Rozdział 20

15.5K 969 87
                                    

The sky is no longer the limit.
_________________
Od wesela mamy, moje życie stało się odrobinę łatwiejsze. Z nadzieją wyczekiwałam kolejnego spotkania z Willem, a w szkole wreszcie mogłam się odrobinę rozluźnić, ponieważ oczy Gideona, przepraszam Pana Gideona; nie wywierały na mnie już tak dużego wpływu. Ostatecznie mężczyzna o nic mnie już nie pytał. Podejrzewałam, że to dzięki Erikowi. Z tego co wiedziałam spotkali się, ale mój brat nie chciał mi nic więcej powiedzieć. Stwierdził, że Gideon jako tako jest w porządku. Ufałam Erikowi, więc przyjęłam tę wersje bez pytań, czy chociaż by jakichkolwiek dowodów.
Wyobraźcie więc sobie, jakie było moje zdziwienie, kiedy kilka tygodni później nauczyciel zatrzymał mnie po lekcji.
-Możesz na chwilę zostać, Rose? - Zapytał, gdy reszta klasy pakowała się w ciszy.
Zerknęłam na Kathe, która piorunowała go wzrokiem, krzyżując ręce na piersi.
-Tak proszę Pana.
-Świetnie.
Spakowałam się w milczeniu.
Caro popatrzyła na mnie ze współczuciem.
No tak, cała klasa miała go za tyrana.
-Kathe zostaje ze mną. - Powiedziałam, kiedy wyszła ostatnio osoba.
Westchnął.
-Tak, Erik mnie uprzedził.
Zdziwiona zmarszczyłam brwi.
-Jak to Erik? - Blondynka zadała pytanie, które sama miałam na końcu języka.
Mężczyzna się skrzywił.
-Widziałem się z nim wczoraj.
-Nie wierzę. - Moja koleżanka pokręciła głową.
-Nie musisz.
Przewróciłam oczami. Tak, tych dwoje mają ze sobą poważny problem. Odchrząknęłam.
-O co chodzi Gideo... - Urwałam. - Eeee, to znaczy... proszę Pana?
Uśmiechnął się.
-Widziałem Nadie. - Zaczął powoli, a Kathe głośno wciągnęła powietrze. - Z Johnem.
Otworzyłam szeroko oczy. O mój Boże! Tylko nie to.
Strałam się nad sobą panować, ale nie było to łatwe. Przed oczami miałam Li. Och.
Spojrzałam na nauczyciela, odganiając ponure myśli.
-Gdzie?
-W kawiarni. Chyba mnie nie widzieli, ale dość mocno o coś się sprzeczali.
-O co? - Naciskałam.
-O jakieś zdjęcia. - Wzruszył ramionami. - Oskarżała go, że je ukradł, a potem zgodnie stwierdzili, że matka Willa, nie może dowiedzieć się, że zaginęły.
Przygryzłam wargę.
-Po co Pan mi, to mówi?
-Ponieważ mam się widzieć z Erikiem dopiero w poniedziałek. Uznałem, że to nie może czekać.
-Dlaczego? - Zapytała moja koleżanka.
-Co dlaczego? - Nie rozumiałam, ale ona nie miała zamiaru mi nic tłumaczyć. Zamiast tego zaatakowała nauczyciela. - Ty coś wiesz!
Gideon rzucił jej lodowate spojrzenie. Wow. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, Kathe padłaby trupem już dawno.
-Nie twoja sprawa.
Jęknęłam.
Przeniósł wzrok na mnie, a lód w jego oczach stopniał.
-Gideonie, jeśli oczekujesz, że przekażemy Erikowi cokolwiek, bez znania szczegółów, to grubo się myślisz.
Okej. Chyba jednak ochłodziłam atmosferę, bo lód w jego oczach znów mógł zabijać.
Niestety nie mogłam sobie pozwolić na uległość. Byłam nieugięta.
Pokręcił głową.
-Już rozumiem czemu Erik was tak uwielbia. Obie jesteście niezłe.
-Nie zmieniaj tematu!
Miałam ochotę do powiedzieć ty dupku, ale ugryzłam się w język.
-Erik ma lub miał te zdjęcia.
Przeżyłam wstrząs.
Co za zdjęcia do cholery i czemu nic mi nie powiedział!?
Moja koleżanka myślała podobnie.
-Nie mogę uwierzyć, że nic o tym nie wspomniał! - Wybuchła Kathe i wściekła ruszyła w stronę drzwi.
No, to Erik ma przechlapane.
Ruszyłam za nią, ale zaraz usłyszałam za sobą głos Gideona.
-On was chroni.
Prychnęłam, po czym odwracając się do nauczyciela zapytałam;
-A kto ochroni jego?
Wzruszył ramionami.
-Da sobie radę.
Westchnęłam i wyszłam za Kathe, ale Gideon nie odpuszczał.
-Rose? - Spojrzałam na niego. Wychylał się z klasy.
-Tak?
-Widziałaś się z nim prawda? Jest cały?
Wiedziałam o kim mówi.
Patrzyłam mu chwilę w oczy, doszukując się czego, tak naprawdę ten człowiek chce, ale jedyne co znalazłam, to szczera troska. Troska o Willa, a poza tym nic więcej.
-Tak. - Rzuciłam, po czym zbiegłam po schodach za przyjaciółką.
*****Kathe*****
Byłam tak wkurzona, że nie poczekałam nawet na Rose. Po prostu zraniona do głębi biegłam przed siebie. Co on sobie do cholery wyobrażał!? Miał być ze mną szczery. Obiecał! Jaka ze mnie kretynka! Co jeszcze ukrywa? Może moja matka ma rację. Może faktycznie złamie mi serce.
Kiedy w końcu dobiegłam do samochodu chłopaka, łzy ciekły mi już ciurkiem.
Erik musiał widzieć mnie już wcześniej, bo wysiadł z samochodu.
-Kathe? Gdzie jest Rose? - Zapytał i spróbował mnie objąć.
Cholera!
Nie może mnie dotknąć. Nie może. Ponieważ wtedy cała moja złość uleci, jak powietrze z balonów, a tego nie chcę. Muszę być silna. Czemu on na mnie tak silnie działa? Samą swoją obecnością, pozbawia mnie woli. Nawet o tym nie wiedząc. Robiąc to nieświadomie, ma nade mną kontrolę.
-Jak śmiesz! Nie dotykaj mnie! - Wyburczałam żałośnie i minęłam go, do półki miałam na to siłę, wsiadłam do samochodu.
Cholerny palant!
Palant, którego tak szalenie kocham, że nawet nie umiem się należycie na niego gniewać.
Zamknęłam za sobą drzwi i patrzyłam, jak Rose dobiega do samochodu.
-Boże, nic ci nie jest? - Objął ją, ale ona go odepchnęła.
-Boga do tego nie mieszaj! - Odparowała. - Musimy sobie poważnie porozmawiać!
Przeczesał dłonią włosy.
Och, a jakie on miał włosy!
Chciałam je czochrać.
Hej! Wcale tego nie chcesz głupia kretynko! Jesteś na niego zła.
Westchnęłam.
-Musimy, to znaczy... - Zaczął niepewnie. - Ja i ty, czy ty z Bogiem?
-Mówiłam żebyś Boga do tego nie mieszał, Erik!
-Okej... Więc ja z tobą, tak? O czym?
-Wsiadaj! - Warknęła. - Jedziemy do ciebie.
-Muszę zawieź Kathe do...
-Jedziemy całą trójką do ciebie. - Weszła mu w słowo.
Chłopak otworzył usta, ale ona już go nie słuchała, tylko wsiadła do samochodu, zajmując miejsce obok mnie.
Erik stał jeszcze chwilę zdziwiony, nie wiedząc najwyraźniej co ze sobą zrobić.
Podrapał się po brodzie, a ja znów poczułam, że mam na niego chęć. Ta srebrna obrączka na palcu i druga wisząca w rzemyku na szyi. Jak można wyglądać, tak cholernie seksownie?
W końcu wsiadł w milczeniu do auta.
Zerknęłam na jego siostrę, która ze współczuciem ściskała moją dłoń.
Boże, czyżbym w końcu znalazła prawdziwą przyjaciółkę?
Ciekawe czym sobie na, to zasłużyłam, bo na pewno nie podłością. Już nie mówiąc, o innych grzeszkach. Matko, przecież ja jestem wręcz pewna, że kiedyś trafię do piekła.
Cholera!
Spojrzałam na prowadzącego Erika. Przecież on nie może wylądować w piekle. Jest zbyt doskonały.
Cholera, cholera, cholera.
Westchnęłam.
Jeśli mieliśmy po śmierci spędzić wieczność osobno, to powinnam się nim nacieszyć tu i teraz, jak najdłużej.
Albo cóż, była jeszcze jedna rzecz, którą mogłam zrobić.
Po prostu nie iść do piekła.
Spojrzałam na Rose, a uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Do diabła, przez ten cały bałagan zaczęłam myśleć nad teologią. To takie nie w moim stylu, ale co jeśli umrę wcześniej? Przecież Rose ciągle powtarza mi, że to wszystko jest niebezpieczne, że mogę zginąć.
Uśmiecham się jeszcze szerzej. Jeśli mam stąd odejść, to szczęśliwa.
Dziewczyna przyglądała mi się chwilę.
-Co jest, Kathe?
-Czas stać się lepszą osobą. - Rzuciłam, a Erik wybuchł śmiechem.
Nasze oczy spotykały się w lusterku. Spojrzałam na niego czule. Odwzajemnił to, chociaż wyraźnie widziałam, że totalnie zbiłam go z tropu.
Cholera co się ze mną dzieję?
*****Rose*****
Patrzyłam na Kathe i zastanawiałam się, czy aby na pewno nie jest wariatką. Dopiero co ryczała z wściekłości, a teraz wręcz gwałciła mojego brata wzrokiem.
Dobra. Cofam to co powiedziałam. Pod gwałt absolutnie nie mogło, to podchodzić, ponieważ on oczywiście był chętny.
Westchnęłam.
Wszyscy zwariowali, abo to ja postrzegałam źle świat.
Portier, jak zwykle usłużny zdał Erikowi raport, z tego co się dookoła działo.
Słuchałam zaszokowana i zachodziłam w głowę, ile mój brat mu za to płaci. Bo na bank nie były, to małe sumy.
-Policja przejeżdżała dziś tędy trzy razy. - Mówił rzeczowym tonem, bez zwracania jakiejkolwiek uwagi na mnie, czy Kathe. - Twój ojciec wyszedł godzinę temu, a Pan John próbował dostać się do środka budynku, ale go nie wypuściłem.
Erik zmarszczył brwi.
John? John, Li?
-Dawno?
-Godzinę temu, proszę Pa... - Zwiesił głos. - Eriku.
No tak, Erik kazał mówić mu do siebie po imieniu.
-Coś jeszcze?
Teraz mężczyzna spojrzał niepewnie na Kathe, po czym odchrząknął.
-Co jest?
-Mąż Panny Mii awanturował się dziś tak bardzo, że musieliśmy go wyprosić.
Prychnęłam, zwracając tym na siebie uwagę zebranych.
-No dajcie spokój! Wyprosić? Nazywajmy rzeczy po imieniu.
Nikt nic nie odpowiedział.
Przewróciłam oczami.
Kathe spojrzała na Erika.
-Czekajcie, a czy Mia to nie jest ta recepcjonistka?
Portier wzruszył ramionami, po czym otworzył nam drzwi. Erik przepuścił nas przodem. Kiwnął do ochroniarza, po czym udał się prosto do recepcji.
Na obrotowym, czarnym krześle, siedziała przygarbiona dziewczyna. Tak, to była Mia.
Chyba Erik z nią już nie romansował, prawda?
Zaniepokojona zerknęłam na Kathe. Zaciskała usta w wąską linię.
Coraz lepiej.
Mój brat naprawdę sobie grabił.
-Mia? - Odezwał się ostrożnie, a dziewczyna podniosła do góry głowę.
Przerażona cofnęłam się w tył.
Erik syknął, a Kathe wciągnęła głośno powietrze.
Twarz dziewczyny była sina w dwóch miejscach, a do tego cała opuchnięta i czerwona od płaczu.
-To ten skurwiel, tak?
Pokiwała głową.
-Wezwałaś policję?
-T-tak.
Blondyn przygryzł wargę, po czym obszedł zawalone dokumentami biurko i kucnął przed dziewczyną.
-Co się stało?
Z jej oczu trysła fontanna łez.
Zerknęłam na Kathe.
Spięta rozglądał się na boki, byle tylko nie patrzeć na mojego brata i jego....
No właśnie kogo?
-On... - Wzięła głęboki oddech. - On powiedział, że go zdradzam.
Zapadła cisza, ale nie trwała długo. Moja koleżanka w końcu nie wytrzymała.
-A zdradzasz? - Zapytała ze złością.
-Na litość, nie!
Erik wstał.
Był wściekły.
-Nienawidzę damskich bokserów. - Wycedził przez zaciśnięte zęby. - Dorwę tego skur...
-Przestań. - Złapałam go za dłoń. Spojrzał na mnie zmieszany. - Zostaw to Erik. Mało masz problemów? Proszę cie. Zostaw to policji.
Zacisnął wargi, po czym patrząc na mnie, wziął głęboki oddech. Gładziłam kciukiem jego dłoń i sama nie wiem ile tak staliśmy, patrząc na siebie i prowadząc niemą rozmowę, ale w końcu odrobinę się uspokoił.
Odetchnęłam z ulgą.
Dobra i odrobina.
Mój brat był strasznie narwany.
Nie chciałam, żeby znów w coś się wpakował.
I tak tonęliśmy w niezłym bagnie. Puściłam jego dłoń.
Spojrzał na Kathe. Dziewczyna była odrobinę zmieszana, ale kiedy blondyn posłał jej delikatny uśmiech, rozluźniła się, a ja poczułam się spokojna. Nie zdradzał jej i jeśli Mia faktycznie romansował, to na pewno nie z moim bratem.
________________
Proszę Kochani kolejny! ❤
Szybciej, w ramach przeprosin, że na poprzedni musieliście, tak długo czekać. Mam wyrzutu sumienia. W końcu nie każdy, ma tak cudownych czytelników, jakimi wy jesteście. 😘
Co sądzicie o relacji Erika i Rose?
I co myślicie o Gideonie?
Jakie zdjęcia ma Erik?
Co dalej, co dalej!?
Czego chciał John.
Pętla się zmniejsza, czas kończy. Dni lecą.
Ale drama xD
Kocham. 💕
Miłego czytania i do netu 💋.

Naucz Mnie Żyć (NMD III) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz