29

324 38 8
                                    

- Nie masz dziś humoru Demi - powiedziała spokojnie, przeglądając wcześniejsze notatki, czyli rzeczy, które wcześniej jej mówiłam.

- Jaka Ty spostrzegawcza - uśmiechnęłam się ironicznie, ześlizgnęłam się niżej na krześle i jedyne co mnie interesowało to zabawa dłońmi.

- Opowiedz mi o uczuciach, które Ci teraz towarzyszą - zignorowała to co mówiłam i nadal nawijała te swoją lekarską paplaninę.

- Możesz gadać ile chcesz, a ode mnie i tak się nic nie dowiesz - uśmieszek nadal nie schodził z moich ust. Nie chciałam pokazać jak bardzo zraniona jestem, nie chciałam żeby ktoś, a szczególnie ona o tym wiedziała.

- Jesteś zła - ucięła krótko, pisząc dalej na kartce.

- Brawo, właśnie otrzymałaś nagrodę w dziedzinie "odkrycie roku" - wstałam i zaczęłam bić jej brawo.

- Ja jebie jeszcze pół godziny - powiedziałam spoglądając na zegarek, który wisiał tu na ścianie.

- Otwórz się przede mną, będzie Ci łatwiej. Obowiązuje mnie tajemnica lekarska, więc nikt się nie dowie - poprawiła okulary, które coraz bardziej opadały jej na czubek nosa.

- Daruj sobie - machnęłam ręką i położyłam się na kanapę, która znajdowała się w jej gabinecie.

- To wina chłopaka? Twoja matka mówiła, że kiedyś byłaś inna - działała mi na nerwy, tak cholernie mocno, że miałam ochotę podejść, złapać ją za włosy i poznać jej twarz z blatem biurka.

- oh, oh, oh i really don't care - zaczęłam sobie nucić, a ona westchnęła. Słyszłam, że powoli się poddawała. Chyba zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że nie da rady dotrzeć do mnie. Nie mam problemów, nie potrzebuję żadnych lekarzy. Potrzebuje mojego telefonu, spokoju i Joe. Przez resztę naszej sesji próbowała nadal wyciągnąć coś ode mnie, ale jedyne co dostawała w odpowiedzi to zgryźliwy komentarz albo nucenie kolejnych piosenek.

- Widzimy się we wrześniu - wstała, gdy wybiła godzina, w której mogłam już wyjść.

Zatrzymałam się i potrząsnęłam głową, chcąc upewnić się czy na pewno się nie przesłyszałam.

- Jak to we wrześniu?

- Rodzice Ci nie mówili? - na jej pytanie kiwnęłam przecząco głową.

- Wyjeżdżasz dziś, a wracasz dopiero na rozpoczęcie roku szkolnego i wtedy wracasz, także na zajęcia do mnie - nie odezwałam się nawet słowem, wyszłam, a raczej wybiegłam z jej gabinetu. Chciałam uciec, nie chciałam wyjeżdżać na całe lato, w ogóle nie chciałam wyjeżdżać. Niestety nie miałam jak uniknąć tego wyjazdu, gdy tylko wyszłam przed budynek napotkałam mojego ojca, który czekał na mnie. W oczach miałam łzy, podeszłam do niego.

- Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć, że wywozicie mnie na całe lato? - fuknęłam zła, starałam się nie dać spłynąć łzą, które zbierały się coraz bardziej.

- Jak już dojedziemy - otworzył mi drzwi, a ja tylko pokręciłam przecząco głową.

- Nie wsiądę - odsunęłam się o krok, tak żebym dała radę szybko zwiać. Niestety zanim udało mi się uciec, mój ojciec przewidział to co planuje, zacisnął swoją dłoń na moim przedramieniu i dosłownie wpakował do samochodu. Sam szybko wsiadł, nawet nie zdążyłam odpiąć pasów, które mi zapiął, a już jechaliśmy.

- Nienawidzę was - syknęłam zła.

- Jeszcze kiedyś nam za to podziękujesz - na jego słowa zareagowałam ironicznym śmiechem. Odwróciłam głowę w druga stronę tak żebym przypadkiem nie musiała patrzeć na te jego mordę. Byłam zła, a raczej wściekła. Nie mogłam nic zrobić, wszyscy byli przeciwko mnie, wszyscy. Najbardziej martwiłam się o Joe. Obiecałam mu, że wrócę, obiecałam kurwa!  A teraz co? Zawiodę go, zostawię. Nie miałam jak zostawić mu nawet cholernej wiadomości, że wywożą mnie na drugi koniec kraju.

Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz