Byłam okropnie zła. Zawiodłam się na nich. Jak można tak się zachowywać. Ja rozumiem , nie lubią siebie, ale bez przesady. Jest tak mi wstyd. Mam ich dość.
Wściekła ruszyłam w stronę domu z słuchawkami w uszach. Po drodze zahaczyłam o Starbucks'a , aby zamówić kawę i jakieś ciastko.
Wchodząc do kawiarni moja złość trochę przeszła i poczułam się lepiej. Podeszłam do kasy ustawiając się w kolejce. Dziś wyjątkowo był mały ruch, więc długo mi to nie zajęło. Po niecałych 10 minutach przyszła kolej na mnie. Jak zwykle przy kasie stał Johny.
-No witaj , mała !- uśmiechną się szczerze.- A gdzie Mels i Julek?- zapytał.
-Hej.-odparłam z uśmiechem.- Ugh, szkoda gadać...- dodałam , a uśmiech znikł mi z twarzy po pytaniu chłopaka.
-Ej, co jest ?- zapytał smutno.
-Długa historia...-odpowiedziałam i ciężko westchnęłam, po czym dodałam.- Mogę zamówić kawę i jakieś ciastko?
Johny przymrużył oczy.
- Jasne, ale opowiesz mi wszystko.- powiedział stanowczym tonem i odszedł aby zrobić mi kawę.
Po chwili przyszedł z kawą i dał mi ją do rąk.
- Chciałaś coś jeszcze ?- zapytał
Spojrzałam na wiszące menu nad głową chłopaka i odparłam:
- Może, bułeczka cynamonowa.
- Dobra, usiądź do stolika , a ja zaraz przyjdę.- powiedział i puścił oczko.
Ruszyłam z kubkiem kawy w stronę stolika obok dużego okna. Usiadłam i czekałam. Bardzo lubiłam Johny'ego ,ale czy to był dobry pomysł aby mu się zwierzać? Nie mam wyboru, został mi tylko on. Do innych znajomych nie mam aż tak wielkiego zaufania jak do Jonhy'ego.
~
- No to opowiadaj , mała , co się dzieje.- rozkazał mi opiekuńczym tonem i postawił przede mną talerz z cynamonową bułką.
Spojrzałam na niego i zaczęłam opowiadać.
~
Zanim się obejrzałam zrobiło się już ciemniej. Rozmowa z przyjacielem trwała dosyć długo, ale w jego towarzystwie nie odczuwałam tego. Był naprawdę wspaniałym chłopakiem. Myślę , że gdyby nie to ,że jest gejem , dziewczyny ustawiałyby się do niego w kolejce. Tak, jest gejem. Ale nikomu z nas to nie przeszkadza. Osobiście nie umiem sobie wyobrazić go innego, uwielbiam go takim jakim jest.Chciałam zapłacić za kawę i bułkę ,ale Johny powiedział ,że nie muszę i jest to na koszt firmy. Uradowana pożegnałam się z przyjacielem i opuściłam kawiarnie. Włożyłam ponownie słuchawki , puściłam piosenkę i ruszyłam do domu, rozmyślając nad moimi przyjaciółmi.
MELANIE:
I się stało. Madeleine znowu jest zła. Kurwa. Przecież mówiłam , mówiłam , że nie chce nigdzie iść. Wiedziałam,że tak to się skończy. Nigdy więcej nie wyjdę z tym pojebem.
- Kurwa. - burknęłam ze złością.
Julek spojrzał na mnie , ale szybko odwrócił głowę i przeczesał ręką swoje włosy.
-W sumie to wszystko przez ciebie.- odparł i podszedł do mnie.
- Co proszę ?!- zapytałam podnosząc głos i założyłam ręce na biodrach.
- No co? To ty nie chciałaś podać mi tych cholernych serwetek.- odpowiedział wzruszając ramionami.
- Wiesz co, trzeba było sobie samemu ruszyć tyłek i łaskawie wziąć serwetki.
-Ale to ciebie poprosiłem...- rzucił przewracając oczami.
- Taa, poprosiłeś...- dodałam i zarzuciłam kosmyk włosów za ucho.
- Ugh, wiesz co? Przestańmy się już kłócić... Mam już tego dość.- odparł i włożył ręce do kieszeni swoich dżinsowych spodni.
- Czekaj, to ty sobie prowadź tu monolog ,pożal się nad sobą,a ja zapalę.- Wyciągnęłam z mojej torebki , małą paczkę Marlboro i zapalniczkę.
- Ty palisz ?- zapytał i otworzył szeroko oczy.
- Nie co ty, po prostu trzymam zapalniczkę i papierosy dla przyjemności. To sprawia mi wielką radość.-odparłam sarkastycznie i wsadziłam papierosa do ust.
- Jak zwykle , zimna suka.- szepnął i pokręcił zirytowany głową.
Uśmiechnęłam się głupio i zapaliłam papierosa. Zaciągnęłam się i wpuściłam rakotwórczy dym do moich płuc. Po czym wypuściłam powoli dym , tworząc nim kołeczka w powietrzu. Uwielbiam to uczucie, czuję się wtedy taka wolna i bez problemów. Niestety wiem,że na krótko.
~
- Słuchaj.- odwróciłam się w jego stronę.- Może powinniśmy ją przeprosić?- zapytał.
- Eh, no w sumie. Nie mam zamiaru znowu się przez ciebie z nią kłócić. - odpowiedziałam.- Chodź.- dodałam niechętnie i ruszyłam w stronę domu mojej przyjaciółki.
Droga do jej domu wiodła się przez miasto i park. Czyli ok. 20 minut drogi.
Przez ten czas , zdążyłam pokłócić się z tym idiotą trzy razy. Ze złości miałam ochotę ponownie, na zapalenie papierosa. Wyjęłam ponownie paczkę papierosów, ale zanim zdążyłam wyjąć zapalniczkę , papierosów już w dłoni nie miałam. Obróciłam szybko w głowę w stronę bruneta. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to , oczywiście paczka moich papierosów.
- Oddawaj! - krzyknęłam i skierowałam ręce w jego stronę,aby zabrać mu moją własność.
- Jak ty możesz siebie truć tym gównem ?- zapytał marszcząc brwi i podniósł fajki do góry abym nie dosięgnęła ich. Był wysoki. Miał przewagę. Ugh.
- Może lubię hodować raka w swoich płucach ?!- zapytałam i zaczęłam skakać jak dziecko , aby dosięgnąć papierosy.
Ustał i spojrzał na mnie , opuszczając ręce.
- Czy ty wiesz , że ...?- przerwałam mu.
- Tak wiem, to baaardzo niebezpieczne. No i co z tego? Lubię to i nie mam zamiaru przestawać. - powiedziałam. - A teraz oddasz mi fajki?- dodałam poirytowana.
-Nie.- odparł i uśmiechną się łobuzersko.
- Nie bądź głupi, i oddaj mi te papierosy.- powiedziałam powoli i uważnie. - Chyba nie chcesz , kolejnej kłótni.
Unosił lewą brew do góry i się uśmiechną.
- Nie możesz palić.- powiedział i zaczął odchodzić dosyć szybkim krokiem.
- Ej ! - zawołałam i zaczęłam go doganiać. Kiedy byłam dosłownie dwa kroki od niego, postanowiłam ,że naskoczę na niego , wydawało mi się ,że łatwiej będzie mi wyrwać papierosy z jego ręki. Myliłam się.
Naskoczyłam na jego plecy , na szczęście mnie nie zepchnął.
- Ej co ty ...- nie dokończył , gdyż stracił równowagę i upadł na ziemie wraz ze mną.
Wyglądało to dosyć dziwnie ?
Czułam się dosyć nie komfortowo.
Leżałam na trawie , na plecach, a Julek wylądował na mnie tylko ,że leżał odwrócony twarzą do mnie.
Nasze twarze dzieliło niecałe 5 centymetrów.
Kurwa, to nie tak miało wyglądać.
Czułam , że się rumienie , z resztą nie tylko ja.
Leżeliśmy w siebie wpatrzeni ,dobre 5 minut. Oczywiście Julek musiał się podeprzeć rękoma , bo gdyby nie to , mógłby mnie zgnieść.
- Yhym. Mógłbyś ze mnie zejść ?- zapytałam nieśmiało , spoglądając gdzieś w bok.
- Umm, jasne.- odparł i natychmiast wstał , po czym pomógł mi się podnieść.
- Dzięki .- burknęłam.
- Twoje papierosy.- powiedział cicho i podał mi paczkę do rąk.
Uśmiechnęłam się lekko i schowałam je do torby.
Nagle zapadła krępująca cisza. W milczeniu szliśmy obok siebie.
W końcu postanowiłam się odezwać.
- Nikomu ani słowa , o tym co się właściwe tu wydarzyło. Rozumiesz ?- zapytałam i spoglądnęłam kątem oka na bruneta.
- Oczywiście. - odparł sucho.
Droga do posesji mojej przyjaciółki była męczarnią. Nigdy więcej.
~
Zapukałam razem z Julkiem do drzwi Mad. I nic. Nikogo nie było.
- Czekamy na nią?- zapytał.
- Chyba tak. - odpowiedziałam i usiadłam na schodach , które znajdywały się przed wejściem do domu.
~
Minęły z dwie godziny ,a my dalej czekaliśmy na Mads. Zrobiło się ciemniej i trochę zimno.
- Zimno ci? Może chcesz moją bluzę ?- spytał i spojrzał na mnie.
- Obejdzie się.
- Pf, jak zwykle.- rzekł szeptem, ale raczej nie do mnie ,a do siebie.
Mimo to , zignorowałam jego wypowiedź.
MADELEINE:
Przekroczyłam próg posesji , gdy nagle zobaczyłam... Julka i Melanie siedzących RAZEM , OBOK SIEBIE na moich schodach. I do tego się NIE KŁÓCILI. Chyba. Ale chwila. Co oni tu robią ?
Podeszłam do nich bliżej.
- Co wy tu robicie ?- zapytałam marszcząc brwi i spoglądając to na Mel , to na Julka.
- Czekamy na ciebie.- odpowiedział brunet i wraz z Mels wstali ze schodów i powoli z nich zeszli.
- Po co? Aby znowu się pokłócić ?- zapytałam poirytowana i założyłam ręce na piersi.
- Nie. - odparła. Właściwie chcieliśmy cię przeprosić.- dodała niepewnie.
- Przeprosić , tak? A który to już raz ? - zapytałam sarkastycznie. - Wiecie co? Mam w dupie wasze przeprosiny. Nasłuchałam się już ich wiele razy. Zejdźcie mi z oczu.- powiedziałam rozzłoszczona i ruszyłam w stronę drzwi.
- Ale Mad .- zatrzymał mnie Julek.
- Nie ! To koniec ! Mam was dość. Chce przerwy.- zatrzymałam się i odwróciłam w ich stronę.
- Przerwy ?- zapytała zmieszana Mel.- Co ty kurwa pleciesz ?
Przewróciłam oczami.
- Chce przerwy od was. Przestańmy narazie się spotkać . Ja już nie potrafię tak dłużej. Porozmawiamy jak się wszystko ułoży.- wytłumaczyłam im i weszłam po schodach , wyciągając przy okazji kluczę od domu.- Pa.- dodałam otwierając drzwi i weszłam do domu, zerkając ostatni raz na zmieszane twarze moich przyajciół.
Zamknęłam drzwi od środka. Rzuciłam klucze na półkę i zjechałam plecami po drzwiach, i przyciągnęła do siebie nogi. Twarz schowałam w dłoniach i zaczęłam płakać.
Cholera , co ja zrobiłam.Dobra to koniec rozdziału. Mam nadzieje ,że się spodobał ! Było sporo komplikacji przy nim, ale jest. Dziękuje za pomoc mojej przyjaciółce , która była ze mną aż do napisana tego rozdziału ❤️❤️❤️
Również dziękuję mojej koleżance ,za zrobienie tak zajebiste i cudownej okładki ❤️❤️❤️ jest mega❤️ pozdrawiam ❤️
Do zobaczenia w następnym rozdziale ! Pa ❤️❤️
[*] znicz dla świętej trójcy