8

550 56 12
                                    

-Teraz sobie pogadamy księżniczko - spojrzał na mnie wściekły.


-O co Ci chodzi? - starałam się brzmieć jak najodważniej, ale wątpię żeby dobrze mi to wyszło. Jego jedna ręka automatycznie znalazła się na mojej pupie, a drugą pomógł sobie przyciągnąć mnie bliżej siebie.

-Czemu kłamałaś? - uszczypnął mnie w pośladek, na co wydałam z siebie lekki jęk. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, to było dla mnie cholerne zaskoczenie.

-Nie wiem o co Ci chodzi - położyłam ręce na jego klatce, żeby delikatnie go ciągle odpychać, zwiększając tym samym odległość między nami.

-Nie udawaj, nie jesteś głupia - ręką, którą mnie obejmował trzymał mój podbródek, kierował go tak, aby dosłownie zmusić mnie do patrzenia w swoje oczy.

-Tyle, że ja serio nie wiem - nerwowo oblizałam wargi, ponownie robię przy nim coś czego po prostu nie umiem wytłumaczyć.

-Czemu go broniłaś?!  - podniósł głos i pchnął mnie lekko, przywierając do drzewa.  Sam w przeciągu ułamka sekundy znalazł się obok mnie. Jego ręce zręcznie poruszały się po moim ciele, dosłownie je obmacywał.  

-Bo jest moim przyjacielem - powiedziałam cicho, przecież dalsze zarzekanie się, że ja nic nie zrobiłam nie miało sensu. Dziwne, że zorientowałam się dopiero teraz, on wcale nie jest taki głupi za jakiego go miałam.

-Lojalna - przejechał ręką po moim policzku.

-Jeżeli masz problemy to przepraszam - spuściłam głowę w dół, unikając jego cholernie krępujące wzroku. 

-Mam problemy, zawiesili mnie na tydzień, ale to nic. Teraz Ty też masz problemy - uśmiechnął się, a ja nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi. Patrzyłam na niego pytająco wyczekując jakiego kolwiek wyjaśnienia.

-Idź do domu, ubierz się ciepło, najlepiej spodnie i jakąś kurtkę - odszedł kawałek ode mnie, dzięki czemu mogłam swobodnie złapać głębszy oddech.

-Ale po co?  - zmarszczyłam brwi.

-Wybierzemy się na przejażdżkę.

-Nigdzie z Tobą nie pojadę - pchnęłam go lekko, co nie było najmądrzejsze z mojej strony. Od razu złapał mnie za nadgarstki i ścisnął lekko.

-To może skoro Ty nie chcesz to Anastasia się ze mną przejdzie, bo tak ma na imię ta sympatyczna brunetka która nie dawno wychodziła z twojego domu?  - gdy usłyszałam kolejny raz imię mojej koleżanki zmiękłam.

-Może być skórzana kurtka?  - uśmiechnęłam się sztucznie.

-Grzeczna dziewczynka - cmoknął mnie w usta. Stałam jak kłoda, byłam zdziwiona tym co się dzieję między nami, o ile to można czym kolwiek nazwać. Poszłam do domu, oczywiście od progu uwiesił się na mnie ten potwór, który zwany jest też moja siostrą.

-Demi się zakochała, Demi się zakochała - krzyczała trzymając się mojej nogi. Miałam ochotę raz, a porządnie uderzyć ją w te pustą głowę. Mam wrażenie, że to jedyny ratunek dla tego cymbała.

-Zamknij się - ruszyłam nogą, żeby ją odczepić ale to wcale nie było łatwe. Była gorsza niż pijawka.

-Dlaczego Joe nie wszedł? - krzyknęła moja matka z salonu.

-Jadę z nim na...kolację - musiałam coś wymyślić tak na biegu, nic lepszego do głowy mi nie wpadło.

-Randka?  - wyszedł mój ojciec z piwnicy, który swoją drogą jest w domu co się równa z cudem. Jestem w coraz większym szoku, ten dom ma dziś jakiś wariacki nastrój, albo ten dom nigdy nie był normalny.

Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz