Stałam właśnie w łazience przed lustrem i kończyłam mycie zębów, kiedy punkt ósma zapukał Will. Jak zawsze punktualny. Wyplułam szybko resztki pasty do zlewu, przepłukałam usta wodą z kranu i ostatni raz zerkając w zwierciadło, pobiegłam otworzyć drzwi.
Było warto.
Przede mną stał młody bóg.
Ciemnowłosy chłopak uśmiechał się tajemniczo. Przygryzłam wargę i przyjrzałam mu się dokładniej.
Na sobie miał brązowe rurki i czarną podkoszulkę, dobrze opinającą tors. Mogłam stać tak i wyobrażać sobie jego idealny brzuch do końca życia.
-Cześć Rose. - Odezwał się, a w jego tonie wychwyciłam nutę rozbawienia.
-Wejdź. - Powiedziałam również się uśmiechając.
Will przekroczył próg, po czym wręczył mi czerwoną różę.
-Dla mnie?
-Li mówi, że lubisz te kwiaty.
Po raz kolejny przygryzłam wargę, tym razem myśląc o koszu od Dylana.
-Jasne, tak. Dzięki.
Will ściągnął buty i razem udaliśmy się do salonu. Wchodząc tam cała się spięłam, a jego spojrzenie od razu powędrowało w stronę kwiatów.
Gapiąc się w ziemię czułam na sobie jego wzrok, więc uniosłam głowę i posłałam mu niepewny uśmiech.
Z jego gardła wydostało się coś na kształt jęku.
-Widzę, że Dylan mnie uprzedził.
Skąd on zawsze wszystko wie?
Wzruszam ramionami.
-Przepraszam, że odpisałam tak późno. - Zmieniam specjalnie temat. - Byłam z Li i zapomniałam telefonu.
-Mówiła mi. - Uśmiecha się i siada na sofie.
-Obejrzyjmy coś. - Proponuję i wkładam róże do wazonu.
Chłopak wzdycha.
-Nie chcę oglądać nic po za tobą, Rose.
-Ale mieli.... - Urywam, bo dociera do mnie, to co właśnie powiedział.
Czuję jak moje policzki zaczynają płonąć. Ciemnowłosy mierzy mnie wzrokiem, i to takim, że aż przechodzą mnie dreszcze.
-Will, ja nie... - Zaczynam, ale chłopak wstaje i nie dając mi skończyć wpija się w moje usta.
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony chcę tego, pragnę go jak nikogo innego, ale z drugiej... Co jeśli mnie potem zostawi? Czy będę umiała się pozbierać jeżeli zajdzie to jeszcze dalej, niż do tej pory?
Wzdycham cicho i obejmując go za szyję odwzajemniam pocałunek. On jednak ma inny plan. Odrywa ode mnie usta i wędruje nimi do szyi, po drodze składając pocałunki na moich policzkach i brodzie. Czuję przyjemne dreszcze, a kiedy przygryza zębami moje ucho, zapominam o całym świecie.
I nie mam pojęcia co we mnie wstępuje, ale przyciągam go jeszcze bliżej siebie. Obawy jakie wcześniej krążyły w mojej głowie wyparowują natychmiast. Nie mam pojęcia czemu się wahałam...
Czuję mocne pieczenie TAM.
Puls mi przyspiesza.
Serce wali jak szalone.
Will ściąga z siebie koszulkę, a ja dosłownie zachłystuję się powietrzem.
Jest taki idealny.
Zachwycona dotykam dłońmi jego nagi tors.
Chłopak oddycha głośno i pożera mnie wzrokiem, czekając na mój ruch.
Przerażona patrzę to na niego, to na moje trzęsące się dłonie.
Czy to będzie bolało? Nie mam pojęcia. Caro mówiła, że jej nawet nie leciała krew. A co jak mi tryśnie fontanna krwi?
Czy chce zrobić to z Willem? Tak. I z nikim innym. Powinnam to zrobić? Wracają moje obawy. Co jeśli po tym wszystkim naprawdę mnie zostawi? Co jeśli znów poczuje chęć chronienia mnie za wszelką cenę?
Spuszczam głowę. Nie mogę spojrzeć mu w twarz, bo wiem że wtedy nie dam rady się powstrzymać. Te jego czarne oczy....
Jak bardzo zranię go odmową?
Czuję jak dłoń chłopaka głaska mój policzek. Zaczyna boleć mnie brzuch. Cholera czy ja nie powinnam dostać dziś miesiączki?
-Rozumiem. - Mówi z powagą. - Możemy zaczekać. Rose...
-To nie tak, że ja nie chce... - Wchodzę mu w słowo. - Tylko się boję. - Przełykam ślinę.
-Do niczego cię nie zmuszę. Musisz być gotowa.
Patrzy na mnie jeszcze chwilę, po czym zakłada na siebie koszulkę i siada.
Jest taki wspaniały.
Niewiele myśląc rzucam mu się na kolana.
Chrząka.
-Uhum, Rose?
Czuję pod sobą wypukłość.
Odskakuję czerwieniąc się.
-Musi mi .. - Urywa i marszczy brwi.
-Och, przepraszam! - Nie wiem gdzie podziać oczy, ale ku mojej uldze dzwoni mój telefon.
Zrywam się z sofy i bez patrzenia kto dzwoni, odbieram.
-Cześć Rosi.
-Dylan? Cześć. - Uśmiecham się sama do siebie. -Dziękuję za kwiaty.
-Drobiazg. Jak się trzymasz?
-Dobrze. Nie chce mi się wracać do szkoły. - Staję przy oknie i staram się nie myśleć, że za mną siedzi William.
Śmieje się.
-Na studiach będzie gorzej.
-Dzięki za pocieszenie.
Obracam się w stronę Willa i dopiero wtedy, pojmuję jaki popełniłam błąd. Chłopak wbija we mnie swoje cudowne oczy z morderczym wyrazem twarzy twarzy.
Cholera.
Przełykam ślinę.
-... a twoja ciotka...- Ciągnie coś dalej Dylan. -... jadła z moim ojcem kolację i ...
-Czekaj co?! - Odzyskuję mowę.
-Jadła...
-Czemu? Co z Seanem?! - Wpadam mu w słowo, niemal piszcząc z oburzenia.
-Facet wariuje z zazdrości, ale nie martw się; oboje utrzymują, że to tylko przyjaźń.
Wzdycham.
-Mam nadzieję, że im nie wyjdzie. - Mówimy równo, i jak zawsze w takiej sytuacji uśmiecham się, on zapewne też.
Przygryzam wargę.
-Po prostu, wtedy stała byś się moją rodziną tak jakby, prawda?
-Chyba tak.
-A ja nie potrafiłbym myśleć o tobie, jak o kuzynce.
-Dylan? - Zaczynam niepewnie. - Wiesz co? Wrócimy do tego później, okej?
Zapada na chwilę cisza.
-Ktoś jest u ciebie? - Zgaduje.
-Tak.
-Jasne, do usłyszenia?
-Oczywiście.
-Odezwij się kochanie.
-Odezwę, pa. - Rzucam szybko i rozłączam się, nie chcąc wystawiać cierpliwości chłopaka na jeszcze większą próbę.
Podnoszę głowę i zaskoczona widzę przed sobą Willa.
Stoi bardzo blisko i patrzy w moje oczy.
-Kochaj się ze mną. - Prosi, a mi miękną kolana. - Przecież wiesz, że bez względu na wszystko zawsze będę cię kochał.
Podchodzi (o ile w ogóle to możliwe) jeszcze bliżej.
Dotyka mojego policzka, kciukiem przejeżdżając po wargach.
-Nie skrzywdzę cie. Pragnę tylko ciebie.
Zamykam oczy, a on obejmuje mnie w pasie, by po chwili podnieść do góry. Oplatam go nogami, a on rusza do mojego pokoju.
-Will, bo ja.... - Zaczynam, ale zamyka mi usta pocałunkiem. Kładąc mnie na łóżku ściąga koszulkę, a mój wzrok pada na jego tors. Znów poraża mnie piękno jego ciała.
Chce mnie pocałować, ale nie pozwalam mu na to.
-Muszę ci coś powiedzieć. - Czuję, że robię się cała czerwona i zdaję sobie sprawę, że to prawdopodobniej najmniej odpowiedni moment na takie teksty, ale dzielnie przełykam ślinę i kontynuuję.
-Chyba ze stresu dostałam okres. Muszę do toalety.
Osłupiały mruga, ale zaraz się opanowuje i kiwa głową.
Tak więc zostawiając go samego w łóżku, zażenowana wybiegam z pokoju.
***
Tak jak się tego spodziewałam, na wkładce pojawiły się czerwone kropelki.
Wzdycham.
Ale obciach.
Wychodzę z łazienki i od razu wpadam na Willa. Chłopak przyciąga mnie do siebie i całuje w czubek głowy.
-Masz?
Przytakuję.
Słyszę jak się śmieje.
Co w tym zabawnego?
-Wiesz o tym, że dobry marynarz nawet morze czerwone przepłynie?
Sztywnieję.
On tak poważnie?
-Nie martw się. Nie umiem pływać statkiem. Zresztą myślę, że dla żadnego z nas, nie było by to komfortowe.
Zalewa mnie ulga.
Odsuwam się od niego i trzaskam go w ramię.
-Nie strasz mnie.
-Ale to prawda! - Protestuje.
***
Resztę wieczoru spędzamy na rozmowie.
Wcześniejsze porzucenie przez Willa nadal mnie boli, ale udaje nam się spędzić ten wieczór bez łez i kłótni, a kiedy wychodzi czuję, że naprawdę może nam się udać. W prawdzie nie wiem na czym stoimy, ale jakoś to będzie. Przecież powiedział, że zawsze będzie mnie kochał.
Prycham.
I pomyśleć, że mogłam dziś stracić dziewictwo.
Ciekawe co powiedziałby na to Erik.
Na moich wargach pojawia się uśmiech. Już widzę jego minę.
Przed południem blondyn wyjaśnił mi dokładniej, czemu jego ojciec nas porzucił.
Czy to czego się dowiedziałam coś zmieniało?
Może byłam mniej zła?
Może mniej smutna?
Ale dlaczego nie odezwał się wcześniej?
Czy powinnam obawiać się takiego zachowania ze strony Willa? Przecież już raz mnie zostawił. Przez głowę przemyka mi myśl, że Dylan by tak nie postąpił, ale zaraz kręcę głową i karcę samą siebie. Dylan, to nie Will.
Myśląc o chłopaku przypominają mi się jego słowa o Margaret. Chyba czas do niej zadzwonić. Wzdycham, po czym udaję się do pokoju po telefon.
*****Erik*****
Chłopak siada na mojej sofie.
-Chcesz coś mocniejszego? Blado wyglądasz.
-Mogę u ciebie przenocować?
Mrugam.
-Will ja rozumiem, że jesteśmy ze sobą blisko, ale seks z tobą mnie nie interesuje.
Ciemnowłosy wywraca oczami.
-Muszę cię rozczarować; wcale mi się nie podobasz Erik.
Wybucham śmiechem.
-Szkocka może być?
Kiwa głową, a ja idę przygotować dla nas alkohol.
Oczywiście mam na niego dobry widok. Salon z kuchnią, to był idealny pomysł.
Widzę jak pociera dłonią czoło, a potem tępo wpatruje się w przestrzeń.
Tak, chyba coś mocniejszego dobrze mu zrobi.
Wracam i siadając obok niego, podaję mu szklaneczkę.
-Pij, mam tego cały barek.
Uśmiech się.
-Za nasze zdrowie.
Obaj przechylamy szklanki, by po chwili odstawić je puste.
Will nie lubi mówić za bardzo o swoich związkach, no chyba że to dziewczyna na jedną noc, a Rose taka nie była. Więc zdziwiłem się, gdy zaczął temat.
-Wiesz, że dzwoni do niej?
-Kto?
-Ten palant z Miami.
Przełykam ślinę.
-Poważnie?
Kiwa głową.
-Przysłał jej kosz róż... - Ciągnie smętnie. - Mogę się założyć, że ze sobą piszą.
-Możemy to sprawdzić.
-Nie chce.
-Ja bym sprawdził, jak chcesz to mogę....
-Erik, to twoja siostra. Poważnie chcesz ją szpiegować?
-Jeśli ma to wam pomóc? Tak. Nie widzę problemu.
Will patrzy na mnie chwilę, po czym łapie mnie za szyję i przyciąga do siebie targając moje włosy.
-Stary! - Wrzeszczę. - Wiesz ile je układałem!?
Śmieje się.
Zdrajca. Dobrze wie, ile się z nimi męczyłem.
-Widzisz się dziś jeszcze z Kathe?
-Nie.
-Czyli zostaję? - Pyta puszczając mnie.
-Rób jak chcesz, ale ze mną w łóżku spać nie będziesz.
-Nawet nie chce. Raz mi wystarczy.
-Hej, chyba mi!
-Ciekawe czemu, przecież to ja obudziłem się w twoich rzygach.
-Mówiłem odsuń się.
-Jak miałem to zrobić, skoro spałem?- Pyta rozbawiony.
-Telepatycznie, kurwa telepatycznie.
Wstaję po butelkę szkockiej, po czym stawiam ją na stole. Will się uśmiecha. Jak za dawnych czasów; pijemy i pijemy, a ostatnie co pamiętam, to drogę do łóżka.__________________
Dziś takie Willowo-Rosalinowe ❤.
I trochę Ericzka 💜.
Chciałam coś napisać.
Chciałabym umieć znaleźć odpowiednie słowa, które wyrażą moją wdzięczność.
Chciałam....
Podziękować za to, że dalej ze mną jesteście, że czytacie.
Chciałam....
Kurde, znów ściska mi się gardło ze wzruszenia.
Zdecydowanie za dużo się wzruszam.
Po prostu dziękuję.
Kocham i do nextu 😍.
CZYTASZ
Naucz Mnie Żyć (NMD III) ✔
RomanceRose i Will starają się od nowa żyć ze sobą. I chociaż oboje tego chcą, chłopak musi się o nią mocno starać, ponieważ zraniona dziewczyna, boi się do końca mu zaufać. Rose nie zapomniała też o Dylanie, z którym przeżyła niesamowite wakacje. Potaje...