Rozdział 28

287K 9.1K 18.2K
                                    

Zaczerpnęłam więcej powietrza, kiedy jego wzrok spoczywał na moich odsłoniętych piersiach. Nie oddycham przez nos, a przez usta. Zresztą - przez te wszystkie emocje nie dam rady oddychać przez nos. Ja wariuje, szaleje, gorączkuje się cała w ciele. Chcę go, chcę Williama poczuć, to dziwne? To popierdolone.

Popchnął mnie gwałtownie na ścianę, a mebel obok mnie aż się zatrząsł. Wydałam z siebie głośny jęk, tylko bardziej z podniecenia niż bólu. Jego dłonie objęły mnie wokół, a miękkie usta zaczęły obdarowywać mnie mnóstwem mokrych i podniecających pocałunków na szyi, dekolcie, mostku, ale za to omijał piersi. Wplotłam dłonie w jego puszyste włosy i sapnęłam, przegryzając przy tym usta. Chcę go, tak bardzo go chcę i chcę już więcej. Chcę go poczuć, chcę Williama. Strasznie go pragnę. 

Byłam tak podniecona i domagałam się tylko jednej rzeczy, że nie miałam siły stać o własnych siłach na nogach. Jego jedna dłoń mnie utrzymywała, bo druga zaczęła błądzić po moich gołych plecach, później talii, aż w końcu dotknął brzucha i zjeżdżał w górę. Zadrżałam, kiedy w tym samym czasie jego pocałunki zjeżdżały niżej, zaczynając od wrażliwego miejsca za uchem, a kończąc na prawej piersi. 

Jedną ręką ujął moją pierś i zaczął delikatnie ściskać w swojej dłoni, jednocześnie kciukiem napierać na nabrzmiałego sutka. Wydałam z siebie dość głośny jęk podniecenia, kiedy mokry i ciepły język przyssał się do mojego kolejnego sutka. Pociągnęłam za końcówki jego włosów dość ostro, gdzie on przy tym wydał z siebie ciche syknięcie. Ledwo co staję na nogach, a na dodatek czuje własne soki na bieliźnie. Cała płonę z podniecenia i rozkoszy, którą daje mi William. William mi ją daje. 

Zasysał go, jakby robił malinkę, co jeszcze bardziej doprowadzało mnie do skrajności. Cały czas pojękiwałam, przegryzając przy tym wargę i przymykając oczy. Podniosłam nogę w górę i owinęłam ją wokół jego bioder, a swoje biodra uniosłam w górę. Zetknęłam się z jego kroczem, które jest twarde, które jest wypukłe, nabrzmiałe, które po prostu jest cholernie podniecone. Podnieciłam Williama. On chce tego samego co ja. William chce mnie, a ja chcę go.

- Will, proszę... - sapnęłam i jeszcze bardziej napierałam kroczem na jego męskość. 

Jestem pewna, że czuje moje mokre wejście, moją wilgoć spowodowaną przez jego wyczyny.

- Tęskniłem za tobą.

Zamknęłam oczy i wydałam z ciebie przeciągłe westchnięcie. Mów do mnie, proszę. Mów tak do mnie, Will. Zakochałam się w tobie, czemu nie mogę ci tego powiedzieć? Czemu zakazane rzeczy tak słodko smakują? Najlepiej smakują. William, jaki ty jesteś piękny. Jak ty słodko smakujesz.

Zaczął podgryzać mi sutka, którego nawilżał swoim mokrym językiem. To było okropnie podniecające, to były dla mnie katusze w postaci masakrycznego podniecenia, skrajności, padam przez to. Zassał go ponownie, na co aż chciałam krzyczeć. Jego spoczywająca dłoń na mojej drugiej piersi cały czas bawiła się z nią. Sprawdzał jędrność, wielkość, badał je z dokładnością. 

Oderwał się od mojej piersi i zaczął obdarowywać mój brzuch pocałunkami, gdzie przy tym powoli wjeżdżał w górę. Jego obie dłonie ujmowały moje cycki, które pieścił, badał, bawił się cały czas, a kciuki przy tym spoczywały na sutkach, które drażnił. 

Czuje już jego miękkie i idealne usta na moim mostku. Wjeżdżał coraz wyżej - obdarował moją szyję mokrymi pocałunkami, a przy tym zrobił kolejną malinkę. Oznaczył mnie. To malinka Williama. Oznaczył i pokazał, że tu był, ale kto będzie wiedział, że to od niego? Cieszę się, że ja wiem. 

- Też za tobą tęskniłam... - wydusiłam z siebie po dłuższej chwili. 

Pocałował mnie. Czule, namiętnie, troskliwie i jakby z oddaniem, podziękowaniem. Oddałam od razu pocałunek i wciągnęłam więcej powietrza przez nos. Zakochałam się w nim, tak bardzo się w nim zakochałam...

Nienawidzimy siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz