- Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się szeroko.

Po tych słowach zawsze ktoś musi nam przerwać, a teraz okazała się to sułtanka Halime. Zawsze się dziwiłam, że czasami kobiety mogą wchodzić tak po prostu.

- Panie - ukłoniła się, spoglądając na niego ciemnymi oczami spod długich i gęstych rzęs. Była bardzo ładna - figura w kształcie klepsydry, czarne włosy spięte w koka, podkreślone oczy oraz ostre rysy twarzy. - Szach Polski jest już w Stambule, musimy wyjść do ogrodu.

- Dziękuję za powiadomienie - podziękował padyszach.

Jak na zawołanie wyszliśmy labiryntem korytarzy na zewnątrz. Wszyscy obecni ukłonili się w stronę władcy. Stały tam wszystkie sułtanki: Handan, Safiye, Fahriye, Halime, Dilruba oraz nieznana mi z imienia ruda kobieta. Znowu obok nich stał Mustafa wraz z jakimś przystojnym mężczyzną.

Bardzo przystojnym.

Po kilku minutach czekania rozniósł się po ogrodzie dźwięk trąb, kotłów i mandolin. Zaraz po nich jechał powóz oraz sam król na koniu. Był to niski mężczyzna o ciemnych włosach z nutką siwizny. Krótki wąs, właściwie jego końcówki, zataczały się ku nosowi. Kozia bródka również została pokryta bielą. Hełm miał w kształcie półkola, a na czubku krzyż. Zszedł ze swojego wierzchowca i podszedł do sułtana.

- Witaj sułtanie Ahmedzie Chanie, władco Imperium Osmańskiego - przywitał się starszy mężczyzna. No i tłumaczyłam.

- Witaj szachu Polski! Chciałbym Ci przedstawić moich bliskich. Oto moja matka, Valide Sultan, sułtanka Handan. Moja faworyta, Şirin, niegdyś Pamela pochodząca z Twojego kraju - spojrzał na mnie czule. - Matka mojego rodzeństwa, księcia Mustafy i sułtanki Dilruby, sułtanka Halime. To jest moja babka, Haseki Sultan Valide Sultan, sułtanka Safiye wraz z swoimi córkami i synem - sułtankami Fahriye, Hümaşah oraz księciem Iskenderem Yahyą.

Przetłumaczyłam Zygmuntowi, co powiedział Ahmed. Mimo różnych wierzeń, zwyczajów i języków dobrze się dogadywali. Na początku mężczyznaz dynastii Wazów wykazywał niechęć wobec islamu, to się przełamał i otworzył się całkowicie.

*albańska - Safiye była pochodzenia albańskiego lub weneckiego, a że mam uraz do Albanii, to założyłam, że jest albanką.

Sułtanka? Na zawsze.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz