- Chanyeol! - krzyknęła wesoło dziewczyna, a jej głos dochodził ze strony myślicielki. Park odruchowo uśmiechnął się usłyszawszy swoje imię i powoli wstał z niewielkiego stołka stojącego przy fortepianie. Niespiesznie powędrował w stronę ulubionego miejsca swojej żony i z uśmiechem na ustach spojrzał na stojącą tyłem do niego postać. Jangmi odwróciła się w jego stronę i wyciągnęła jedną z dłoni w jego stronę.
Była taka piękna...
Usta dziewczyny wydawały się być skąpane w jednym z najpiękniejszych odcieni czerwieni, za to jej cera blada i gładka, jak u porcelanowej laleczki. Ciemne, rozpuszczone włosy opadały swobodnymi falami na jej ramiona i rozlewały się na obojczykach.
Za oknem padał deszcz, co nie było niczym dziwnym zważając na fakt, iż trwał już marzec. Jangmi spojrzała na ten widok, delikatnie się uśmiechając, ale Chanyeol kompletnie ignorował małe krople, raz po raz uderzające o szybę. Nic nie miało prawa przysłonić mu niespotykanej doskonałości kobiety, która stała kilkanaście centymetrów przed nim.
- Pierwszego dnia, kiedy się tutaj znalazłam, też padał deszcz. - odezwała się dziewczyna, likwidując ciszę, która między nimi panowała. Opuszkami palców dotknęła szkła, które stanowiło jedyną przeszkodę w doznaniu przyjemnego uczucia, jakie powodowało uderzanie drobnych kropel o skórę. - To już ponad rok, prawda? - zapytała, opuszczając wzrok na swoje własne stopy.
- Rok? Dopytywał zdezorientowany Yeol, dokładnie analizując słowa dziewczyny. - Zjawiłaś się tutaj jesienią, więc minęło już dwa i poł roku. - dodał po chwili.
- Nie. - zaprzeczyła szybko Jangmi, spoglądając w oczy mężczyzny, którego kochała najmocniej, jak tylko potrafiła. - Minął rok, od kiedy mnie tu nie ma. Mam rację? - pytanie dziewczyny przywołało Chanyeola do rzeczywistości. Otworzył szeroko oczy i wyciągnął swoją dłoń na wysokość policzka dziewczyny, jednak ona najzwyczajniej przeniknęła przez ciało Jangmi. Ta uśmiechnęła się smutno, powstrzymując łzy, które zbierały się pod jej powiekami od dłuższego czasu.
- Jangmi.. - zaczął Yeol, jednak przerwał mu głos dziewczyny.
- Przepraszam, Chan. Naprawdę nie chciałam. - załkała cicho, ocierając moknące przez łzy policzki. - Przepraszam, że nie dałam rady. Przepraszam, że cię opuściłam. Przepraszam... Przepraszam, że mnie nie ma. - Usta dziewczyny przybrały siny odcień, a pod oczyma pojawiły się ciemne ślady, które zazwyczaj tworzą się od niewyspania. Obraz Jangmi począł blaknąć, przez co Chanyeol poczuł, jak jego ciało staje się coraz słabsze. W ostatnim momencie wyciągnął swoje ramiona, by szczelnie zamknąć ją w uścisku, jednak nic nie poczuł.
Było za późno.
Jangmi zniknęła...
.
.
.
Park zerwał się do siadu, łapczywie łapiąc powietrze, które mogłoby przywołać jego normalny oddech. Czuł jak całe jego ciało zalewa zimny pot, a po policzku ucieka samotna łza, tworząc za sobą mokrą stróżkę.
To był tylko sen..
Właśnie. Jangmi pozostaje już tylko snem, jakby niespełnionym marzeniem. Zniknęła równie szybko, jak się pojawiła, a Chanyeol wciąż nie miał pojęcia o tym, co się z nią stało. Minął już dokładnie rok i dwa miesiące, odkąd dziewczyna zniknęła, a on od czasu przesyłki z dziennikiem, nie otrzymał od Jongina już żadnej wiadomości.
Park chciał wciąż wierzyć, że dziewczyna żyje. Gdzieś w głębi serca czuł, że tak właśnie jest. W tamtej chwili wolał nawet być oszukanym przez tę dwójkę. Jeśli Jangmi wolała być z Jonginem i w tym celu go oszukała, przyjąłby to spokojnie. Najważniejszym było aby żyła i pozostała szczęśliwą. On sam natomiast zagubił się w otaczającej go rzeczywistości i nie potrafił znaleźć sposobu, by chociaż na chwilę zapomnieć. Większości ludzi pomaga w tym alkohol, jednak Chanyeol nie był w stanie zaznać nawet chwilowego wytchnienia. Stawał się po nim raz agresywny, raz nieporadny, ale obraz Jangmi w jego głowie zamiast blaknąć, stawał się jeszcze wyraźniejszy niż wcześniej. Kilka razy nawet dał się skusić i jak kiedyś zgarnął kobiety na jedną noc, jednak nigdy nie kończyło się to tak, jak powinno. Cały czas był przekonany, że byłaby to zdrada. Poinformował prasę, ze jego żona nie chce zostać osobą publiczną, więc nie będzie ukazywać się w blasku fleszy. Nie dopuszczał do siebie myśli, że miłość jego życia odeszła...
CZYTASZ
Uległa - EXO fanfiction I & II
DragosteRany na początku bolą. Potem się goją, zabliźniają, po tych najmniejszych nie pozostaje nawet ślad. Odczuwamy ból i chcemy się go pozbyć, co zazwyczaj się udaje. Co jednak, jeśli to nie ciało jest zranione? Co jeśli to dusza cierpi? Powoli, kawałe...