V

506 47 4
                                    

(...) - Wiem, że posiadam swoją moc już od jakichś 3 może 4 lat- spojrzałem na nich, a ich oczy były pełne zdziwienia- Od tamtego czasu mogę czytać w czyichś myślach, czasem udaje mi się to zrobić z własnej woli jak się mocno skupię, ale większość myśli przychodzi sobie do mojej głowy, kiedy tylko chce. Nie mam na to wpływu- powiedziałem. Widać, że musieli przetrawić te informacje, jednak kontynuowałem- Nie mam pojęcia skąd jest ta moc, a raczej nie wiedziałem, aż do teraz. Mimo to jestem pewien, że nie jestem z tego świata. Chyba pamiętałbym o czymś takim- zaśmiałem się lekko- A no i jest jeszcze jedna sprawa- skierowali się w moją stronę gotowi usłyszeć już niemal wszystko- Widzicie... Nie jestem pewny, bo to mogła być tylko moja wyobraźnia, ale śniło mi się, że rozmawiałem z pewną kobietą, która nazwała się córką Boga i która powiedziała mi, że jestem osobą, mającą uratować świat- na to chyba nie byli przygotowani.


- Czekaj, czekaj. Czyli wiedziałeś o tym i nam nie powiedziałeś??

- A co miałem zrobić? Przecież znam was od nie dawna, a trudno jest mi komukolwiek zaufać. Przez to jaki jestem, prześladowało mnie bardzo dużo osób. To nie jest takie proste.

- Dziękuję- usłyszałem- Że nam zaufałeś i powiedziałeś o tym. To musiało być dla ciebie trudne. Możesz nam powiedzieć coś więcej o tej kobiecie, którą widziałeś? Wątpię, żeby był to zwykły sen.

Opowiedziałem chłopakom całe zajście z Pareltą. Przepowiednia, o której mówiła- nie mogłem jej w żaden sposób zrozumieć. Praktycznie każde słowo nie miało żadnego sensu.

- Na prawdę dziwne- powiedział Negro to co każdemu z nas siedziało w głowie- Zapada już zmrok, a my jesteśmy zmęczeni. Myślę, że powinniśmy dokończyć naszą rozmowę jutro.

- Też tak myślę- powiedziałem w tym samym czasie co Ian. Nasz oczy się spotkały, aby po chwili zabłądzić gdzie indziej. Czemu to się dzieje? Coraz częściej czuję zakłopotanie, gdy jest przy mnie, czy też na mnie patrzy. Ale czasem nie mogę po prostu oderwać od niego wzroku.

- Idę się wykąpać pierwszy- krzyknąłem szybko będąc już w drzwiach łazienki. W niewielkim pomieszczeniu był odpływ, małe ścierki, służące zapewne za ręczniki oraz dwie miski: jedna z wodą a druga bez. Niestety swoje potrzeby mieliśmy załatwiać na zewnątrz. No cóż, w końcu jesteśmy w jakby to powiedzieć "średniowieczu".

Rozebrałem się i położyłem ciuchy obok, aby następnie sprawdzić temperaturę wody. Na szczęście była letnia. Powoli i dokładnie umyłem, się zapominając o czekających na swoją kolej przyjaciołach. Wytarłem się i wyszedłem ubrany. Pokój oświetlała tylko jedna stojąca na środku świeca. Negro leżał przykryty i spał w najlepsze.

- Nie chciało mu się czekać i się położył- usłyszałem głos czarnowłosego.

- A ty ?- spytałem, kiedy chłopak zaczął ściągać swoją koszulkę. Ludzie!!! Widok jego wyrzeźbionego torsu był nieziemski. Nie mam pojęcia dlaczego w mojej głowie była tylko jedna myśl: Przystojny. Zarumieniony odwróciłem się.

- Ja zrobię to z samego rana. Też się kładę. Chodź- powiedział, będąc już pod kołdrą i klepiąc miejsce koło siebie. Z lekka zażenowany położyłem się koło niego i odwróciłem się plecami. Nagle poczułem jego zimną skórę.

- Mmm... Jest strasznie zimno. Może będzie lepiej jak się do siebie zbliżymy?

- Jak ci zimno to po co ściągnąłeś bluzkę?

- Nawyk.

Przesunąłem się jeszcze bardziej, znajdując się na krawędzi łózka. Ian zrozumiał o co mi chodzi i zrobił to samo. Długo nie mogłem zasnąć, będąc z nim w jednym łóżku, jednak zmęczenie wzięło nade mną górę i po jakimś czasie i ja odpłynąłem.

Kwiat Lilii (PORZUCONE NA CZAS NIEOKREŚLONY)Where stories live. Discover now