"Kochaj mnie, dopóki znów nie stanę się "sobą"."
Te słowa krążyły po głowie Chanyeola przez kilka następnych dni. Nie był w stanie skupić swoich myśli nawet na moment. Nie potrafił też określić, czy te słowa go ucieszyły, czy raczej zmartwiły. Z jednej strony Jangmi niczego się nie wyparła i poprosiła, by Park trwał w swoich uczuciach, ale z drugiej strony było to niesamowicie przykre. Dziewczyna, która mieszkała teraz pod tym samym dachem co Yeol, nie przypominała Jangmi, którą mężczyzna znał, jednak...
Jednak niezbyt wiele to zmieniało. Nawet wcześniej stłamszona strona Kim potrafiła zauroczyć sobą Chanyeola. Nie mógł określić, czy jest to spowodowane samym jej charakterem, czy też najzwyklejszym sentymentem, jednak postanowił póki co nie zaprzątać sobie tym myśli.
Park przestał tak wiele czasu spędzać w firmie, ale nie był w stanie ograniczyć swoich zobowiązań, więc część pracy zabierał do domu. Kolejny już raz spędzał noc przed ekranem komputera, śledząc wzrokiem ciągi cyferek i najrozmaitsze nazwiska, ukazujące się na poszczególnych dokumentach. Nie było to zadanie zbyt interesujące, więc zanim się obejrzał, już zdążył zasnąć oparty o biurko. Obudził się obolały i poirytowany, a gdy spojrzał na zegar, jęknął przeciągle.
03:26
Yeol podniósł się jak najszybciej z miejsca, postanawiając zostawić pozostałe kilka formularzy do wypełnienia na jutro. Jak zwykle przed snem chciał spojrzeć na twarz śpiącej Jangmi, ucałować jej skroń i powiedzieć, że nie ważne co się stanie, on zawsze będzie przy niej - zawsze to robił. Był to swego rodzaju rytuał, który miał zapewnić mu spokojny sen. Tym razem jednak było inaczej.
Jangmi wierciła się niespokojnie po całej szerokości niemałego łóżka, jakby przed czymś uciekała. Na jej czole powstały już drobne kropelki potu, a jej twarz wykrzywiła się w grymasie strachu, może nawet bólu.
Chanyeol przysiadł spokojnie na krawędzi posłania, nie chcąc niespodziewanie wyrwać przerażonej dziewczyny ze śpiku. Położył swoją wielką dłoń na jej policzku i delikatnie pogładził jej skórę opuszkiem kciuka, mając nadzieję, że to choćby w najmniejszym stopniu ukoi nerwy roztrzęsionej dziewczyny.
Nie mylił się.
Jangmi już po chwili przestała się tak przeraźliwie szarpać, a jej oddech powoli zaczął się wyrównywać.
- Spokojnie, Jangmi. Jestem tu, słyszysz? Jestem tuż obok. - uspokajał Park, używając do tego swojego ciepłego głosu. - Nic ci nie grozi... - Yeol przesunął ciało dziewczyny w bok, przygotowując tym samym miejsce dla siebie. Ujął drobną dziewczynę w swoje ramiona i zamknął ją w szczelnym uścisku, bojąc się, że jeśli tego nie zrobi, ktoś mu ją odbierze. Odrobinę się zdziwił, gdy poczuł, jak Jangmi wtula się w jego tors, cicho przy tym mrucząc. Uśmiechnął się na ten gest, zatapiając swoje palce we włosach dziewczyny, jednak nie spodziewał się usłyszeć słowa, które opuściło usta Jangmi chwilę później.
- Nini...- westchnęła dziewczyna, zaciskając piąstki na bluzce chłopaka. Mięśnie parka momentalnie się napięły, jednak po głębokim wdechu Chanyeol był w stanie się rozluźnić. Kiedyś najprawdopodobniej wpadłby w szał, ale to się zmieniło. Gdyby nie Jongin, nie wiadomo, co byłoby teraz z Jangmi. Możliwe, że musiałaby zacząć wszystko od zera w Australii. Czy ona w ogóle zna język angielski? Jedyne co w tamtym momencie czuł to smutek i żal. Zapewne Kim jest teraz największym oparciem dla dziewczyny, co poniekąd zabolało Yeola. Jongin był przy Jangmi wtedy, kiedy Park był zbyt zajęty swoimi sprawami. Gdyby nie to, może ich historia potoczyłaby się zupełnie inaczej...
CZYTASZ
Uległa - EXO fanfiction I & II
Roman d'amourRany na początku bolą. Potem się goją, zabliźniają, po tych najmniejszych nie pozostaje nawet ślad. Odczuwamy ból i chcemy się go pozbyć, co zazwyczaj się udaje. Co jednak, jeśli to nie ciało jest zranione? Co jeśli to dusza cierpi? Powoli, kawałe...