Rozdział 18

14.5K 1K 130
                                    

We all mad here...
___________________
Wesele rozkręciło się na dobre. Co prawda nie było za dużo gości, ale to wcale nie czyniło zabawy gorszą. Moja rodzina umiała się bawić  Od strony Pana młodego, był tylko Erik i kilku znajomych z żonami, ale mimo to ojciec wydawał się zadowolony. Jego rodzice na pewno byli by dumni. Sam zajął się Erikiem, a teraz stworzył rodzinę. Myślę, że wybaczyliby mu wszystko.
Zerknęłam w stronę tarasu, ponieważ mignął mi jakiś dziwny cień. Ktoś tam stał? Zamrugałam żeby lepiej widzieć, ale już nic tam nie było. Pokręciłam głową. Wydawało mi się.
-Siostra! - Blondyn wydarł się totalnie mnie zaskakując. Podskoczyłam. - Jezu, spokojnie. Dziewczyno, rozluźnij się. To wesele twojej matki.
-Łatwo ci mówić. - Skrzywiłam się.
-Walnij sobie drinka, to też będzie ci łatwiej. Zatańczymy?
Spojrzałam na niego wilkiem. Cały wieczór za mną chodził, zabawiał mnie i Bóg wie co jeszcze. Kathe musiała być wkurzona, chociaż wcale przez to nie poświęcał jej mniej uwagi. Umiejętnie dzielił między mną, a nią czas.
-Czuję się tak, jakbyś przyszedł tu dziś, również ze mną, a przecież przyszedłeś tylko z Kathe.
Przewrócił oczami.
-Cóż.. Jako, że mam takie branie, nie wypadało przyjść tylko z jedną. Więc udajmy, że jestem tu też z tobą.
Wzruszyłam ramionami i wstałam. Skoro tak mówi... Odszukałam wzrokiem Kathe. Piła właśnie drinka i machała do mnie wesoło.
Oni są stuknięci, poważnie!
Ruszyłam z Erikiem do tańca, ale kątem oka, znów dostrzegłam jakiś cień przy zasłonach.
Skup się Rose i nie wariuj!
-Erik... - Zaczęliśmy tańczyć.
-Rose, Rose, Rose. Cała ty! - Mówił obracając mnie. - Nawet na chwilę nie możesz przestać się o niego martwić.
-Nie o to chodzi! - Zaprzeczyłam.
-Więc... - Znów mną zakręcił. - O co?
-Myślisz, że nas obserwują?
-Kto?
-Policja... - Kolejny obrót.
Skrzywił się.
-Jeśli tak, to kiepsko.
-Dlaczego?
-Spójrz w stronę zasłon przy tarasie. - Obrócił mnie tak, że były przodem do mnie. Znów kogoś tam widziałam, ale było zbyt ciemno, abym mogła cokolwiek więcej stwierdzić.
-Widziałam już wcześniej. - Powiedziałam bratu, a on się uśmiechnął. - Z czego się śmiejesz?
-Tak blisko, a jednak tak daleko. - Rzucił już całkiem rozbawiony, ale po chwili się skrzywił. - Pora to zmienić. Rose?
-Nic nie rozumiem! - Wkurzał mnie coraz bardziej.
-Wiem, ale rób co mówię. To bardzo ważne, jasne?
Moje serce zabiło mocniej.
-Co się dzieje?
-Po prostu, kiedy cię puszczę rusz w stronę zasłon i o nic nie pytaj.
Zmarszczyłam brwi.
Chciał ich sprowokować? Wystraszyć tym, że pójdę w ich stronę? Co u licha się działo? I kto tam był!?
Piosenka się zmieniła, a Erik posłał mi dziwny, ciepły uśmiech. Przeszło mi przez myśl, że mam do czynienia z wariatem.
-A teraz nastrojowo! - Rzucił i puścił moją dłoń. Cofnęłam się w tył i zobaczyłam, jak zaczyna tańczyć z Kathe, która nagle znalazła się przy jego boku. Jakby tylko czekała, aż mnie puści. Co jest grane? Dałam jeszcze jednego krok w tył, nic kompletnie nie rozumiejąc, po czym odwróciłam się w stronę zasłon, a osoba przede mną objęła mnie z zaskoczenia w pasie.
