Zaczęłam mrużyć oczy. Czułam jego zapach obok siebie, jego piękny, kojący, seksowny, intensywny zapach. Williama tutaj nie było, a... chciałabym, żeby był... Uniosłam się i rozejrzałam dookoła. To jednak nie było sen, że przyszłam do niego.
Że wczoraj prawie się pocałowaliśmy.
Wczoraj go prawie pocałowałam. Nie żałuję, bo tego chciałam. Moje uczucie do niego jest już proste - zauroczyłam się. Jestem zauroczona w nim, bardzo, okropnie, to mnie przeraża, że to William, że to przy nim te uczucie doznaję. Że to William.
Czuję te okropne skurcze, te ściskanie w brzuchu, te bijące serce, przyspieszone. Jak moje ciało obok niego się rozgrzewa, jak nogi tracą grunt - czułam się tak przy James'ie. Czuję się tak przy Williamie.
To chore.
Uniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na swój telefon. Dochodziła godzina dwunasta, więc wole jak najszybciej zmyć się z jego domu. Czuję się dziwnie tutaj, a zwłaszcza po wczorajszym, kiedy miało... do czegoś dojść. Chciałam tego.
Leniwie wstałam z łóżka i musiałam, to było do przewidzenia, że walnęłam nogą w jego gitarę, która upadła i wydała z siebie okropny i głośny dźwięk. Mój mały palec u stopy także ucierpiał.
- Cholera - syknęłam i upadłam na podłogę.
Okropny ból przeszedł przez moje ciało począwszy od stóp, aż po samą głowę. Nie miałam czasu na ubolewaniem się nad sobą, dlatego poszłam od razu do jego toalety i zrobiłam ze sobą porządek. Mam tylko nadzieje, że on jeszcze smacznie śpi i będę mogła po cichu wyjść z jego domu.
Nie, ja nie uciekam, to nie ucieczka, skądże. Jest mi po prostu wstyd. Wstydzę się na niego spojrzeć, wstydzę się tych uczuć do niego, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Nie powinny nigdy się pojawiać, a pojawiły, dlaczego? I dlaczego to do niego?
Po dziesięciu minutach wyszłam z łazienki gotowa do przebrania się w swoje ubrania i ucieknięcia z jego domu. Jestem naga, nie mam pod sobą niczego, więc moja droga do domu będzie... ciekawa. Mam spódniczkę, a pod nią nic. Moja bielizna została wpakowana do torebki i wygląda to tak, jakbym przeleciała jakąś dziewczynę, a jej stringi zostawiła sobie na pamiątkę. Usiadłam na łóżku i zdjęłam z siebie jego koszulkę. Sięgnęłam po swój stanik i zaczęłam go ubierać.
- Wstawaj księż... - drzwi z wielkim hukiem się otworzyły, a w nich stanął William, który od razu wlepił we mnie wzrok.
- Will! - wydarłam się i spaliłam ze wstydu.
Moje serce przyspieszyło z podwojonymi uderzeniami. Robię się czerwona, czuję to, jak moja twarz przybiera czerwonego koloru, a to wszystko jego wina. Patrzy na mnie tym wygłodniałym wzrokiem, gdy ja - zasłonięta tylko rękoma, bo stanik niechlujnie trzymam w dłoni - żałośnie próbuję zakryć ciało, jakbym zakrywała coś bardzo cennego.
- Sorry, myślałem, że śpisz... - dalej stał jak ten kołek wbity w ziemię.
I dalej mi się przyglądał.
- Wypierdalaj stąd! - warknęłam.
Nie odezwał się, a zamknął za sobą drzwi. Moje serce wali, wali, wali, wali jak szalone. Czemu ja, głupia, nie przebrałam się w toalecie?! Prędko założyłam stanik oraz resztę ubrań wzięłam pod rękę i skierowałam się do toalety. Najgorsza część teraz przede mną, a mowa o spódniczce, pod którą nic nie będę mieć. Będzie mi zimno, będę marznąć, ale chyba gorszą rzeczą jest to, że wychodzę bez bielizny od Williama.
Powróciłam po chwili do jego pokoju i wzięłam ze sobą torebkę. Założyłam buty i poprawiając spódniczkę, trzymając mocno uda obok siebie, wyszłam z jego pokoju, gdzie akurat na korytarzu natrafiłam na niego. Był oparty o ścianę ze skrzyżowanymi dłońmi pod klatkę piersiową i jego wzrok był wlepiony w podłogę, dopóki nie wyszłam z jego pokoju - uniósł go na mnie.
CZYTASZ
Nienawidzimy siebie
RomanceOboje siebie nienawidzą i oboje o tym wiedzą. Tyle nienawiści, ale dalej są blisko i nie mogą się uniknąć. Może najwyższy czas z tej odwiecznej walki wyrosnąć? Co się stanie, jak jeden moment zmieni wszystko? Jest to kontynuacja opowiadania ''Mój...