- Joe, zostaw tego nieudacznika.
Znajomy głos rozprzestrzenił się, docierając do moich uszu. Nie mogłam połączyć brzmienia z właścicielem, jednak gdy drobna blondynka wynurzyła się zza grupy wspierającej napastnika, byłam pewna - Hope.
Mimo zmiany koloru włosów i skrócenia ich do łopatek, byłam w stanie bezproblemowo ją rozpoznać. Jej ubiór również różnił się od tego co zapamiętałam. Krótkie czarne, podarte spodenki i bluzka na ramiączka, jakiejś satanistycznej kapeli. Obie ręce pokryte miała tatuażami, w nosie znajdował się kolczyk, któremu towarzyszył też piercing w wardze i łuku brwiowym.
- Zostawcie go.
Zebrałam się na odwagę i wyszłam przed szereg. Nie mogłam patrzeć, jak nic niewinny Jonah obrywa. Przecież on tylko i wyłącznie wykonywał swoją pracę. Spięłam się, gdy mój wzrok spotkał się z mocno wymalowanymi oczami Hope. Jej spojrzenie było conajmniej krępujące.
- Kogo my tu mamy - zaśmiała się ironicznie. - Superbohaterka Lovato przybyła na ratunek.
Otworzyłam szerzej oczy, starając się utrzymać szczękę zamkniętą. To chyba kiepski żart, ostatnie moje spotkanie z nią polegało na płaczu, wywołanym przymusowym odejściem z Joe. Jak można tak się zmienić w rok, nawet nie cały.
- Hope, co się z tobą stało? - spytałam, nadal nie dowierzając.
- Ciii - przyłożyła palec do ust. - Psychologiczną pogawędkę czas zacząć.
Wzrok z blondynki przeniosłam na jej brata, który właśnie podnosił się z ziemi. Byłam zła, że doprowadził Jonaha do takiego stanu, w jakim się znajdował. Chłopak leżał skulony, trzymał się za żebra, co chwila kaszląc. Podeszłam i kucnęłam przy nim.
- Demi, wracaj do hotelu. On jest nienormalny - powiedział tak, żebym tylko przestała się martwić, nie chciał mnie narażać.
- Biedny chłopiec, zastawia się desperatką Lovato.
Jego słowa zabolały. Cholernie. Jak po tylu wspólnych chwilach, po takim okresie, przez który się nie widzieliśmy jego pierwsze słowa w stosunku do mnie mogą wyglądać właśnie tak? Moja złość wzrosła, nie działały nawet ćwiczenia wydechowe, których uczyła mnie psycholog. Uniosłam głowę, napotykając spojrzenie, patrzył na mnie totalnie bez uczuć. Zacisnęłam piach w pięściach, odważając się powiedzieć mu słowa, które cisnęły mi się na usta.
- Wolę być desperatką, niż takim śmieciem, jak ty.
Byłam tak pewna siebie, jak nigdy. Słyszałam jak jego znajomi zaczynają buczeć, podburzając go do agresywnego zachowania. Zacisnął szczękę, od razu wiedziałam, że nie wróży to nic dobrego. Pamiętałam każde jego zachowanie, każdą jego minę, każdy ruch.
Podszedł do mnie, zacisnął mocno swoją dłoń na moim przedramieniu, dosłownie unosząc mnie do góry. Stałam, zadzierając głowę, tak abym mogła patrzeć mu w oczy. Nie bałam się go, byłam pewna, że mnie nie skrzywdzi. Byłam tak cholernie pewna siebie, napędzała mnie nienawiść do niego, która z dnia na dzień rosła. Każda wcześniej przepłakana noc, oddziaływała na to, jaki mam do niego stosunek teraz.
- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a pożałujesz durna szmato - powiedział na tyle głośno, żeby każdy zdołał to usłyszeć. Po tych paru słowach przybliżył się do mnie, szepcząc do ucha. - Wyglądasz cholernie gorąco w tym bikini, dużo lepiej niż rok temu.
Wyrwałam rękę, nie myśląc długo - spoliczkowałam go. Zasłużył sobie. Nikt nie będzie wyzywał mnie od szmat. Zamiast zdenerwowania na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech, oblizał dolną wargę, przejeżdżając po niej kciukiem.
CZYTASZ
Who's That Boy/Did You Forget ||D.Lovato
FanfictionHistoria na pozór banalna. Zwykła dziewczyna, która wiedzie całkiem normalne życie. Chłopak, łobuz, którego tak jak wszyscy kochają, tak też nienawidzą. Życie w szkole potrafi złamać nawet najtwardszych, potrzebujemy odskoczni od nauczycieli, cią...