-Przepraszam, ja... - Urwałam, ponieważ przeszył mnie dreszcz.
-Rosalin. - Usłyszałam jego szept.
-William? - Zapytałam najciszej, jak umiałam, po czym spanikowana spojrzałam w stronę zasłon. Nikogo już tam nie było.
-Cicho, już cicho. - Przytulił mnie do swojej piersi.
-Ale...
-Wiem, mamy tylko chwilę. - Powiedział, a ja przytuliłam się do niego jeszcze mocniej. Tak bardzo mi go brakowało! Och! Żebyście wiedzieli, co moje biedne serce teraz wyprawiało! Ono... Biło. Biło, jak szalone i nie miało żadnej skazy. Każda dziura, zagubiona drobinka, wszystko było na swoim miejscu.
Zaśmiał się cicho.
-Też tęskniłem. Chodź.- Szepnął i pociągnął mnie za dłoń.
Ruszyliśmy za rękę do wyjścia, ale wcale nie wyszliśmy na zewnątrz. Will zaprowadził mnie po schodach na górę.
-Który pokój zajmujesz?
-Piątkę.
-Okej. - Puścił mnie przodem. Otworzyłam drzwi. - Cóż... Możemy tu trochę... - Urwał wchodząc za mną do środka. - Nie zapalaj światła.
Słyszałam, jak zamyka drzwi.
Odczekałam dwie sekundy, a kiedy upewniłam się, że stoi przodem do mnie, rzuciłam się na jego szyję. Zareagowała natychmiast, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie, odszukał ustami moje wargi, po czym złączyliśmy się w pocałunku. Buchało od nas gorąco.
-Pięknie wyglądasz Rosalin. - Szepnął przerywając pocałunek. Na dźwięk swojego imienia, zadrżałam. Chciałam więcej. Sięgnęłam wargami do jego ust. Znów złączyliśmy się w gorącym pocałunku. Jego cudowny zapach mącił mi w głowie. Czułam się jak alkoholik. Alkoholik, który nie pił wiele tygodni, a teraz wreszcie podano mu trunek. Nie za dużo, odrobinę. W jednym, jedynym kieliszku, ale on łapczywie pragnął wypić całą butelkę. 
Nie wiem czemu, ale wszystkie doznania, jakie dotąd przeszłam z Willem, teraz odczuwałam dwa razy silniej. Jego dłoń wślizgnęła się pod moją sukienkę ściskając pośladki, i chociaż to absurdalne w tej sytuacji, zaczęłam pragnąc aby wszedł we mnie. Tu i teraz, tak żebym czuła, że jestem cała jego.
Chłopak odsunął materiał moich cienkich majtek. Zachłysnęłam się z zachwytu powietrzem, kompletnie zapominając o Bożym świecie. Nic się teraz nie liczyło. Byłam tylko ja i Will.
-Rosalin, jesteś taka... Mokra. - Wyszeptał zafascynowany.
-Chcę. Chcę ciebie. - Sapałam, kiedy drażnił palcem mają łechtaczkę.
-Właśnie widzę. - Szepnął, po czym z westchnieniem odsunął się ode mnie. - Nie długo skarbie. Wytrzymaj jeszcze trochę.
-Co? - Zapytałam zdezorientowana.
Zaśmiał się cicho.
-Bo jeszcze pomyślę, że tęskniłaś tylko za tym.
-Och. - Cóż, teraz czułam się zawstydzona. Przygryzłam wargę. - A ty, ani trochę za tym nie tęskniłeś? To znaczy... Wiem, że mam zerowe doświadczenie i ja... - Z moich ust poleciał potok słów, ale chłopak zaraz mnie uciszył, przykładając do moich warg palec.
-Tęskniłem, i uwierz mi; lepszej kochanki nie miałem. - Rzucił, po czym wziął moją dłoń i przyłożył ją do wypukłości w swoich spodniach.
-Och! - Zabrakło mi tchu.
Zaśmiał się.
Ciemność wyostrzyła moje zmysły do granic możliwości i teraz, w mojej głowie zaczęły tworzyć się dziwne erotyczne....
-Jesteś cała Rose? - Will zmienił temat, tak szybko, że musiałam chwilę zastanowić się o co pyta.
-Tak. Jestem, jestem... - Urwałam, bo poczułam, że zanosi się na płacz. - Tak bardzo mi ciebie brakuje!
Przytulił mnie mocno do siebie.
-Ufasz mi?
-Zawsze ci ufałam. Od pierwszego dnia. - Nie wiedziałam jakim cudem, ale tak właśnie było.
-Obiecuję ci, że wkrótce jeszcze się spotkamy.
Pokiwałam głową. Tylko co znaczyło wkrótce?
-Zatańczymy?
Zgodziłam się, a on wyprowadził mnie z pokoju, kierując się do sali weselnej. Przeszedł mnie zimny dreszcz.
-Jesteś pewien, że...
-Jestem.
***
Tańczyliśmy jakiś czas zapatrzeni w siebie. Nawet jeśli nie mieliśmy zbyt wiele czasu, to i tak byłam szczęśliwa. Szczęśliwa, że tu jest, że czuję jego miłość, że mogę mieć go przy sobie.
-Zupełnie, jak w Miami. -Zauważył.
-Nie. - Zaprzeczyłam. - Wtedy, to było zupełnie coś innego. Dziś jesteś moim marzeniem. Tam tego dnia byłeś chłopakiem, który mnie zranił.
Patrzył na mnie, a w jego oczach widziałam ból.
-Kocham cię.
-Też cie kocham, Will.
-Po mimo tego, że wciąż ktoś nas rozdziela?
-Tak, pomimo tego wszystkiego.
Później wszystko potoczyło się naprawdę szybko. Kolejna piosenka dobiegła końca, a my musieliśmy się pożegnać. Była, to najtrudniejsza rzecz na świecie, i nie tylko dla mnie. Czułam, jakby moje uleczone serce, zostało przez niego wyrwane.
Po prostu wyrwał je i zabrał ze sobą, pozostawiając dziurę. Czułam się pusta, ale wierzyłam, a wiara dawała mi siłę.
Erik objął mnie od tyłu, i patrzył razem ze mną, jak Will znika za tylnym wyjściem.
-Dziękuję. - Obróciłam się do niego.
-Nie ma za co. Dobrze było go znów widzieć.
Pokiwałam głową.
Dopiero teraz mogłam zacząć cieszyć się weselem rodziców. Dopiero teraz, kiedy czułam narastające we mnie ciepło, a kto wie, może i nie długo znów go zobaczę. W końcu obiecał, a ja mu ufałam. Wiedziałam, że nie będzie, to proste, ale skoro oboje tego chcieliśmy, wszystko musiało dobrze się skończyć. Och, Boże ale ze mnie optymistka.
-Eriku?
-Tak?
-Czy teraz mogę się porządnie napić?
-Tak, mi też potrzeba czegoś mocniejszego.
Rozejrzał się, po czym kiwnął na Kathe, a uradowana dziewczyna ruszyła w naszą stronę.
-Nie wiem, jak ty siostro, ale ja proponuję przepyszne drinki.
-Drinki? - Prychnęła Kathe stając na wprost nas. - Prawdziwa kobieta pije wódkę.
Zamrugałam.
Ona tak poważnie?
______________
Hejaaa załogo! 😂
Nie no dobra bez żartów!
Mogą być błędy za które bardzo przepraszam! Ale nie mam już dziś do tego głowy ;*.
Pada, leje, więc nie zostaje nic innego, jak ...  Pisać, czytać, pić ciepłą czekolade i zawinąć się kocem, jak naleśnik 😀.
Jak się podoba rozdział? Co robicie w takie paskudne dni, jak ten?
Kocham i do nextu ❤💋.

Naucz Mnie Żyć (NMD III) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz