30

317 40 12
                                    

- Demi - wstał, gdy tylko mnie zobaczył, a ja przeżyłam istny szok.

- Jonah - wymusiłam uśmiech, żeby po chwili zostać przytulona przez niego. Nie widziałam go tak dawno jak i Ingrid. Zmienił się, cholernie. Z piętnastolatka stał się przystojnym, młodym, mężczyzną. Włosy z bardzo jasnego blondu, nieco ściemniały przez co są w odcieniu jasnego brązu, jednak oczy zostały takie jak pamiętałam - lazurowe.

- Ale się zmieniłaś - powiedział odsuwając się ode mnie i lustrując mnie uważnie wzrokiem, przez co nieco się zmieszałam.

- Może trochę, w końcu minęły trzy lata - wzruszyłam ramionami. Krępował mnie fakt, że ciągle patrzy na mnie, czułam się wręcz prześwietlana.

- Ale wy ładnie razem wyglądacie - wypaliła nagle ciotka Margaret na co nerwowo się zaśmiałam.

- Idę spać - odwróciłam się kierując w stronę schodów.

- Jest dopiero osiemnasta.

- A ja jestem zmęczona - prychnęłam ignorując wszystkich. Udałam się do pokoju, zgarnęłam rzeczy i poszłam do łazienki. Odkręciłam wodę i weszłam pod prysznic. Stałam tam już z dobre dziesięć minut, gdy nagle zaczęła lecieć lodowata woda, a ja zaczęłam piszczeć.

- Kurwa - zaklęłam, wychodząc. Owinęłam się ręcznikiem, nie przemyślałam za bardzo tego co robię. Wybiegłam z pokoju, zbiegłam po schodach i zastałam Ingrid, która maluje paznokcie, a moja ukochana ciotka zmywa sobie naczynia.

- Czemu nie ma ciepłej wody? - spojrzałam na nią i wyczekiwałam odpowiedzi, niestety ona tylko się  zaśmiała, podnosząc mi ciśnienie.

- To nie miasto, gdy jedna osoba używa ciepłej wody, druga najnormalniej w świecie jej nie ma - odezwała się Ingrid.

- Zajebiście - odwróciłam się, żeby wrócić do pokoju, jednak wpadłam prosto w ramiona Jonaha. Byłam w samym ręczniku, do tego z włosów kapały mi krople wody. 

- Uważaj mała - uśmiechnął się, nie puszczając mnie. Na moje policzki wkradły się rumieńce.

- Przepraszam - zmieszałam się, nawet się nie ruszając. Zastygłam w bezruchu, nie wiem co się ze mną działo. Przecież nasza przygoda nie trwała długo, to było tylko szczeniackie zauroczenie.

- Nic się nie stało, podoba mi się ta sytuacja - uśmiechnął się wlepiając wzrok w moje oczy.

- Mi niekoniecznie - odsunęłam się, minęłam go i wbiegłam na górę. To było dziwne.


~~~~


- Wstawaj - usłyszałam krzyk. Otworzyłam oczy, czego po chwili pożałowałam. Promienie słońca uderzyły prosto w moją twarz. Chwilę później usłyszałam jak kogut zaczął piać. Przyrzekam, że jeżeli obudzi mnie również jutro - zrobię z niego rosół. Gdzie ja trafiłam?

- Nie, nie, nie - zakryłam głowę poduszką, licząc do dziesięciu. Chciałam wierzyć w to, że jest to chory sen, z którego za chwilę się obudzę.

- Wstawaj - Ingrid zerwała ze mnie poduszkę i znów krzyknęła.

- Nie chce - leżałam nadal, przecierając oczy.

- Musimy iść oporządzić konie - zeskoczyła z mojego łóżka, rzuciła mi jakieś ciuchy, a sama usiadła i zaczęła się malować.

- Oporządzić co? - myślałam, że się przesłyszałam. Nie przyjechałam tutaj do obozu pracy, nie chciałam tutaj być, a co dopiero pomagać.

Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz