Trzeba sto razy przegrać, by raz wygrać. Kamil Stoch.
Cytat od @supersadworld - dziękuję ❤.
__________________
-O kurczę! - Kathe pobladła. Szłyśmy własnie na wf, a chwilę wcześniej zostawiliśmy w pustej sali przybitego Gideona. - Myślisz, że teraz będzie potrzebna mi ochrona?
Już miałam się zaśmiać, ale wtedy uświadomiłam sobie, że to mało zabawne.
-Nie wiem, ale na wszelki wypadek powinnyśmy zapytać Erika.
Pokiwała głową.
-Coraz bardziej cieszę się, że jesteś moją koleżanką.
-Kathe! - Westchnęłam. - Możesz zginąć.
-Ale przynajmniej poznałam Erika. - Rzuciła czerwieniejąc.
No tak, Erik.
Ona go naprawdę kochała, a on kochał ją, chociaż nie był tego świadom. Miałam tylko nadzieję, że w porę, to sobie uświadomi.
***
Stałam pod prysznicem i patrzyłam pustym wzrokiem w przestrzeń. Woda leciała strumieniami na moją twarz i ciało i chyba nawet była lodowata, bo dygotałam na całym ciele. Nie byłam jednak w stanie się ruszyć. Chciałam zawisnąć w próżni i nie czuć tego bólu, który rozchodził się w mojej klatce piersiowej. Niestety, nie było mi to dane.
Ktoś dobijał się do drzwi łazienki. Wzdrygnęłam się i zakręciłam faktycznie lodowatą wodę.
-Rose do cholery! Żyjesz tam? - Zagrzmiał Erik.
Westchnęłam i wyszłam z kabiny, otulając się puchatym, białym ręcznikiem.
-Tak. - Powiedziałam cicho, ale zaraz odchrząknęłam i dodałam głośniej. - Już wychodzę!
Ubierałam się jak automat. Było mi przeokropnie zimno, ale to trochę otępiało mnie i ból z czego byłam zadowolona.
Wyszłam z łazienki.
Erik oczywiście czyhał pod drzwiami.
-Znowu płakałaś! - Jęknął.
-Nie, nie! - Zaprzeczyłam szybko. - To... Tylko... Och. - Zwiesiłam głos.
-Rose on wróci.
Spojrzałam na niego. Zaskoczył mnie. Do tej pory nie dopuszczałam do siebie myśli, że mógłby nie wrócić.
-Wiem, ale nie chodzi o to.
-A o co?
-O to, że go nie ma! Nie wiem gdzie jest. Czy jest zdrowy, co robi, czy...
-Na pewno nic mu nie jest.
-Matko Erik! Czy ty masz w sobie, chociaż trochę wyobraźni!? Pomyśl sobie, a jak by coś takiego stało się z Kathe? Jak byś się czuł? Nie świrował byś?
-Co? - Teraz, to on był zaskoczony. On naprawdę w ogóle nie zdawał sobie sprawy z tego, że ją kocha. Czy tego chciał czy nie. Taka była prawda. Kochał ją, a ja zastanawiałam się czy może po prostu, sam przed sobą nie udaje, że tego uczucia nie ma. Tyle tylko, że jego wzrok wydawał się szczery. - My nawet nie jesteśmy razem, co sugerujesz?
-Nic! - Warknęłam. - Zupełnie nic.
-Rose! - Złapał mnie za nadgarstek. - Weź się w garść. Tak mu nie pomożesz.
-A ty niby, jak mu pomagasz?
Uśmiechnął się.
Zmrużyłam oczy, a moje serce zabiło szybciej.
-Co ukrywasz, Erik?
Rozległo się pukanie, więc chłopak tylko się wyszczerzył i ruszył otworzyć.
-To na pewno Kathe.
Zalałam mnie fala dziwnej nadziei. Nie dużej, ale jednak nadziei.
Patrzyłam, jak blondyn wpuszcza do środka moją koleżankę, oczywiście całując ją na powitanie.
Wzdycham.
-Wysuszę włosy i możemy iść. - Mruczę, ale właściwie sama do siebie, bo oni na pewno mnie nie słuchają.
Od dwóch tygodni mieszkam u Erika, ponieważ w domu atmosfera zrobiła się nie do zniesienia. Nasz ojciec i moja mama, postanowili uwaga, uwaga; wziąć ślub! Obecnie moje mieszkanie, stało się polem do planowania tej imprezy, a do tego dochodziła opieka nad dzieckiem. Mama urodziła chłopczyka i na biegu musieli zorganizować wszystko dla małego. Płeć dziecka miała być niespodzianką, i prawdę mówiąc liczyłam na dziewczynkę, ale nie narzekałam. O Boże, gdybyście widzieli jaki ten maluch jest słodki! O dziwo, bardziej podobny był do mnie i Erika, niż do naszych rodziców. Miał moje oczy i nos, ale usta i włosy swojego starszego brata. Nawet trochę mu się kręciły. Uwielbiałam go i nie mogłam uwierzyć, w to jak szybko rośnie. Czas uciekał. Tak bardzo chciałam pokazać go Willowi. Mój mały... Nasz mały skarb. Mój, mamy, taty i Erika.
I tak oto po ponad osiemnastu latach bycia jedynaczką, zyskałam dwóch wspaniałych braci. Już nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę małego. Dziecko, chociaż na jakiś czas odrywało mnie od ponurych myśli, chociaż ból w klatce piersiowej nie ustępował.
Wysuszyłam włosy i biorąc torbę, wyszłam na korytarz. Erik i Kathe rozmawiali po cichu, pochyleni ku sobie.
Chrząknęłam.
-Po szkole jedziemy do mnie, tak?
-Tak. Będę po ciebie o czternastej.
-Dzięki.
***
W szkole przeżyłam szok.
Oczywiście weszłyśmy do niej z blondynką, jak każdego ranka ramię w ramię. Jednak tym razem stanęłam, jak wryta. Zdezorientowana spojrzałam na grupkę osób przede mną.
Caro stała ze świtą Kathe.
Oczywiście Katherina nic sobie z tego nie robiła, ale jak tylko zobaczyła, że stoję; również się zatrzymała.
-Co?
-Co ona wyprawiają?
Zmarszczyła brwi, a potem posłała mi jeden z tych swoich szerokich uśmiechów.
-Wydaje mi się, że Caro próbuje zająć moje miejsce.
-Nie. - Zaprzeczyłam kręcąc głową. To moja koleżanka, nie zrobiła by czegoś takiego. - To niemożliwe.
-Czyżby? - Blondynka uniosła ku górze brwi, a ja gapiłam się na grupkę dalej. - Uch! No chodź! -W końcu, jednak pociągnęła mnie a dłoń.
Patrzyłam na Caro, która teraz rozglądała się spokojnie dookoła. Jej wzrok padł na mnie, a chwilę później odskoczyła od koleżanek Kathe, jak poparzona.
-Cześć Rose. - Oczywiście przywitał się, tylko ze mną. - Omawiamy pracę domową.
Spojrzałam na nią zdziwiona. Przecież, to było proste i krótkie zadanie! Jedna z dziewczyn prychnęła, na co Kathe zgromiła ją wzrokiem.
-Meg, zobacz czy cie nie ma na stołówce.
Pozostałe dwie zachichotały.
Westchnęłam.
Cel na dziś? Przeżyć ten dzień i ostatni angielski.
***
Jak się okazało nie było, to wcale takie trudne. Godzina leciała za godziną. Ucieszyłam się na myśl o ostatniej na dziś już lekcji, ale zaraz mina mi zrzedła, ponieważ był to angielski. W czasie przerwy zaczęłam się przygotowywać psychicznie. Wiedziałam, zresztą jak na każdej lekcji angielskiego, że moje i tak już poranione serce, rozsypie się w drobny mak tylko po to, bym kolejne kilka godzin, sklejała je do kupy, gubiąc się w tysiącach kawałków. I teraz wchodząc do sali zastanawiałam się, kiedy w końcu rozpadnie się tak, że nie będzie dało się go już nigdy więcej skleić.
Usiadłam na swoje stałe miejsce. Między Caro, a Kathe. Obie dalej rzucały sobie złośliwe spojrzenia, ale zaczęłam zauważać, że właściwie Kathe robiła, to rzadziej i mniej agresywnie. Po raz kolejny pomyślałam, że blondynka zmieniła się przy Eriku na lepsze.
Chwilę później na moim biurku przysiadł Harry. Po incydencie na imprezie Kathe, nadal miałam do niego lekki żal. On chyba jednak w ogóle tego nie zauważał.
Posłałam mu z grzeczności uśmiech, albo coś na jego kształt.
-Może gdzieś wyskoczymy? - Zapytał.
Miałam ochotę przewrócić oczami. Pytał o to nie pierwszy raz. Już miałam wykręcić się opieką nad bratem, kiedy ktoś mnie uprzedził.
Za Harrym zagrzmiał ostry głos Gideona.
-Ty na pewno nigdzie nie wyskoczysz, ponieważ będziesz zajęty pracą domową
-Co? - Chłopak zeskoczył z mojego stołu.
-Jest już po dzwonku, Harry.
-Już siadam.
-Dobrze. - Zgodził się nauczyciel, ale ja widziałam po jego minie, że to jeszcze nie koniec. Zrobiło mi się szkoda Harrego. - Na poniedziałek przynieś proszę, napisane dwieście razy zdanie; po dzwonku siedzę w swojej ławce i na swoim krzesełku.
-Ale....- Chłopak jęknął.
-Trzysta? - Zapytał nauczyciel.
-Boże! - Warknął Harry i poszedł zrezygnowany na swoje miejsce. Siedzący obok niego Tobby, starał się tłumić śmiech.
Nauczyciel przeniósł wzrok na mnie. Przerażona patrzyłam się w oczy Willa i czułam, jak moje serce po raz kolejny rozpada się na drobne kawałki. Dość Rose! To nie są oczy Willa! Weź się w garść! Cholera!
-Ja nic nie zrobiłam! - Pisnęłam.
Patrzył na mnie jeszcze chwilę, po czym pokiwał głową i odszedł w stronę biurka.
Odetchnęłam z ulgą.
-Czy mi się wydaje czy Gideon robi, to specjalnie? - Szepnęłam mi do ucha Kathe, pochylając się delikatnie w moją stronę.
-Co robi specjalnie?
-Odstrasza twoich adoratorów.
Zgromiłam ją wzrokiem. Oczywiście nic sobie z tego nie robiąc wzruszyła niewinnie ramionami.
***
Erik przyjechał punktualnie. On i Will, zresztą Li i Sooki mieli chyba, to we krwi. Punktualni do bólu. Wsiadłam do środka z wielką ulgą. Wreszcie będę mogła zająć się czymś, co chodź trochę mnie zrelaksuje psychicznie. Później zajmę się sklejaniem mojego serca. Leżąc samotnie w sypialni.
Chłopak zerknął na mnie, po czym milcząc podał mi białą, złożoną kartkę. Zmarszczyłam ze zdziwienia brwi, ale wzięłam ją i ostrożnie rozłożyłam.
Droga Rose.
O mój Boże.
O Boże.
Moje serce zabiło mocniej. Nawet nie wiedziałam, jakim cudem.
To jego pismo.
Jego.
Nie umiem dobrać odpowiednich słów, aby opisać to wszystko... Ja, ty, my, a później.... Pustka. Powinienem Cię przeprosić, ale nie teraz. Jeszcze nie teraz. Chcę zrobić, to osobiście. Nie wiem kiedy, ale zrobię to. Obiecuję. Chcę przez, to powiedzieć, że... Chcę żebyś wiedziała, że ja cały czas tęsknię i myślę o Tobie. I mam nadzieję, że nie wyrzuciłaś mnie przez, to wszystko ze swojego serca.
W.
Na samym dole nabazgrany był dopisek pismem mojego brata i chwilę zajęło mi odczytanie go.
Nie wolno Ci nikomu o tym mówić, ani z nikim pisać na ten temat.
Pokiwałam głową, a Erik wyrwał mi z dłoni kartkę.
-Hej! - Zaprotestowałam, a on przyłożył, tylko do ust palec. Nakazując mi tym samym być cicho.
Jesteśmy na podsłuchu?
Chłopak ruszył.
Co czułam?
Już nie musiałam wieczorem siedzieć i sklejać mojego serca. No przynajmniej nie całego. Jego spora część, wróciła sama na swoje miejsce, a w te posklejane kawałki wkradła się nadzieja. Oczami wyobraźni widziałam, jak mocno ze sobą się połączyły. Podejrzewałam, że ta część mnie zostanie na swoim miejscu na dłużej. Nadzieja. Tego mi było trzeba. Żył, był zdrowy i nadal mnie kochał. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczułam, że moje serce bije, a nie tylko pompuje krew.
-Dobrze cię taką widzieć. - Odezwał się Erik.
Zaskoczona spojrzałam w jego stronę.
-Jaką?
Głową wskazał na lusterko.
Zerknęłam w nie.
Na ustach miałam uśmiech, a moje policzki były zaróżowione.
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Tak, dobrze mnie widzieć.
Mnie, a nie mój cień.____________
Kolejny!❤
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale... Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego, że nie mogłam ruszyć z książką. Zdarza się brak weny czy chęci, ale to było zupełnie coś innego. Po prostu... Ale na szczęście przeszłam przez to i znów mam pełno pomysłów 😊.
Jak się podoba rozdział?
Hej kto oglądał wczoraj mecz!?
Polska najlepsza❤.
Jak wam mija czas?
Co czytacie ciekawego poza wattp? ;)
Ja wróciłam do czytania Upadłych. 💕
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, to motywuje, naprawdę jesteście wspaniali 😍.
Kocham was i przesyłam mega dużo energii na te szare, bure dni!
Do nextu ❤.
CZYTASZ
Naucz Mnie Żyć (NMD III) ✔
RomanceRose i Will starają się od nowa żyć ze sobą. I chociaż oboje tego chcą, chłopak musi się o nią mocno starać, ponieważ zraniona dziewczyna, boi się do końca mu zaufać. Rose nie zapomniała też o Dylanie, z którym przeżyła niesamowite wakacje. Potaje...