Rozdział 24

287K 8.7K 30.6K
                                    

Muzykę lepiej pod koniec, a najlepiej wtedy, kiedy się Jane ''obudzi'' ^^

Nasz pocałunek trwał długo. Nie mam pojęcia ile dokładnie, ale długo i szczerze... mogłabym dłużej, dłużej i więcej, jeszcze więcej. Oderwałam się od niego i od razu spaliłam z rumieńców. Czuję te rosnące podniecenie w podbrzuszu, które aż zaczyna sprawiać mi ból. 

- Kurwa, oni się całowali! - krzyknął Josh, który jak wszyscy inni nie dowierzał.

Nie możemy, a jednak to robimy. Poza tym... on przyznał, że ma to gdzieś, że go to nie obchodzi, czy to naprawdę ten William, którego znam? Czy on naprawdę to powiedział? Dlaczego..? 

Spojrzałam mu w oczy, będąc cała zawstydzona i spalona z rumieńców, a jednocześnie pożądana jego wyczynom. Gdybyśmy byli sami w pokoju... Nie, stop. Nie mogę w taki sposób o nim myśleć. Jego wzrok nie odrywał się ode mnie. Błękitne tęczówki były pełne podniecenia, widziałam to, o mój boże.

On chciał mnie całować.

- Jane, Will, zróbcie to jeszcze raz! - powiedziała podekscytowana Mia.

Nie odpowiedziałam, a cofnęłam się o krok i powróciłam na swoje miejsce. William także zasiadł obok Zack'a. Nie mogę unormować swojego oddechu i klatki piersiowej, to szalenie mi przyspiesza i w żaden sposób nie chce się uspokoić. Mój brzuch mnie skręca od przyjemnych i miłych uczuć. Wszyscy to widzieli. Wszyscy widzieli, jak się z nim całowałam. O mój boże.

Spojrzałam na Williama, który dalej nie odrywa ode mnie tego tajemniczego spojrzenia. Wzrokiem przeleciałam na Zack'a, który od samego początku, kiedy to butelka wskazała mnie i Williama, jest... dziwny. Teraz jego wzrok wbił się we mnie i nie wiem, co mam stwierdzić przez to. Uśmiecha się do mnie, ale po chwili prycha pod nosem i powraca wzrokiem na Olivers'a, który także na niego spojrzał. 

- To jak, kto pije? - Jake wyciągnął dwie litrowe butelki alkoholu i spojrzał na wszystkich.

I wyszło wszystko z tego, że tylko chłopcy będą pić. Dziewczyny - i w tym Ashley, gdzie o dziwo byłam zaskoczona - wróciły do swoich pokoi. Mia wraz z Caroline były już śpiące, dlatego postanowiłam z nimi wrócić, żeby później nie budzić ich, kiedy byłabym w nietrzeźwym stanie i próbowała się dobić do domku. 

Przed wyjściem z pokoju chłopaków spojrzałam na Williama, nie mam pojęcia czemu. Wzrokowo się z nim pożegnać? Po prostu zobaczyć go po raz ostatni na zakończenie tego dnia? Nie wiem. Patrzę na niego i on także spojrzał na mnie. Moje serce przyspieszyło wraz z tętnem, kiedy zachowując poważniejszy wyraz twarzy, przygryzł wargę i po prostu patrzył w moje oczy z tym pożądaniem.

Przestań.

Wyszłam z ich domku, ostatni raz spoglądając w jego oczy i nie ukazując przy tym żadnych emocji. Muszę ochłonąć. Wszystko przemyśleć i poukładać sobie pewne sprawy związane z nim i tym, co my wyprawiamy. Dlaczego to, co jest zakazane, najlepiej smakuje? William smakuje bosko.

$$$$$$$$$$$$$$$

Wyszłam spod prysznica, gdzie poszłam jako ostatnia. Dziewczyny już śpią i dochodzi godzina pierwsza w nocy. Nie mam pojęcia, co z chłopakami, ale nie chcę tym sobie zawracać głowy, ale jednak to robię, do cholery jasnej.

Ubieram się w  bawełniane, krótkie spodenki koloru czarnego, do tego czarna bokserka i szara, ciepła bluza. W domku nie jest zimno, jest gorąco, ale spoglądając na mój nadgarstek jeszcze muszę się ukrywać z czerwonymi kreskami. 

Naciągam rękaw bluzy przed nadgarstek i obserwuję moje cięcia, które William widział. Liczę ile ich jest i liczę ile są przez Williama. Dziewięć. W tym osiem przez niego, a jedna James'a jeszcze nie zniknęła, ale powoli zaczyna.

Nienawidzimy siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz