Rozdział 14

393 10 0
                                    

-Maggy? Travis.. 

Nabrałam gwałtownie powietrza, i wstrzymałam oddech gapiąc się na nich jak idiotka. Zamknęłam oczy i poczułam jak niespodziewanie zakręciło mi się w głowie. Ale nie był to w żadnym stopniu alkohol. Nie chodziło nawet o Travis’a, ale.. jak Maggy mogła to zrobić. Oparłam się ręką o próg i ścisnęłam mocniej ramiączko torebki.

-Chloe..

Pokiwałam przecząco głową, że nie chcę jej słuchać, i cofnęłam się o krok. Trzasnęłam drzwiami i ruszyłam szybko wzdłuż korytarza. Cały czas miałam ich przed oczami, a gniew wzrastał we mnie coraz bardziej. Nie sądziłam, że po zwykłej, choć trochę pikantniejszej kłótni z Dylanem, będzie w stanie upić się, i bez żadnego „ale” pójść do łóżka z innym facetem. Do tego wszystkiego to musiał być on.. Oparłam się dłonią o ścianę, zbiegając po schodach. Wypatrywałam w międzyczasie pozostałe dziewczyny, i byłam wdzięczna, że nadal były tam, gdzie je zostawiłam. Co prawda z małym towarzystwem, ale nie przeszkadzało mi to. Chciałam tylko pożegnać się z nimi i jak najszybciej opuścić to okropne miejsce. 

-Maggy jest w łazience, pilnujcie jej i wezwijcie później taksówkę. Ja musze iść.

Mężczyzna siedzący obok Bo wstał i uhahany wyciągnął w moim kierunku dłoń, paplając coś pod nosem. Prawdopodobnie chciał mi się przedstawić, ale nie za bardzo słyszałam, żeby w ogóle cokolwiek mówił, przez dudniącą w uszach muzykę. Niegrzecznie zignorowałam go, uśmiechając się tylko niechętnie.

-Chloe, coś się stało?

-Nie, po prostu jestem zmęczona, do zobaczenia.

Założyłam kosmyk włosów za ucho i odwróciłam się szybko w stronę wyjścia, zanim ktokolwiek próbowałby mnie zatrzymywać. Sięgnęłam do torebki, wygrzebując z niej komórkę, przeciskając się przy tym przez tłum ludzi tańczących, lub stojących na środku i gapiących się obleśnie z dziwnym spojrzeniem. Nagle wszystko zaczęło mi się wydawać tutaj okropne i drażniące. Pchnęłam ciężkie drzwi, i stanęłam jak wryta na świeżym powietrzu. Wzdrygnęłam tylko, gdy drzwi za mną zamknęły się z wielkim hukiem. Chciałam jak najszybciej stąd zniknąć, i zobaczyć Justina. Byłam głupia, że nie zgodziłam się spędzić tego wieczoru z nim. Gdybym wiedziała co ma się wydarzyć.. nie chciałabym być tego naocznym świadkiem. Z drugiej strony w takie opowieści na bank bym nie uwierzyła.  Nie spodziewanie po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Nawet nie wiedziałam z jakiej to przyczyny. Wytarłam szybko policzek i spojrzałam na telefon. Żadnego połączenia. Czułam w sobie ogromny gniew, a te łzy to chyba z bezsilności. Maggy była moją najlepszą przyjaciółką, i po prostu nie mogłam uwierzyć w to co zrobiła. Byłam na nią jeszcze bardziej wściekła z tego powodu, że naprawdę lubiłam Dylana. Odwróciłam głowę przymrużając oczy, gdy światła nadjeżdżającego samochodu całkowicie mnie oślepiły. Co ja mam powiedzieć Justinowi? Powinnam kryć Maggy? Powinnam kryć ją przed tak obleśnym zachowaniem? Musiałam coś wymyśleć, ale nic w głowie nie chciało mi się ułożyć w cokolwiek sensownego. Nawet to zdanie było go pozbawione. Położyłam dłoń na czole odgarniając włosy, i uśmiechnęłam się blado, gdy Justin zatrzymał się tuż obok mnie. Wysiadł pośpiesznie z samochodu i podszedł do mnie, łapiąc moje ramiona.

-Wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.

-Cieszę się, że Cię widzę.

Przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy. Justin niepewnie pogłaskał mnie po włosach.

-Może wsiądziemy do samochodu.

-Przepraszam, że byłam dzisiaj taka nie miła. Nie powinnam wylewać na ciebie swojej złości, to był po prostu zły dzień, i… nie chciałam z żadnym razie powiedzieć niż złego, wiesz że cię kocham i nigdy nie zrobiłabym nic głupiego..

Say you remember us | Justin Bieber Fanfiction cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz