- Wpadłam w odwiedziny - zaśmiałam się, starając rozluźnić atmosferę.
Pokiwał tylko głową, chyba zorientował się, że jesteśmy nieco wstawione. Wszedł do połączonej kuchni i wyjął z lodówki piwo.
- Kurwa Hope. Mogłabyś tutaj chociaż trochę sprzątać - zwrócił jej uwagę, którą ona ewidentnie puściła mimo uszu.
- Kultury trochę do kobiet - odezwałam się, pchnięta swoją niesamowitą odwagą. To, że Hope wolała przemilczeć to nie znaczy, że ja nie mogłam się odezwać. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie powinnam stawać w obronie innych kobiet.
- Co Ty skarbie powiedziałaś? - niech mnie piorun trzaśnie...czy ja dobrze słyszałam? Czy on nazwał mnie skarbem? Przez moją twarz przemknął cień mimowolnego uśmiechu.
- Że możesz ruszyć ten swój zgrabny tyłeczek i sam posprzątać. Hope nie jest twoją służącą - wzruszyłam ramionami. Wlepiłam swój wzrok w telewizor oglądając ten niesamowity serial o życiu seksualnym innych ludzi, którzy twierdzą, że świetnie imprezują.
- Zamknij się skarbie - powtórzył skarbie i usiadł obok mnie, przełączając kanał. Kompletnie nie obchodziło go, że ja i Hope oglądamy coś. Nawet, jeżeli nasze reality-show było nudne to tak się nie robi. Nie traktuje się ludzi jak szmaty.
- Posprzątaj ten bałagan - powiedziałam cicho.
- Nie? - złapał łyka piwa i spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Bo? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
- Bo od tego są kobiety.
- Nie prawda!
- Przejawia się feminizm.
- Przejawia się szowinizm.
- Feministka.
- Szowinistyczna świnia - nasza wymiana zdań kaleczyła mój poziom inteligencji.
- Od zawsze wiedziałem, że te usteczka nadają się do czegoś innego, lepiej niż do mówienia - zaśmiał się wprowadzając mnie w jednej strony w zakłopotanie, a z drugiej w cholerną złość. Odwróciłam wzrok patrząc na Hope, która przysnęła? Jak można zasnąć, gdy dwójka ludzi siedzących obok ciebie sprzecza się powodując przy tym nie mały hałas.
- I kto Cię teraz obroni? - szepnął tuż przy moim uchu. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz, przyjemny dreszcz.
- Sama się obronię - odpowiedziałam ledwo słyszalnie. Jego usta musnęły moją szyję, a ja cicho westchnęłam, ponieważ kompletnie się tego nie spodziewałam. Siedziałam jakby sparaliżowana, kompletnie nie robiąc nic. Z moich ust wydał się cichy jęk, gdy zaczął ssać moją szyję. Zdawałam sobie sprawę, że zostanie po tym tak zwana "malinka".
- Pachniesz tak ładnie - szepnął kolejny raz do mojego ucha. Nawet nie zorientowałam się, kiedy odstawił piwo i wciągnął mnie na swoje kolana. Siedziałam jak zahipnotyzowana,
a on - najzwyczajniej w świecie mnie obmacywał. Jego jedna ręka co chwila zaciskała się na moim pośladku, a druga wędrowała pod bluzką.- Kurwa. Pachniesz tak podniecająco - powtórzył zaciskając rękę.
- Myślałam, że ładnie - powiedziałam cicho, przypominając mu jego wcześniejsze słowa.
- Podniecająco ładnie - złączył swoje dwie wypowiedzi, przyciągnął mnie mocniej i wpił się w moje usta. Był tak cholernie stanowczy, swoimi wargami dosłownie miażdżył moje. Jego język wkradł się do moich ust. Nasz pocałunek ciągle wzbierał na namiętności, a ja nieświadomie zaczęłam lekko poruszać biodrami, ocierając się o jego krocze. Czułam bardzo dobrze jak jego kolega reaguje na moją osobę. Spodobało mi się to tak bardzo, że specjalnie się o niego ocierałam.
CZYTASZ
Who's That Boy/Did You Forget ||D.Lovato
أدب الهواةHistoria na pozór banalna. Zwykła dziewczyna, która wiedzie całkiem normalne życie. Chłopak, łobuz, którego tak jak wszyscy kochają, tak też nienawidzą. Życie w szkole potrafi złamać nawet najtwardszych, potrzebujemy odskoczni od nauczycieli, cią...