IV

607 45 4
                                    


(...)Jestem Parelta. Hmmm.. Myślę, że możesz nazwać mnie wróżką, chociaż nie potrafię zobaczyć przyszłości tak jak moja siostra- powiedziała, lekko się przy tym śmiejąc.

- Wróżka? Że co? Czyli jesteś jakąś czarownicą?- spytałem zdziwiony.

- No tak też można powiedzieć. Jednak mów do mnie po imieniu. Ale, ale nie zagaduj mnie, bo nie mamy za dużo czasu. Nie długo tu dotrą.

- Kto?

- Ah. Przestań zadawać tyle pytań i słuchaj mnie uważnie, bo muszę ci przekazać szybko coś ważnego- powiedziała Parelta, zmieniając swój wyraz twarz na bardzo poważny i ... czymś zmartwiony?



- A więc tak: Wiesz już zapewne gdzie jesteś, prawda?- spytała, a ja tylko szybko potaknąłem twierdząco- Dobrze. Teraz skup się. Mówiłam ci, że jestem wróżką. No więc jestem też jedną z dzieci Boga, który stworzył ten świat, tego który przyczynił się do Wielkiego Wybuchu. Moim zadaniem jak i mojego rodzeństwa jest przypatrywanie się ludziom i w razie, gdyby działo się coś niebezpiecznego musimy wam pomóc. Jednak jest jeden problem. Nie możemy zrobić tego bezpośrednio oraz jeśli już to tylko i wyłącznie wtedy, kiedy ludzkość jest w stanie unicestwienia. Dlatego posiadamy moce. Dzięki nim możemy w pewnym stopniu wspomóc ludzi. Jestem tu teraz, ponieważ jakieś 18 lat temu moja siostra przewidziała coś strasznego. Koniec świata- po tych słowach zatkało mnie. Nie fakt o Bogu czy o jego dzieciach, ale o tym, że nastąpi koniec świata. Ale zaraz. Przecież ja nie należę do tego świata, więc to wszystko nie ma ze mną nic wspólnego, prawda?

- Owszem ma- powiedziała kobieta, jak już się pewnie domyślacie, czytając mi w myślach. A właściwie myślach moich myśli? Sam nie wiem- Otóż oprócz końca świata moja siostra- Itia- przewidziała także ratunek - przepowiednie .Wszyscy przez długi czas poszukiwaliśmy osoby, która wypełniła by ją. Jak sam już wiesz zajęło nam to prawie 18 lat .Szukaliśmy tej osoby we wszystkich wszechświatach, zaginając czasem czasoprzestrzeń-na szczęście udało nam się ją naprawić- powiedziała pokazując język- Jednak po tak długim czasie uzgodniliśmy, że to musisz być ty .Chcę żebyś posłuchał tej przepowiedni. Jest naprawdę ogromne prawdopodobieństwo, że dotyczy ona właśnie ciebie- i zaczęła mówić, a ja uważnie wsłuchiwałem się w każde wypowiadane przez nią słowo. Niestety nie rozumiałem żadnego z nich. Po pewnym czasie poczułem rękę brunetki na moim ramieniu i jej głos, który postawił mnie z powrotem na ziemię.

- Ta przepowiednia.. Niewiele osób ją usłyszało. To czy wzięli ją sobie do serca zależało tylko i wyłącznie od nich samych. Chociaż sytuacja, jaka teraz dzieje się na Uranosie, jest odpowiedzią na nasze pytanie. Chcę, żebyś wiedział coś jeszcze. Bo widzisz...

I w tym momencie nie mogłem usłyszeć już ani jednego słowa Parelty, ponieważ w mojej głowie zaczął rozbrzmiewać stukot końskich kopyt. Taki głośny i wyraźny. Po nich nastąpiły obce mi głosy:

- Jesteśmy już niedaleko. Jeszcze trochę i będziemy na miejscu. Te szczury nigdy nie wyjdą z tego żywo- zaśmiał się szyderczo mężczyzna.

W tym momencie szybko otworzyłem oczy i zobaczyłem koło siebie Iana. Jego ręka oplatała mnie w całości, a noga znajdowała się blisko mojego krocza. Poczułem gorące wypieki na policzkach. Zsunąłem rękę chłopaka, żeby obudzić jego i Negro.

- Chłopaki! Wstawajcie! Ktoś tu idzie! I jestem na sto procent pewny, że nie ma dobrych zamiarów wobec nas- mówiłem z drżącym głosem. Przyjaciele spojrzeli najpierw na siebie potem na mnie. Po zobaczeniu mojej jak najbardziej poważnej i przerażonej miny, szybko zasypali lekko tlące się ognisko i zebrali rzeczy. Już w następnej chwili byliśmy w drodze do pobliskiego miasta. Nasze kroki były szybkie, ale nie wystarczająco.

Kwiat Lilii (PORZUCONE NA CZAS NIEOKREŚLONY)Where stories live. Discover now