Jeśli myślicie, że obudziłam się u medyczki, to się grubo mylicie.
Kiedy budziłam się, poczułam ukłucie w praktycznie całe ciało. Im bardziej się ruszałam, tym bardziej kłuło. Otworzyłam oczy i okazało się, że byłam w stajni. Siano nie dawało mi spokoju, a knebel na ustach uniemożliwił mi mówienie. Wszędzie, jak to w stajni, były konie, chociaż ich nie widziałam. Ale było je za to czuć. Byłam związana i leżałam w jednym z pustych boksów. Cała moja suknia była z zaschniętej krwi, a czerwone cięte rany ozdabiały moje nogi.
Po prostu świetnie.
Próbowałam poluźnić wiązania, ale na próżno, bo moja kostka była skręcona. Najpierw ręce tarłam o metalowy pręt, ale przyszedł do mnie Reyhan ağa i spoliczkował. Za drugim razem udało mnie się zdjąć szmatę z ust. Krzyczałam wniebogłosy z serii: ,,Pomocy! Tu są sami psychopaci!". Rezultat na bank nie był bardzo kijowy, bo przyszedł Zülfikar. Dawno go nie widziałam, bo nosił inny ubiór. Nie strój Naczelnego Wodza, a zwykłego paszę.
- Zülfikar? - wytrzeszczyłam oczy i ledwo wydusiłam.
- Wołałaś o pomoc - rzekł twardo. - Już w pałacu ogłoszono twoje zaginięcie, więc chodź - podał mi rękę.
- Ağo, skręciłam kostkę, więc jak mam iść? - zmarszczyłam poirytowana czoło.
- Pomogę ci wstać, ale lepiej obejmij mnie ramieniem, bo sułtan będzie zły - dodał z lekkim przerażeniem.
- Iskender... jest sułtanem? - spytałam przerażona. O nie, o nie...
- Tak.
Więcej się przez podróż nie odezwał. Próbowałam chodzić, ale to nazbyt nie wychodziło. Zaniósł mnie do lecznicy o wytłumaczył szybko ludziom, gdzie mnie znalazł oraz co mi mniej więcej jest. Efektem była usztywniona stopa oraz niesienie mnie wszędzie, gdzie tylko zechcę. Nie zabrakło też odwiedzin nowego padışaha.
- Şirin, moja najdroższa! - wszedł ze zdenerwowaniem. - Matko, kto ci to zrobił? Uduszę tego synka, nie ma co! Nie zasługuje, by ranić piękną kobietę mojego życia, o nie...
- Uspokój się - syknęłam. - Lepiej mów, co z Osmanem?
- Hacı ağa zajmuje się nim od ponad tygodnia... Mam zamiar go wysłać do Eski Sarayı na służbę do mojej matki - uniósł lewy kącik ust.
- Nie rób tego... jest świetną opiekunką. Gdyby nie on, Osman pewnie nie przeżyłby - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Niech będzie... jak wyzdrowiejesz, dam Ci chustę i przyjdziesz - odparł stanowczo, po czym znienił temat. - Chcesz gdzieś iść? Przywołać służbę z jedzeniem?
- Chcę do mojego syna - spojrzałam na drzwi znacząco.
Westchnął cicho. Wziął mnie na ręce i skierował się do mojej komnaty. Wezwał również Hacıego z moim księciem. Maluch nadal był mały, nie dało się ukryć.
- Panie? - spytałam, na co on dał mi prawo głosu. - Co się stało z sułtanką Fahriye? Z tego co wiem, została uwięziona.
- Na mój rozkaz uwolniono ją i kazano jej iść do hammamu oraz przejść się do Valide Sultan.
Kiwnęłam głową z dezaprobatą. Kolejny wróg na wolności super... jeszcze brakuje uwolnić Mahfiruz i ożywić Kösem. To by była bajka. Eunuch podał mi małego. Przytuliłam go, poczułam bicie serca.
Nadszedł kolejny miesiąc. Wyzdrowiałam, a Cennet znowu zaczęła się odzywać. Taa, dogryzała mi jak tylko się dało, bo czemu nie? Rozalka zaprzyjaźniła się z Yelisay, tą, co zaprowadziła mnie do akuszerki.
To akurat był ten wieczór. Wieczór, w którym muszę iść do alkowy nowego sułtana.
- Już uwiodła sułtana? Czarownica jakaś z niej - burknęła jedna z dziewczyn.
- Nie dziwcie się, to rozwydrzona dziwka, a nie ułożona sułtanka - mruknęła kolejna.
- Znudzi mu się po jednym razie, to widać - burknęła Cennet do Bülbül ağı.
Roza kręciła mi loki, a Yel rozprowadzała perfumy po mojej skórze. Róże, a jakże. Miałam na sobie skąpą, różową sukienkę tylko na jednej klamerce. Odsłaniała mi większość ud i całe ramiona oraz część brzucha. Była upięta strasznie, bo odpięcie klamry skutkowało tylko zrzuceniem materiału. Miałam różowy makijaż, z czego bardzo się nie cieszyłam. Zabijcie mnie, proszę.
- Gotowa? - zapytała mnie Cennet.
- Nie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Było mi strasznie niedobrze.
- Co jest? - zmartwił się Hacı.
- Źle się czuję - złapałam się za brzuch. - Nudności są okropne - jęknęłam.
Na szybko podali mi ziołowe krople i puścili w objęcia cierpienia oraz niechybnej śmierci. Wyglądałam jak prawdziwa pani do wynajęcia na wieczory.
Prowadził mnie Bülbül ağa z Suleymanem ağą. Patrzyli na moje oblicze z pogardą, jakbym zawiniła im w jakiejś sprawie. Bardzo mi się dłużyła droga, która już nie była Złotą Drogą, a Arszenikową Szosą. Nie czułam się dobrze z myślą, że za kilka minut posiądzie mnie nowy sułtan, którego nienawidzę.
Nie Ahmed, a Iskender Yahya.
Bardzo krótki rozdział, ale że was kocham, postanowiłam dać krótszy. Myślę, że następny będzie dłuższy!
Tak w ogóle... chcecie scenę erotyczną naszego padyszacha i Şirin? Bo sama już nie wiem 😂
Trzymajcie się!
PrincessCissy
CZYTASZ
Sułtanka? Na zawsze.
Tarihi KurguCzy wyobrażasz sobie, jak trzeba dążyć do władzy? Jak zbliżyć się do ukochanego, który ma do dyspozycji cały harem? Jak wychować dzieci? A może pozbyć się przeciwników dla dobra rodziny? Życie zwykłej, młodej i oczywiście wolnej dziewczyny, którą po...