34

336 42 16
                                    

Stałam wykąpana przed szafą, nie mogłam się zdecydować w co się ubrać. Sukienka czy może spodnie? Po co ja się w ogóle będę stroić, przecież to Joe, a nie prezydent. Chciałam to sobie wmówić, ale finalnie i tak musiałam zrobić na nim wrażenie. Wyjęłam z szafy moją ulubioną sukienkę, sięgała mniej więcej do połowy ud, a od talii była delikatnie rozkloszowana. Włosy wysuszyłam i zostawiłam delikatne, naturalne fale. Z makijażu też prawie zrezygnowałam, mówiąc prawie mam na myśli, że maznęłam usta pomadką i lekko wytuszowałam rzęsy. Na nogi założyłam przetarte trampki i zeszłam na dół. W domu, był już potwór i mój ojciec. Nawet nie wiem kiedy wrócili.

- Hej - powiedziałam wchodząc do salonu. Usiadłam na fotelu, wzięłam pilot i zaczęłam skakać po kanałach. Emma po chwili wstała i dosłownie wybiegła z pokoju, co nie powiem trochę mnie zdziwiło.

- A wy macie zamiar się do mnie nie odzywać? - spytałam nie odwracając wzroku od telewizora.

- Nie ma sensu z Tobą rozmawiać, nawet Emma się Ciebie boi - odezwał się mój ojciec, a ja odpowiedziałam mu wzruszeniem ramionami.

- Kolacja już gotowa - nie wiem jakim cudem tak dobrze się zgrali ale parę sekund później zadzwonił dzwonek do drzwi. Poprawiłam sukienkę, prostując drobne zagniecenia i poszłam otworzyć.

- Hej - zmarszczyłam brwi, widok Joe z dwoma bukietami kwiatów i wystawną torebką nie był codziennością.

- Mogę? - kiwnął głową, na co przepuściłam go, zamykając za nim drzwi.

- To skarbie dla Ciebie - podał mi bukiet  czerwonych róż, automatycznie przygryzłam lekko wargę i uśmiechnęłam się.

- Nie musiałeś - powiedziałam oglądając kwiatki, tak jakbym wcześniej roślin nie widziała.

- Ale chciałem - skradł mi szybkiego całusa. Nie czekając na mnie, wszedł do kuchni.

- Dzień dobry Pani Lovato. Wygląda Pani niesamowicie, ojciec Demi to niesamowity szczęściarz. Proszę to dla pięknej kobiety - podał jej bukiet żółtych tulipanów, a ja nie mogłam wyjść z podziwu. Co się do jasnej cholery stało z moim chamskim Joe, zimnym sukinsynem.

- Dziękuję, to bardzo miłe z twojej strony - moja matka wzięła od niego kwiaty, od razu złapała szklany wazon napełniając go wodą, wstawiła tam kwiaty, umieszczając je na parapecie. Chwilę później w kuchni pojawił się mój ojciec.

- Kochanie pomóc Ci? - wszedł i dosłownie zatrzymał się patrząc to na kwiaty, które ja trzymałam w ręku to na te, które stały na parapecie.

- Panie Lovato - podszedł do niego, witając się uściskiem dłoni - wiem, że narobiłem trochę zamieszania. Jednak nie to, było moim zamiarem. Przyniosłem naprawdę dobre whisky i mam nadzieję, że od teraz będzie już tylko lepiej - wręczył ojcu torebkę.

- Ja pójdę do pokoju, zostawić te, no te zielsko - wskazałam na kwiaty i poszłam do swojego pokoju. Weszłam, rzuciłam kwiaty na łóżko, a sama spojrzałam w lustro, nie mogąc uwierzyć co przed chwilą miało miejsce. Myślałam, że Joe przyjedzie na motorze ubrany w podarte spodnie i skórzaną kurtkę, a tymczasem przychodzi w koszuli - elegancik.

- Mogę? - spytał i zanim cokolwiek powiedziałam wszedł do pokoju, zamknął za sobą drzwi.

- Co to za szopka? - wskazałam na kwiaty, a później na jego ubiór.

- Chciałem, żeby twoi rodzice...

- Wiem co chciałeś, ale po co? Przecież to tylko durna kolacja - przerwałam mu podnosząc głos.

Who's That Boy/Did You Forget ||D.LovatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz