Rozdział 15

15.1K 1K 91
                                    

Utknąłem pomiędzy nocnymi koszmarami, a straconymi marzeniami.
~Broken Home, 5SOS .
__________________
Policja poszła, a w pokoju zapadła grobowa cisza. Wyszłam ostrożnie z sypialni i udałam się na korytarz.
Siedzieli całą trójką milcząc i gapiąc się w przestrzeń.
Sooki była zapłakana, a Li cała czerwona na twarzy.
-Co powiedzieli?
-Myślą, że to on zamordował Nataszę.
-Doprowadził do jej śmierci. - Zauważył zirytowany Erik.
-Kurwa! -Sooki zerwała się na równe nogi. - Z nią są nawet problemy po śmierci! Pieprzona zołza! Mogłaby już dać nam spokój.
Li uderzyła ją w ramię.
-Zamknij się. Będą nas teraz obserwować.
-Musimy być ostrożni. - Zgodził się Erik. - I pilnować siebie nawzajem. Nie wolno nam się zbliżać do magazynu. - Westchnął. - Muszę powiadomić resztę, nim go namierzą.
-A ja muszę jechać do domu i udawać, że jestem zrozpaczona. - Powiedziała Sooki, ale z jej tonu wnioskowałam, że naprawdę jest na granicy.
-A ja co mam ze sobą zrobić? - Li wyglądała na bezradną.
-Obie z Rose tu zostaniecie. - Stwierdził, jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
Cholera.
Mam siedzieć bezczynnie, kiedy.... O Boże.
Spojrzałam na Lili.
-Oni skontaktują się z waszymi rodzicami!
Pokiwała głową.
-Właśnie to robią.
Gapiłam się na nią z otwartą buzią, do póki Erik nie zaskoczył mnie jeszcze bardziej.
-Powiadomię ojca.
-Po co!?
-Zaufaj mi Rose. Nie zawsze jest palantem.
Zaufałam.
***
Mijały dni, a Will ciągle się nie odzywał. Wiedziałam, że to było by ogromne ryzyko, ale byłam naprawdę zła. Czy on nie bierze pod uwagę tego, jak ja mogę się czuć!?
Chodziłam do szkoły i udawałam normalną dziewczynę, bez problemów. Chociaż okej, każdy ma problemy. Po prostu może bez takich przygód, gdzie Twoj chłopak ścigany jest za morderstwo, którego nie popełnił. Co prawda nie czułam się obserwowana, ale nigdy nic nie wiadomo.
Eli razem z moim i Erika ojcem pozbyli się rzeczy z magazynu, a cały sprzęt do monitorowania zamieściliśmy u niego w domu.
Nie rozumiałam jaki w tym wszystkim miał udział Taylor, bo przecież go również złapali, ale Will kazał nam na niego uważać. Zresztą, jak na razie to nie było problemem, ponieważ nadal był zatrzymany.
Starałam się jak mogłam wyglądać na spokojną i zachowywać się normalnie, ale Kathe i tak od razu wyłapała, że coś ze mną nie tak, a jakieś półtora miesiąca po nieszczęsnej pułapce na Willa, dowiedziałam się, że wie o wszystkim.
Było to na okienku, kiedy siedziałyśmy we dwie w sali od angielskiego.
Miałam sama pomagać Gideonowi w sprawdzaniu kartkówek, o co ku mojej rozpaczy poprosił mnie na pierwszej lekcji, ale Kathe uparła się, że musi iść ze mną. Siedziałyśmy więc, czekając na nauczyciela, którego widok sprawiał mi ból. Czułam, jak mój żołądek wiąże się w jeden wielki supeł.
Byli tak do siebie podobni...
Pokręciłam głową. Boże dość! O czym ja myślę. Muszę się skupić, jeśli chcę wytrzymać całą godzinę lekcyjną w tej sali.
-O co tak naprawdę chodzi? - Zapytałam, nie mogąc dłużej znieść, jej współczującego spojrzenia.
Pokręciła głową.
-Kathe!
Westchnęła.
-Nie mogę zostawić cie samej z Gideonem. - Miała zwyczaj mówić o naszym nauczycielu, jak o koledze.
-Jak to nie możesz?
-Erik by mnie zabił. - Wybuchła. - A co jeśli jest od tych złych?
Spojrzałam na nią wytrzeszczając za pewne, jak kretynka oczy, ale nic mnie to nie obchodziło.
-Co ty....
-Nie wysilaj się, Rose. Wszystko wiem. Erik mi powiedział.
Zamurowało mnie.
-C-co ci powiedział?
-Sprawy z rządem, źli, dobrzy, Natasza, Will... - Wyliczała na palcach. - Trochę tego było.
-A-ale...
Nie mogłam zupełnie pojąć dlaczego. Owszem zależało im na sobie, ale Erik miał trzymać ją od tego wszystkiego z daleka.
Dziewczyna przewróciła oczami.
-Kazał mi na siebie i na Ciebie uważać. Oznajmiłam mu, więc że albo powie mi co się dzieje, albo nie ma mowy.
Uśmiechnęłam się.
-Też bym tak zrobiła.
Znów spojrzała na mnie ze współczuciem.
-Przykro mi Rose.
Pokiwałam głową i musiałam przygryź wargę, żeby się nie rozpłakać.
Do sali wszedł Gideon, a moje serce najpierw zamarło z nadzieją, a później zaczęło galopować jak szalone, po drodze rozsypując się w drobny mak.
-Panno Kathe.- Rzucił poirytowany. - Co tu robisz?
-Pomagam. - Odpowiedziała moja koleżanka, uśmiechając się niewinnie.
-Jedna z was w zupełności mi wystarczy.
-Cóż, w takim razie ja zostanę, a Rose może pójść, jest zmęczona.
Nauczyciel spojrzał w moją stronę. Przełknęłam ślinę czując skurcz w brzuchu. Wyglądał na zamyślonego.
-Proszę iść po dziennik waszych ocen. - Warknął w końcu, wracając wzrokiem do mojej koleżanki.
-Ale...
-Chcesz pomóc czy nie?
-Tak. - Pobladła posyłając mi dziwne spojrzenie. Po czym zerwała się z miejsca i z wahaniem opuściła klasę.
Westchnęłam, ale zaraz zesztywniałam, bo Gideon... To znaczy Pan Gideon, on, mój nauczyciel oparł dłonie, o moją ławkę, pochylając się do przodu.
-Rosalin.
Spojrzałam w jego oczy.
-Tak proszę Pana?
-Gdzie jest Will?
-Słucham? - Zapytałam przerażona.
Nie chciał bawić się w podchody. Spojrzał na mnie wściekły.
-Nie udawaj! Wiem, że się znacie!
-Nie wiem o czym Pan mówi. - Skłamałam czując, że tak będzie lepiej. - Ma Pan na myśli tego chłopaka, z którym stał Pan przed szkołą, kiedy ja..
-Widzę, jak z bólem na mnie patrzysz.- Przerwał mi. - Każdego dnia, i na początku nie mogłem tego pojąć, ale teraz kiedy nie mogę się z nim skontaktować... - Mówiąc, to pociągnął się za włosy. Przełknęłam ślinę. Teraz zupełnie tak jak Will przygryzie wargę. Patrzyłam na niego uważnie. Zrobił to. Boże! Byłam chora! To mój nauczyciel! To nie jest Will, Willa nie ma... Tak bardzo za nim tęsknię.
Czy naprawdę, aż tak bardzo widać mój ból?
-Rose. - Jego głos złagodniał. - Nie wiem, czy połączyło was coś przed moim przyjazdem i poznaniem was, czy po ale martwię się o niego. Jeśli...
Zerwałam się na równe nogi i niw patrząc na niego, ruszyłam do wyjścia. Miałam dość.
Oczywiście, kiedy już chciałam otworzyć drzwi, ciężka dłoń je zatrzasnęła. Obejrzałam się za siebie. Mężczyzna napierał na mnie całym ciałem.
Był tak bardzo podobny.
Te oczy i usta...
Boże daj mi siłę! Do południa  przypominał mi go on, po południu Li. Ile można!?
-Nie żartuję Rose.
-Proszę dać mi spokój.
Obrzucił mnie spanikowanym spojrzeniem.
-Na litość co się dzieje!? - Wykrzyknął.
Niestety zabrakło mi siły, a po moich policzkach bezradnie spłynęły łzy.
Pociągnęłam nosem.
-On ucieka. - Wyjąkałam poddając się.
-Słucham?
-Ucieka. - Powtórzyłam.
-Przed kim?
Spojrzałam prosto w jego oczy. Sam chciał wiedzieć.
-Przed policją.
Mężczyzna drgnął.
-Nie rozu... - Nie dokończył, ponieważ drzwi za mną gwałtownie się otworzyły, przez co zachwiałam się i wleciałam prosto w ramiona nauczyciela.
To była Kathe.
Wpadła do środka, po czym trzaskając drzwiami, wycelowała oskarżycielsko palcem w stronę ciemnowłosego.
-Wiedziałam, że to tylko pretekst, by mnie wykurzyć!
Pospiesznie wyplątałam się z ramion mężczyzny, ale Kathe zdawała się w ogóle tego nie widzieć.
-To nie jest temat do... -Zaczął, ale moja koleżanka nie dała mu skończyć.
-Teraz opowiesz nam wszystko co wiesz!
Spojrzałam przerażona w jej stronę. Co ona wyprawia?
-Nie sądzę byśmy przeszli na ty.
-W tej sytuacji, to nie ma znaczenia.
Wytarłam twarz rękawem i pokiwałam głową. Kathe miała rację. Teraz, to najmniej istotny problem.
-Skąd wiesz o Rose i Willu?
-Co wiem? - Wysyczał mrużąc oczy.
- Uh, no że się znamy. - Odpowiedziałam.
-Już mówiłem. Ledwo możesz na mnie patrzeć. Coś było na rzeczy, ale przecież nic Ci nie zrobiłem, a on jest taki do mnie podobny.
-Okej. Łapiemy.
-Co jeszcze Pan wie? - Zapytałam.
-Nie wiele, jego rodzice się ze mną nie kontaktują, a on sam...
-Również nie. - Zgadłam.
-Zupełnie jakby mi nie ufał...
-Może miał powód?
-Na Boga! Niby jaki!?
Wzruszyłam ramionami.
-Znacie jego siostrę?
Milczałyśmy nie wiedząc co powiedzieć, ale sam wyciągnął wnioski.
-Chce porozmawiać z Li. - Oświadczył.
Jakim cudem ta rozmowa zmieniła się aż tak bardzo?
Już sama nie wiedziałam czy można mu ufać. Co prawda, moje serce kołatało się i mówiło mi, że jak mogę nie ufać komuś kto jest taki jak Will!? Ale na szczęście rozum pracował na tyle sprawnie, by podpowiadać mi, że przecież to nie Will, a zupełnie obca osoba.
-Albo z Taylorem!
Zaskoczona spojrzałam prosto w jego oczy.
-Taylora zamknęli. - Rzuciłam i bacznie mu się przyglądałam. Wyglądał na szczerze zmartwionego, ale przecież mógł być dobrym aktorem.
-Co oni zrobili?
Spojrzałam na Kathe. Patrzyła na mnie. Czułam, że wiem o czym myśli. Nasza milcząca rozmowa nie trwała długo. Dziewczyna skinęła głową.
Wzięłam głęboki oddech.
-Bez zgody Erika i Li, nie możemy ci nic powiedzieć.

______________
Emołszyn kochani!
Gorący Willowy-nauczyciel wkracza do akcji!
Hyhyhy 😀😀.
A tak poważnie, miał być dziś, więc jest dziś.
Mogą być tu błędy i jakieś głupoty, ponieważ jestem dziś lekko... Uhum... Kontuzjowana xD za co przepraszam, ale skoro pisałam, że dziś to dziś!
Nawet nie wiecie jak mi paruje mózg! 😂😂😂
Podzielcie się wrażeniami.
Co myślicie o Gideonie?
Do nextu! ❤

Naucz Mnie Żyć (NMD III) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz