Forest

77 8 1
                                    

Droga do lasu, wiodła się przez kawałek miasta ,a reszta to leśne dróżki. Gdyby nie to,że Carl cały czas trzymał mnie za rękę, droga byłaby o wiele milsza. Było południe, dokładnie zegarek wskazywał 12.00. Południowe słońce przedzierało się przez drzewa lasu. Latające i ćwierkające ptaki latały u koron drzew , dodając klimatu. Zapach mchu i żywicy to coś , co uwielbiałam w lesie. Mogłam przebywać w nim godzinami. To było coś cudownego.

- To tutaj ! - krzyknął Carl i pociągnął mnie w stronę jeziorka.

Wszyscy ruszyliśmy szybkim krokiem w stronę jeziora. Słońce odbijało się w tafli wody. Woda wyglądała jakby składała się z milionów kryształków.

- Piękne. - szepnęłam - Nigdy wcześniej tu nie byłam.- powiedziałam głośniej,przypatrując się wodzie.

- No to teraz jesteś.- powiedział David , uśmiechając się do mnie.

Odwzajemniłam uśmiech i podeszłam bliżej do jeziorka uwalniając się od Carl'a.

Kucnęłam i dotknęłam dłonią wody , była całkiem ciepła.

- W sam raz do kąpieli.- odparłam z lekkim uśmiechem na twarzy i wstałam odwracając się.

- No to co? Idziemy się po kąpać? - zapytała Mel podekscytowana.

- A ręczniki? Nie mamy ich, stroi też nie.- powiedziałam

- Przecież można się kąpać w bieliźnie. - odparł Carl spoglądając na Mel i na mnie.

-No można.- burknęłam.

Czy on coś knuje? Pewnie specjalnie nas tu przyprowadził aby pooglądać nasze tyłki. Co za zboczeniec!

- A wyschnąć można na słońcu, i tak jest gorąco.- dodał nieśmiało David.

- To idziemy się kąpać.- powiedziała Mel i wszyscy zaczęliśmy się rozbierać.

Stojąc w samej bieliźnie czułam się bardzo niekomfortowo, Carl na szczęście od razu jak zdjął ciuchy, wskoczył do jeziora. David pobiegł od razu po brunecie.

- Idziemy ? - zapytała Mel spoglądając na mnie i na jezioro.

- Um... Jasne.- odparłam niepewnie i zaczęłyśmy iść w stronę wody.

Wchodząc do wody , chłopacy uważnie nam się przyglądali. Może dlatego,że woda wydała się być bardziej chłodna niż nam się wydawało, więc nasz wyraz twarzy mówił sam za siebie. Na szczęście udało nam się zamoczyć całe.

W wodzie spędziliśmy mnóstwo czasu. Rozmawialiśmy na różnorodne tematy, nawet Carl wydał się bardziej normalny niż parę godzin wcześniej. Skakaliśmy z grubej gałęzi drzewa, która znajdowała się centralnie nad jeziorem. Bawiliśmy się tak jakbyśmy byli znowu małymi dziećmi. Było wspaniale.

Wychodząc z jeziora , zachodziło słońce. Wszyscy usiedliśmy na trawie aby razem pooglądać zachód słońca. Było to coś pięknego, niebo zrobiło się różowo-pomarańczowo-fioletowe,co przy odbiciu od jeziora było czymś niesamowitym. Minęło zaledwie 10 minut ,a wszystko minęło. Zdążyliśmy już trochę wyschnąć , więc ubraliśmy ubrania i postanowiliśmy zjeść to co mieliśmy jeszcze w plecakach. Po posiłku, zrobiło się już naprawdę dosyć ciemno. Wyjęłam telefon aby sprawdzić godzinę. Odblokowałam go. Moim oczom ukazało się 20 nieodebranych połączeń od mamy. Zamurowało mnie, do tego dochodziła 21.

- Matko! Zapomniałam!- wstałam jak poparzona i krzyknęłam.

Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na mnie.

- Mad , co jest?- zapytała zdziwiona.

- Zapomniałam o tej kolacji biznesowej , przecież miałam pomóc mamie w przygotowaniach! Pewnie jest już za późno.- odpowiedziałam zrezygnowana.

Nothing Happens Without a Reason ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz