Rozdział 19

255K 8.9K 33.9K
                                    

William

- Jane, nie chodziło mi o to - cały się spiąłem i posłałem jej gniewne spojrzenie.

Dlaczego to powiedziała? Dlaczego miała na myśli znowu tamte kontakty? Naszą nienawiść? Ja nie chcę, nie chcę tej nienawiści, a zwykłą... Kurwa, co ja pierdole, chcę ją samą.

Chcę ją całować, chcę ją dotykać, chcę ją codziennie widzieć i słyszeć, i mieć obok siebie. Co zrobiłem? Zjebałem po całości, zjebałem wszystko. Czemu tak naprawdę? Bo kurwa bałem się czegoś więcej z nią? Bo to mnie przerażało? Bo to właśnie przy niej mam to dziwne uczucie rodzące się we mnie? Bo to właśnie przy Jane? 

Chciałem ją całować i chcę dalej. Nie żałuje tego, nie mam nawet co do tego przypuszczeń, żebym żałował - bo tak nie było i nie jest. Tylko... muszę to powstrzymać. Czym szybciej, tym lepiej. Moje uczucie do niej w żadnym stopniu nie powinno się pojawiać i mam tylko nadzieję, że nic nie wyobraża sobie już na mój temat. To były tylko pocałunki, które pragnąłem od dłuższego czasu, ale to tylko dwa, pierdolone pocałunki z Jane. Właśnie, z Jane. 

- Zawieź mnie do domu - machnęła lekceważąca ręką i wyminęła mnie.

- Jane - złapałem ją za rękę.

- Wypierdalaj ode mnie! - warknęła w moją stronę i gwałtownie się wyrwała z mojego uścisku.

- Nie chodziło mi o to, żebyśmy cały czas nienawidzili siebie!

- Gówno mnie to obchodzi, co ty chcesz, a czego nie... - ściszyła swój ton, a ja zauważyłem łzy w jej oczach.

Dlaczego to mnie boli? To mnie okropnie boli, że znowu płacze przeze mnie. Nienawidzę, jak ona płacze, a to moja wina, kurwa mać. Dlaczego tak bardzo się tym przejęła? To były tylko pocałunki, które dla mnie  cholernie znaczyły, a czy dla niej... też? 

- Zawieź mnie do domu i zapomnijmy o tym, Will - obdarowała mnie ostatnim spojrzeniem i ruszyła w kierunku wyjścia.

Stoję jak debil i dalej w to nie wierze. Naprawdę musiałem to zjebać? Czyli co, teraz będziemy znowu wrogami numer jeden, kiedy ja do tej idiotki coś czuje? Nie powinienem, a jednak coś jest? Tak to teraz ma wyglądać? Jestem takim kretynem...

Mam ochotę coś rozwalić, bo to jak zwykle moja wina. To znowu ja zjebałem, ja zawsze spierdalam sprawy. Najgorsze w tym to, że ona mnie nienawidzi, pewnie nie chce na mnie patrzeć, też bym w sumie nie chciał patrzeć na kogoś takiego, kim właśnie jestem, w jakim ciele żyje. Nienawidzę siebie.

Biorę wdech i wydech i schodzę na dół. Na korytarzu jej nie widzę, dlatego kieruje się na zewnątrz i ku mojemu zdziwieniu, zastałem ją tam opartą o samochód. Widzę jak drży, jak jest jej zimno, ale nie mogę nawet jej dotknąć, przytulić, nie mogę. Otwieram samochód, a ona w mgnieniu oka znajduje się w środku. 

Wchodzę na miejsce kierowcy i już chciałem coś powiedzieć, ale dostrzegłem słuchawki w jej uszach. Nienawidzi mnie. Odpuszczam. To nie ma sensu, żeby na siłę do rozmowy ją ciągnąć. Pogorszyłbym sprawę jeszcze bardziej.

Biorę ostatni głęboki wdech i odpalam samochód. Jej matka jest na pewno wkurwiona, a o ojcu nie wspomnę. Alan zawsze patrzy na mnie dziwnie i w sumie nie dziwie się mu - kłócę się z jego księżniczką i od lat się nienawidzimy. Co będzie, jak się dowie, że poczułem coś do jego księżniczki? 

$$$$$$$$$$$$$$$

- Nie musisz za mną iść - burknęła, trzaskając drzwiami samochodu.

- Wolę pokazać się twojej matce, żeby miała pewność, że byłaś ze mną - powiedziałem i ruszyłem za nią.

- Jest to niepotrzebne. 

Nienawidzimy siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz