Wszyscy bawili się tego dnia w najlepsze. Ustawiono stoły wraz z wykwintynymi potrawami i napojami; zastawa dla dziesięciu osób wykonana ze srebra oraz wysadzana cyrkoniami błyszczała w świetle słońca. Łyżki, widelce, noże, kielichy... dosłownie wszystko! Siedzieliśmy przy okrągłym stole w pałacowej jadalni, bo rozpadało się na dworze.
W drugim dniu odwiedzin Zygmunta, odbyła się uroczysta ceremonia ponowienia pokoju wieczystego. Wszyscy poddani mogli wejść na teren ogrodu i rozkoszować się tym wspaniałym widokiem. Przysięga między dwoma władcami całkiem odmiennych krajów brzmiała dziwnie, ale była to ulga dla Polaków i Turków.
Natomiast ja stałam obok Ahmeda zadowolona i szczęśliwa. To właśnie dzisiaj, po okrągłym miesiącu, król wyjeżdżał do ojczyzny. Wtuliłam się w ramię ukochanego trzymając go za ręce, a on gładził mnie po brzuchu. Właśnie zaczął się czwarty miesiąc, jeszcze pięć i zobaczę ukochanego maluszka. Pomimo wszystko, nie minęły mi poranne nudności, prawdopodobnie mój organizm jest w tej mniejszej części.
W tym czasie ani razu nie miałam konfrontacji z Safiye albo którymś z jej popleczników. Cennet narazie zostawiła mnie w spokoju, Bülbül ağa też nie dokuczał i warczał.
Ale dzisiaj musiało się to wszystko zmienić, jak na złość.
- Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzisz Polskę, padyszachu - odezwał się mężczyzna z rodu Wazów.
- Jak wygram wojnę z moimi największymi wrogami, to przybędę.
W jednym momencie zrobiło mnie się słabo i upadłam na ziemię. Padışah i şah zaczęli wzywać medyków i medyczki, a ja zamknęłam oczy i dałam sobie ze sobą wygrać.
- Przejść, z drogi! - krzyknął Ahmed. - Faworyta niosąca moje dziecko jest nieprzytomna!
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
- Tyś małżonku temu winien! - usłyszałam pierwszy głos, przypominający babkę.
- Ależ duszko, miła moja! Te kaprysy i wymysły, to rodzina raczej... twoja - dodał niepewnie męski głos.
- Co ja słyszę mój kuzynie?! Nasz ród godny i cnotliwy! - wrzasnął kolejny damski głos.
- Sułtan Selim był porywczy, ale człowiek przepoczciwy! - rozmarzyła się prawdopodobnie sułtanka.
- A ja, cieszę się niezmiernie! Temperament świeży, młody... nic dziwnego, że się nudzi, szuka wrażeń i przygody! - uśmiechnęła się ta druga Pani.
- To rozumiem, to jest krew moja! - wypiął dumnie pierś sułtan.
- Cud, że nie ma wąsa Twego! - burknął kolejny damski głos, bardzo głęboki.
- Moja Pani! Cicho wraca... zobaczymy Panie tego! - krzyknął mężczyzna.
Po tej wymianie zdań, mimo pełnej świadomości, otworzyłam oczy. Porozglądałam się po pomieszczeniu i faktycznie, były tu dwa obrazy przedstawiające sułtanki oraz jeden z małżeństwem.
Ten obraz przedstawiał sułtana Selima II i sułtankę Afife Nurbanu. Kolejny sułtankę Mihrimah, a następny sułtankę Hürrem.
Czy ja mam jakieś omamy, czy co?
W jednej chwili zostały otworzone drzwi. Ahmed wkroczył niczym burza i usiadł prędko blisko mnie. Wziął mnie za rękę i spojrzał swoimi dużymi, ciemnymi oczami w moją stronę. Jego skóra zawsze ciemna, teraz była o ton bledsza, a lekki zarost błyszczał w świetle słońca.
- Şirin, ja kiedyś przez Ciebie na zawał zejdę - oznajmił. - Wszystko dobrze?
- Skoro to ja Cię przyprawiłam prawie o zawał, to powinnam się Ciebie zapytać - uśmiechnęłam się. - A tak, to wszystko dobrze. Myślałam, że mam omamy, bo zdawało mi się, że obrazy przemówiły. Może to echo?
- Tak, to echo sobie woła - dało się słyszeć czyjś szept. Ten męski szept.
- A może to duchy? - spytał rozbawiony sułtan. Jak na zawołanie, coś zaczęło pojękiwać, a my oglądaliśmy każdy kąt.
- Słuchaj duchów Mościa Pani, wstrzymaj swoje nóżki sarnie. Zostaw wolność memu Panu, bo inaczej... zginiesz marnie! - przemówił kobiecy i głęboki głos.
- Zginiesz marnie! - dodał cienki głosik.
- ZGINIESZ! - odezwał się chór różnych tonów. Z przerażenia podskoczyłam, a padyszach zbladł.
Oboje się stamtąd wynieśliśmy prędko, nie zważając uwagi na strażników i eunuchów. Dotarliśmy do komnaty mojego skarba, cali zdyszani i zmęczeni długim biegiem pełnym zakrętów i zawirowań.
- A Ty, leż. Nie mam zamiaru narażać Cię na pozbawienie nowego życia - dodał dorosły.
Chciałam protestować, ale wziął mnie na ręce i położył na łóżku. On sam do mnie dołączył i tak zaczęliśmy się śmiać. Rozmawialiśmy na różne tematy, aż zaczęła się kolejna dyskusja na temat imienia dla malucha.
- Dobra, ustaliliśmy dla chłopczyka i będzie to Osman - powiedział. - Ja chcę dla dziewczynki Mihrişah!
- A ja Nurbanu i mojego zdania nie zmienisz - dodałam stanowczo.
- To pójdziemy na kompromis - uspokoił się Ahmed. - Pierwsza dziewczynka, to będzie Mahidevran.
- Ta, której piękno nigdy nie przeminie - wytłumaczyłam sobie szeptem.
- Tak. Druga, to będzie Rana, a trzecia to Elif.
- Flirtująca, a druga to ta o szarych oczach?
- Lub pierwsza litera alfabetu - mrugnął do mnie. - synem po Osmanie będzie Mehmed, potem Kasım i Ibrahim.
Kiwnęłam na znak zgody. Te imiona były całkiem przyzwoite, nie da się tego ukryć. Najmniej Rana, a szczególnie jej znaczenie. Jak będą się do niej przylepiać wezyrowie i paszowie... to wiadomo co można zrobić z ichniejszymi genitaliami.
Ktoś nagle zapukał do drzwi i poderwaliśmy się z miejsca. Po potwierdzeniu, weszła sułtanka Fahriye cała roztrzęsiona. Poprosiła mnie, abym wyszła i to uczyniłam. Jakoś nie chciałam widzieć tej rozmowy, przeczuwałam, że skończy się źle.
Poszłam do swojej komnaty wolnym krokiem oglądając nałożnice. Jedna wydawała mi się podejrzana. Była bardzo radosna i czymś się chwaliła swoim psiapsiółeczkom. Ona wstała ze swojego miejsca i podeszła do mnie.
- Ha, może i jesteś główną faworytą sułtana, ale ja też nią jestem od prawie całego dnia. Niech Bóg da mnie i sułtanowi zdrowego oraz silnego syna - zrobiła słodką i niewinną minę. - Nie jestem Rasha, a Ismihan. Jestem tu, by zdobyć serce sułtana Ahmeda Chana, czternastego padyszacha Imperium Osmańskiego.
CZYTASZ
Sułtanka? Na zawsze.
Tarihi KurguCzy wyobrażasz sobie, jak trzeba dążyć do władzy? Jak zbliżyć się do ukochanego, który ma do dyspozycji cały harem? Jak wychować dzieci? A może pozbyć się przeciwników dla dobra rodziny? Życie zwykłej, młodej i oczywiście wolnej dziewczyny, którą po...