I

1K 77 1
                                    

(...)Przystojny- pomyślałem, aby po chwili powiedzieć - Głupek. O czym ja myślę. Zarumieniłem się. Po kilku sekundowym kontakcie wzrokowym, chłopak uśmiechnął się szeroko i spojrzał w stronę klasy:

- Cześć. Jestem Ian Verano. Od dziś będę z wami chodził do klasy. Mam nadzieję, że się dogadamy- powiedział.

Minął już tydzień odkąd do naszej klasy dołączył nowy uczeń. Przystojny, mądry, wysportowany. Normalnie ideał. Aż mi się rzygać chce.

Czwartek. Właśnie zaczęła się wychowawcza. Usiadłem tam gdzie zwykle. Odwróciłem wzrok w stronę okna. Chciałbym być chmurą- pomyślałem. Chmury są wolne, mogą poruszać się, gdzie chcą. Nie mają tak pieprzonego życia jak ja. Westchnąłem. Nagle z zamysłu wyrwał mnie głos inny niż naszego wychowawcy.

- Panie profesorze, w imieniu całej klasy chciałabym coś zaproponować. Wszyscy uzgodniliśmy, że powinniśmy udać się na basen w celach integracyjnych z naszym nowym kolegą- powiedziała przewodnicząca klasy. Kurde, zapomniałem jak się nazywa.

-To bardzo ciekawy pomysł. Czy wszyscy na pewno są wobec tego zgodni?- zapytał nauczyciel , a w odpowiedzi usłyszał głośne: Tak- Dobrze w takim razie postaram się, abyśmy jutro całą klasą udali się na pobliski basen. Nie musicie brać książek.

W tym momencie każdy zwrócił swój wzrok na Iana. Chłopak jak zwykle szczerzył te swoje białe zęby i bardzo cieszył się z propozycji jaką złożyła klasa. Widocznie nie był wtajemniczony. Zresztą ja także. W tym samym momencie spojrzałem na dziewczyny, które ukradkiem rozmawiały o czymś między sobą, patrząc przy tym uważnie na nowego ucznia. Wzdrygnąłem się na samą myśl, co te lafiryndy mogły wymyśleć. Na szczęście nie słyszałem ich myśli. Mój umysł był dziś nadzwyczaj pusty.

Piątek rano. Otworzyłem oczy i spojrzałem na budzik. 6:00. Super. Miałem jeszcze dużo czasu, ale nie mogłem już zasnąć. Wstałem i udałem się do łazienki, biorąc przy tym ciuchy. A no tak dzisiaj idziemy na ten basen- przypomniałem sobie, wchodząc pod prysznic. Nie musiałem się zbytnio przygotowywać. Nie chciało mi się nawet tam iść. W końcu i tak nie będę pływał. Mam uczulenie na chlor. Z jednej strony to i dobrze. Posiedzę sobie w spokoju i posłucham muzyki gdzieś na uboczu. Zakręciłem wodę i wziąłem do ręki naszyjnik, który wisiał na mojej szyi. Do mojej głowy dostał się obraz wysokiego, zielonookiego chłopaka. Spadaj - pomyślałem, potrząsając przy tym głową. Nie lubiłem go. Nie wiem czemu. Coś mi w nim nie pasowało. Zresztą to bez znaczenia. Nawet nie zamieniłem z nim ani jednego słowa.

Po chwili z transu obudziło mnie burczenie w brzuchu. Jeść. Założyłem szybko koszulkę i spodnie, przeczesałem włosy ręką szybko je związując i poszedłem do kuchni. Spojrzałem po drodze na zegarek. 6:20. Jeszcze wszyscy śpią. Wszedłem do pomieszczenia i podszedłem do blatu. Wziąłem bułkę, która na nim leżała i skierowałem się w stronę wyjścia. Byle by tylko zdążyć- pomyślałem. Nie chciałem jej widzieć.

- Znowu to samo. Nie mam już siły na te bachory- usłyszałem w mojej głowie. Cholera. Idzie tu. Zacząłem biec. Jeszcze kilka kroków i jestem przy drzwiach. Nagle przede mną zobaczyłem niewielką postać. I zaczyna się.

- Raelu, gdzie się tak wcześnie wybierasz? Jest dopiero 6:40- uniosła brwi kobieta. Niska, szczupła, wystające kości policzkowe , brązowe oczy i siwe kręcone włosy. Ubrana w jasny sweter z guzikami i w podobnym kolorze spódnicę.

-Dzień dobry pani Urtiko. Umówiłem się z kolegami, że spotkamy się wcześniej, bo dzisiaj jest wyjazd integracyjny na basen- skłamałem po części. W końcu nie mam żadnych przyjaciół. Dziwak. Nie pasujesz tu. Psychol. - Wyłaźcie z mojej głowy- krzyknąłem w myślach.

Kwiat Lilii (PORZUCONE NA CZAS NIEOKREŚLONY)Where stories live. Discover now