"Jangmi cię nie pamięta" - te słowa były Chanyeola jak nóż, wymierzony prosto w serce. Nic z tego nie rozumiał; jak dziewczyna mogła o nim zapomnieć, skoro zapewniała, że kocha go ponad wszystko? Jak mogła tak po prostu odrzucić wszelkie, wspólne wspomnienia i pozostawić go jako jedyną osobę, która wszystko pamięta, a tym samym cierpi najbardziej?
Tamtego dnia Park miał zbyt wielki mętlik w głowie, by móc spokojnie stawić czoła sytuacji, w której się znalazł. Rzucił do Jongina szybkie "Zabierz ją stąd.", po czym udał się do swojego gabinetu. Nie zrobił tego jednak ze złości. Po prostu nie chciał, by dziewczyna musiała być świadkiem czegoś, co mogłoby nią wstrząsnąć, a Kim doskonale to rozumiał. Park chciał się uspokoić - naprawdę bardzo się starał, ale nie potrafił. Ogarnął go niespotykany szał, w efekcie którego pomieszczenie zostało zdemolowane. Książki wylądowały na ziemi, tak samo jak i laptop. Ramy dwóch obrazów zostały połamane, a niektóre z regałów po prostu obalone. Biuro nagle zamieniło się w pobojowisko, w którym prawie nic nie ocalało. W całości zachował się jedynie fortepian i jedna, jedyna ramka, jaka kiedykolwiek znalazła swoje miejsce na biurku prezesa - było to zdjęcie Jangmi, o którym ona sama nie miała pojęcia. Zostało wykonane przez Yeola, kiedy dziewczyna któregoś dnia spacerowała po ogrodzie.
Uwielbiał je.
Teraz jednak patrzył na nie z żalem i smutkiem w oczach, nie wiedząc, co powinien ze sobą zrobić. Nie zapytał nawet przyjaciela, czy istnieje szansa na to, że pamięć Jangmi powróci. Nie miał wtedy do tego głowy.
Mimo wszystko, w głębi siebie czuł radość. W końcu po tak długim czasie zobaczył dziewczynę, dla której szczęścia zrobiłby wszystko. Na początku myślał, że uczucie z biegiem czasu się osłabi, że stanie się obojętny, jednak mylił się. Z chwilą ujrzenia Jangmi, wszystkie jego uczucia nagle dały o sobie znać. One zawsze tam były, nigdy nie zniknęły, ani nie osłabły. Po prostu ukryły się, by nie ranić bardziej już i tak zniszczonego człowieka.
~*~
Chanyeol wyszedł ze swojego gabinetu dopiero około godziny osiemnastej, kiedy to pani Lee z pomocą Jangmi nakrywała do stołu. Park spojrzał na twarz staruszki i zauważył te zaczerwienione, lekko opuchnięte oczy.
Płakała.
Nie zdziwił się. Pani Lee była dla Jangmi jak druga matka, babcia, ukochana ciocia, a sama traktowała dziewczynę jak swoją własną córkę, której nigdy nie mogła mieć. Wieść o nieudanej operacji musiała być dla niej szokiem. Przez cały czas przeżywała nieobecność Jangmi podobnie jak Chanyeol
Po niedługim czasie posiłek był już gotowy, a wszyscy obecni w domu, to jest Yeol, Jangmi, Jongin, pani Lee i Junmeon zajęli miejsca przy stole. Park chciał jakoś zacząć rozmowę, ale nie miał pojęcia jak to zrobić. O czym może rozmawiać z dziewczyną, która kompletnie go nie zna? Ta zaś beznamiętnie wpatrywała się w talerz i mieszała w nim pałeczkami, nie wybierając nic konkretnego. Co jakiś czas rozglądała się dookoła, jakby chciała wyłapać jakikolwiek szczegół z pomieszczenia, w którym się znajduje. Nie dawało to jednak pożądanego efektu; nie była w stanie nic sobie przypomnieć.
Jangmi od czasu wybudzenia ze śpiączki nieco się zmieniła. Jej umysł nie pamiętał pobytu w organizacji, który tak dobitnie zmienił jej sposób postrzegania świata. Wydawała się być tą samą, wesołą, ale też twardo stąpającą po ziemi dziewczyną, którą niegdyś była.
"Wydawała się".
Jangmi nigdy nie lubiła martwić swoich bliskich, więc postanowiła udawać, że utrata pamięci w żaden sposób na nią nie wpłynęła. W rzeczywistości było jednak inaczej. Człowiek bez wspomnień jest pusty. Wbrew pozorom, pustka jest najgorszym możliwym odczuciem. Często, kiedy człowiek w ważnej dla siebie chwili nie ma możliwości zrobienia zdjęcia lub nagrania filmu, mówi "Najważniejsze, że wspomnienia pozostaną." Jak więc czuje się osoba, która nie ma nawet ich? Jangmi wciąż miała wrażenie, że czegoś jej brakuje. Nie wiedziała jednak, czy jest to smak ulubionego dania, widok pięknego miejsca, czy może dotyk bliskiej osoby...
CZYTASZ
Uległa - EXO fanfiction I & II
RomanceRany na początku bolą. Potem się goją, zabliźniają, po tych najmniejszych nie pozostaje nawet ślad. Odczuwamy ból i chcemy się go pozbyć, co zazwyczaj się udaje. Co jednak, jeśli to nie ciało jest zranione? Co jeśli to dusza cierpi? Powoli, kawałe...