(...) Gdy wchodziliśmy do pojazdu, chłopak spojrzał na mnie swoimi szmaragdowymi oczami. Nie usłyszałem od niego nic, oprócz uśmiechu, który skierował w moją stronę. Nie wiem dlaczego, ale ponownie zarumieniłem się. Czemu? -zapytałem się w myślach- To naprawdę dziwne. Coś czuję, że ten dzień nie będzie najlepszy, a przecież to dopiero początek.
Usiadłem jak najbliżej naszego wychowawcy i czym prędzej założyłem na uszy słuchawki, żeby tylko nie usłyszeć chodźmy jednej z myśli tych kłamliwych ludzi. W mojej głowie ciągle siedział obraz uśmiechniętego chłopaka, którego zobaczyłem po przebudzeniu się na ławce w lesie. Uniesione, pełne usta, lekko zadarty nos, szmaragdowe oczy i włosy w artystycznym nieładzie, które mieniły się w ledwo przepuszczalnych promykach słońca. Jego dobrze zbudowane mięśnie opinała czarna koszula i białe jeansy. Wyglądał idealnie. Ale to tylko pozory. Wiem, że w środku czeka tylko na okazję, żeby mnie ośmieszyć zresztą jak każdy tutaj obecny. Po chwili namysłu zauważyłem, że jeszcze ani razu nie słyszałem jego prawdziwych myśli. Pomyślałem, że może spróbuję. Nie rozumiałem tego, czym jest „moc", którą posiadałem i naprawdę jej nienawidziłem, ale skoro już ją mam to chyba mogę czasem ją wykorzystać nie? Może nie wychodziło mi to najlepiej, ale jak się mocno skupiłem, potrafiłem usłyszeć „głos" osoby, którą sobie obrałem za cel.
Odwróciłem się na chwilę w stronę chłopaka, aby sprawdzić gdzie siedzi. Im dokładniej go sobie wyobrażę, tym jest to prostsze. Zawsze gdy tego próbuję, tworzę w swojej głowie jeden nie kończący się korytarz, a po bokach drzwi. Drzwi do ludzkich umysłów. Nie wiem jak to robiłem, ale po prostu wiedziałem, które do kogo należą.
Podszedłem do czarnych drewnianych drzwi. Nie różniły się niczym niezwykłym od reszty. Dotknąłem klamki i pociągnął ją w dół. Były zamknięte. Dziwne.- pomyślałem- Zawsze się otwierają. Nagle drzwi do umysłu Iana zaświeciły się, ukazując na nich znak. Połowa kwiatu. A dokładniej storczyka. W tym momencie wróciłem do rzeczywistości. Wydało mi się to naprawdę podejrzane. Tym bardziej, że ten znak przypominał ten, który mam wygrawerowany na swoim naszyjniku.
-Jesteśmy na miejscu- oznajmił nasz wychowawca, po tym jak autobus zatrzymał się- Weźcie wszystkie rzeczy i wejdźcie do środka.
Po chwili wszyscy znaleźliśmy się w pomieszczeniu. Po krótkiej rozmowie nauczyciela z jednym z pracowników placówki, poszliśmy w stronę przebieralni i pryszniców. Podszedłem do pana Miwaty- mojego wychowawcy- przypomnieć mu o mojej alergii. Mężczyzna przytaknął ze zrozumieniem i pozwolił mi wejść na basen w ubraniu. Nawet jeśli by tego nie zrobił, nie chciałem nikomu pokazywać mojego odkrytego ciała. Siniaki i blizny. To one nadal łączyły mnie z przeszłością, z tym czego doświadczałem już od najmłodszych lat. Odrzucenia. Poczucia, że nie powinienem tu być. Że nie należę do tego świata. Bo jeśli nie tu to gdzie? Często zadaję sobie to pytanie. Jednak nadal nie znam na nie odpowiedzi. Czy jeszcze nie odkryta przyszłości zmieni to?
Wszedłem do przebieralni i zmieniłem obuwie. Niestety nie mogłem wejść w trampach. Przechodząc obok mężczyzn, którzy oblewali się wodą, dostrzegłem Iana. Był odwrócony tyłem. Widok jego w pół nagiego ciała wprawił mnie w zakłopotanie, a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Ogarnij się- powiedziałem do siebie i szybkim krokiem skierowałem się w stronę stolików przy kafejce, która znajdowała się zaraz przy basenie. Usiadłem na krzesełko i biorąc trzy głębokie wdechy, które miały na celu zniknąć czerwonym wypiekom na moich policzkach, wyjąłem niepostrzeżenie mój telefon i słuchawki. Włączyłem moją ukochaną play listę i zamknąłem oczy, wyłączając swój umysł. Jednak nie trwało to zbyt długo, gdyż po mimo zasłoniętych uszu, do mojej głowy dostały się miliny myśli kobiet, znajdujących się w pomieszczeniu. Rozbolała mnie głowa. Dotknąłem skroni i zacząłem je masować, aby wyciszyć głosy. Były nie do zniesienia. Podniosłem głowę i zwróciłem swój wzrok w stronę przyczyny tych nieznośnych pisków dziewczyn. Moim oczom ukazał się Ian. I wszystko było jasne. Super. Zapewne teraz nie dadzą mi spokoju. Starałem się na czymś skupić, żeby wyciszyć te myśli, ale one były zbyt silne. Postanowiłem, że wyjdę z pomieszczenia na świeże powietrze. Ruszyłem w kierunku wyjścia. Chłopaka nie było już tam, ponieważ wskoczył do wody i płynął w przeciwnym kierunku, niż ten do którego zmierzałem. Nagle poczułem na swoich nogach wodę. Co raz więcej wody. Niespodziewanie straciłem równowagę i całe moje ciało przekręciło się w stronę basenu. Mój upadek do wody był niezwykle głośny. Do moich ust zaczęła napływać woda. Moja ciało sparaliżowane pod wpływem chloru tonęło coraz bardziej na samo dno najgłębszego miejsca na basenie. Poczułem ból. Straszny ból w klatce piersiowej. Moje płuca były zalewane przez ciecz w niesamowitym tempie. Nie chcę umierać! Chcę żyć! – wykrzyczałem w myślach, których i tak niestety nikt nie mógł usłyszeć. Jednak zanim straciłem przytomność do moich uszu dotarł czyjś głos:
YOU ARE READING
Kwiat Lilii (PORZUCONE NA CZAS NIEOKREŚLONY)
FanfictionPrzenoszony z jednego sierocińca do drugiego. Dziwak. Chory psychicznie. Nie pasuje do tego społeczeństwa. Jeśli nie tu to gdzie? Czy On pomoże mu znaleźć odpowiedź na to pytanie? Przekonajcie się sami. Opowiadanie o tematyce homoseksualne...