Minęło dwa tygodnie, a dla mnie trwało to jak wieki. Jestem dalej zła na siebie, że nie miałam odwagi się z nim pożegnać, a nawet napisać głupiego esemesa, że wyjeżdżam. Przez pierdolone dwa tygodnie nie widziałam go, nie słyszałam, nie dotykałam, a nawet nie kłóciłam się. Jestem zła, sfrustrowana i głodna tego wszystkiego. Na wakacjach nie miałam ochoty na wiele, bo cały czas myślami byłam wokół niego. Denerwowało mnie to.
Po wypakowaniu walizek rzuciłam się na łóżko. Patrzę w sufit i się zastanawiam, czy napisać do Rachel, że już wróciłam, czy wpierw do Williama. Co robić? Jestem chyba zbyt zmęczona, żeby cokolwiek robić. Idę spać.
$$$$$$$$$$$$$$$
Od razu po przebudzeniu wzięłam długi prysznic, który zajął mi trzydzieści minut. Po skończeniu ubrałam się, wstrzyknęłam insulinę i zeszłam na dół, gdzie rodzice już byli zapracowani i latali w tą i we w tą. Skierowałam się do kuchni i zrobiłam sobie płatki. Kiedy byłam w połowie śniadania, mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu wyskoczyła mi Rachel i jednocześnie serce mi podskoczyło. Boje się jednej rzeczy... Że ona już wie. Wie, o pocałunku, ale nie... na pewno Will by jej nie powiedział...
- Halo? - odebrałam.
- Cześć - powiedziała radośnie, ale wyczuwałam w tym... jakby sarkazm? - Wróciłaś już?
- Tak, a skąd wiesz? - spytałam.
- No twoja mama już rozmawiała z moją. Chcesz się gdzieś spotkać dzisiaj? - cały czas jej głos był... Nie wiem, jak to nazwać. Pełen sarkastycznej radości? Podejrzliwości? Ale czemu?
- Umm, jasne - powiedziałam niepewnie.
- To o trzynastej w parku?
- My same? Bez Logana? - spytałam zdziwiona. - Bez Williama? - dodałam, ściszając lekko ton.
- Tak, bez Logana, a Will... - zrobiła pauzę. - Nie mówił ci..?
- Yyy, ale co? - zmarszczyłam brwi.
Serce mi trochę podskoczyło. Co z Williamem? Coś się stało? Proszę, nie.
- Will wyjechał.
- Co?! - krzyknęłam zszokowana i prawie zakrztusiłam się płatkami, które jem.
- Skarbie, coś się stało?! - spytała mama, która była w salonie.
- N-nie, nie! Nic! - zwróciłam się do mamy. - Co?! - powtórzyłam do telefonu. - J-jak to... wyjechał? I na ile..?
Co? Co? Co? Dlaczego nic nie mówił? Ach, no tak, bo przecież, jak ja nie powiedziałam, to i on nie musiał. Prawda? Ale dlaczego to mnie tak okropnie zabolało?
- Trzy tygodnie.
Kurwa mać.
Nie będę widzieć Williama przez miesiąc i tydzień. Nie zobaczę Williama przez miesiąc i tydzień. Nie dotknę go, nie usłyszę, nie zobaczę, nie pocałuję...
- Wyjechał... na trzy tygodnie? - dalej nie dowierzałam, a gula w gardle ledwo co pozwalała mi na mówienie. - Gdzie?
- Nie wiem, z rodziną gdzieś wyjechał. To jak? Trzynasta, park?
CZYTASZ
Nienawidzimy siebie
RomanceOboje siebie nienawidzą i oboje o tym wiedzą. Tyle nienawiści, ale dalej są blisko i nie mogą się uniknąć. Może najwyższy czas z tej odwiecznej walki wyrosnąć? Co się stanie, jak jeden moment zmieni wszystko? Jest to kontynuacja opowiadania ''Mój...