Rozdział 10 - Przypadkowe spotkanie.

1.1K 68 13
                                    

 
    Ich twarze dzieliły już tylko milimetry, przez co Jangmi się wystraszyła. Nie wiedziała jak ma zareagować. W końcu mocno zacisnęła powieki i spięła wszystkie mięśnie. Po chwili poczuła miękkie wargi, jednak nie na ustach, a na czole. Powoli otworzyła oczy i ujrzała uśmiechniętego chłopaka.

- Nie bój się, nic ci nie zrobię, Jangmi. - Park wstał z łóżka i skierował się do drzwi. Już po chwili zniknął gdzieś za nimi i uśmiechnął się sam do siebie - Jeszcze..- dodał cicho, mówiąc jakby sam do siebie.

~*~

    Od pamiętnych zdarzeń minął już tydzień. Jangmi była zła, bardzo zła. Chanyeol nic jej nie powiedział o tym, że wyjeżdża na siedem dni w podróż służbową. Prawdy dowiedziała się dopiero od Junmyeona, który był doprawdy zdziwiony faktem, iż Yeol nie powiadomił dziewczyny o swoich planach.

     Przez cały ten okres czasu Jangmi spędzała dużo czasu z Jonginem, któremu kategorycznie zarobroniła nazywać siebie "Mimi". Wolała uniknąć złości Chanyeola, która mogła odbić się też na niej. Prawda jest taka, że ta dwójka miała swój sekret, którego nie zamierzali nikomu ujawniać.

   ~*~

    Dziewczyna siedziała aktualnie w myślicielce, czytając jedną z książek, które znajdowały się w jej pokoju. Po części przywykła juz do tego życia. Nie była wolna, ale wielu dało by wszystko, by być na jej miejscu. Oczywiście, że przebywanie tu nie było jej marzeniem, ale Chanyeol był dobrym człowiekiem i traktował Jangmi poniekąd jak swój skarb. W organizacji była tylko przedmiotem zarobku okropnych ludzi, którzy mieli całkowicie za nic człowieczeństwo i wolność.

     Dziewczyna zanurzyła się w krainie słów i znaków, do której przeniosła ją czytana książka. Typowe romansidło, które nie miało zbyt dużo wspólnego z realiami tego świata, chociaż gdyby napisać książkę o życiu Jangmi, większość ludzi pomyślałaby dokładnie to samo.
     W momencie kiedy John miał w końcu oświadczyć się Lucy, ktoś położył dłonie na ramionach dziewczyny. Ta zamknęła powieść i głęboko westchnęła. Była tylko jedna opcja.

-Czego chcesz, Jongin..

- Jongin? - zapytał głęboki, ochrypły głos. Doskonale był on znany Jangmi. Dziewczyna szybko się odwróciła i spojrzała mężczyźnie w oczy.

- Chanyeol! - wrzasnęła ucieszona i rzuciła mu się na szyję, zanim sama ogarnęła, co właśnie zrobiła. Kiedy już chciała się odsunąć, Park objął jej drobne ciało swoimi ramionami i zamknął w szczelnym uścisku.

- Czyżbyś za mną tęskniła? - dokuczał jej mężczyzna.

Dziewczyna nie odpowiedziała.

- Bardzo? - zapytał po raz kolejny.

Ponownie odpowiedziała mu cisza.

Chanyeol bardzo delikatnie uśmiechnął się, kładąc brodę na głowie Jangmi.

- Ja za tobą też. - Powiedział cicho. Nie musiał słyszeć żadnych słów, żeby znać odpowiedzi na te pytania. Było jednak coś, przez co mimo tak przyjemnej chwili, czuł lekkie rozdrażnienie. - A tak właściwie, niby czemu miałby tu być Jongin? - zapytał z wyczuwalną szczyptą złości w głosie. Dziewczyna odsunęła się od niego.

- Nie mogę z nim rozmawiać? - zapytała dociekliwie. - Przez tydzień nie dawałeś o sobie znaku życia. Chyba nic dziwnego, że nie spodziewałam się ciebie. - dodała naburmuszona. Park już nie wypytywał.

- Ubierz się ciepło, zaraz pojedziemy do Galerii. - oznajmił zadowolony mężczyzna. Jangmi przez chwilę popatrzyła  na niego z szokiem wymalowanym na twarzy. - Pani Lee od miesiąca narzeka, że powinnaś juz wybrać sobie suknię ślubną, bo dla kobiety trzy czy cztery miesiące to i tak mało na podjęcie tej decyzji. - zaczął narzekać.

    No tak. Przecież Jangmi nie była tutaj z dobroci serca lecz z konkretnego powodu. Zupełnie zapomniała o zaręczynach, które się już odbyły i ślubie, który miał stosunkowo niedługo nastąpić.

~*~

     Już po niedługim czasie dziewczyna siedziała w samochodzie, obok pani Lee. Kierowcą był Jongin, a Chanyeol zajmował miejsce przy nim. Jangmi była podekscytowana, jednak tego nie okazywała. Pierwszy raz od ponad pięciu lat znajdzie się tak otwarcie i swobodnie wśród ludzi. Czuła się jak ptak wypuszczony z klatki.

Wtedy jeszcze nie wiedziała, że ten wyzwolony ptak, wciąż jest na uwięzi.


   Kiedy dotarli na miejsce, dziewczyna jak najszybciej wyszła z auta, idąc w stronę wejścia. Pani Lee była niezmiernie szczęśliwa, widząc ją tak zadowoloną. Gdy wszyscy już weszli do środka, do Chanyeola podeszła piękna, wysoka kobieta. Przytuliła go radośnie i spojrzała na zdezorientowaną Jangmi, która dziwnie się czuła, widząc Yeola z jakąś kobietą. Ta jednak w mgnieniu oka znalazła się obok niej i uścisnęła ją, jakby znały się od lat. Jangmi spojrzała na nią niespokojnie, nie wiedząc co ma zrobić.

- Yoora, wystraszyłaś ją - westchnął Chanyeol, chwytając Jangmi za rękę. - Jangmi, to moja siostra, Yoora. Pomoże ci wybrać jakąś sensowną kreację, zna się na tym.

- Właśnie, JA jej pomogę. O co chodzi z tą listą, co? - kobieta wyciągnęła z torebki złożoną kartkę, z której zaczęła czytać. - Zakryty biust, ramiona, plecy, nie obcisła, nie wyzywjająca.. Chanyeol, mam jej wybrać sukienkę do ślubu, czy do zakonu? - prychnęła. Park za to przypatrywał jej się ze znudzeniem i litością. - Jangmi, naprawdę chcesz poślubić tak zaborczego faceta?

- Co ty do jasnej cho..- Chanyeol chciał wypowiedzieć się na ten temat, ale ktoś mu przerwał. Tym kimś była jego narzeczona.

- Ta. - odpowiedziała z uśmiechem. - Chanyeol może i jest dość zaborczy, ale okazuje w ten sposób jak bardzo mu na mnie zależy. Nawet jeśli czasem jest to denerwujące, to przecież kocham go całego. Nie tylko zalety, ale też wady. - Gra aktorska dziewczyny znowu pokazała swój wysoki poziom, jednak coś było nie tak. Poczuła delikatny ucisk w piersi, mówiący, że nie koniecznie to, co mówi, jest kłamstwem. Właśnie to ją zmartwiło.

   Siostra Parka była lekko poruszona odpowiedzią Jangmi i jedynie nieznacznie się uśmiechnęła, czując, że jej malutki braciszek w końcu wyrósł i na dodatek znalazł sobie kogoś, kto kocha go całym sercem.

Czy była w błędzie?

    Po około czterech godzinach spędzonych w galerii, Jangmi miała już dość. Chanyeol nie przebywał z nią i pozostałą dwójką kobiet, gdyż był zajęty wyborem garnituru, w czym pomagał mu Jongin i niedawno przybyły Baekhyun.

     Wybór sukienki był oczywiście ważnym elementem przygotowań ślubnych, jednak za każdym razem, gdy Jangmi czuła radość związaną z
nadchodzącym zdarzeniem, nie okiełznany głos krzyczał w jej głowie, że to wszystko jest na pokaz, że jest sztuczne i nie ma prawa się się z tego cieszyć.

     Podczas wychodzenia z trzeciego już salonu sukien ślubnych, Jangmi zderzyła się z jakąś małą, uroczą dziewczynką. Pomogła jej wstać i otrzepała jej ciuszki.

- Nic ci nie jest? - zapytała z uśmiechem.

-Nie, unnie. Przepraszam. - Mała spoglądała wciąż na swoje stópki, zapewne z zawstydzenia.

- Jangmi! - do uszu dziewczyny dobiegł jakby znajomy głos, a jej oczom ukazał się średniego wzrostu mężczyzna z kruczoczarmymi włosami i osadzonymi na nosie okularami. Jego krzyk nie był jednak skierowany do niej, a małej dziewczynki, która przed chwilą na nią wpadła.

- Kochanie, tu jesteś! - Do mężczyzny po chwili zwróciła się zadbana kobieta, mająca około 38-39 lat.

Zabolało.

Jangmi nie kontrolowanie prychnęła pod nosem, widząc "szczęśliwą rodzinkę".

- Widzę, że się panu układa. - Uśmiechnęła się smutno, na co mężczyzna przeniósł wzrok ze swojej małej córeczki, na nią. Momentalnie jego oczy powiększyły się dwukrotnie, a mimo prób, nie mógł ze swoich ust wydobyć ani dźwięku.

Uległa - EXO fanfiction I & IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz