Rozdział 30

399 9 0
                                    

Od kilku godzin nie mogłam zasnąć i trochę się wierciłam. Próbowałam znaleźć sobie miejsce i pozycję, w której będzie mi chociaż przez chwile wygodnie, ale w objęciach Justina nie było to do końca takie łatwe. Czułam na włosach jego umiarkowany oddech i zastanawiałam się o czym śni. W sumie myślałam o wszystkim, tylko nie o tym, żeby sama zasnąć. Spojrzałam na stojący na szafce nocnej, mocno świecący na zielono zegarek. Była druga czterdzieści sześć. Wydawało mi się, że odkąd patrzyłam na niego ostatnim razem minęła przynajmniej godzina, ale jedyne co się zmieniło, to ostatnia cyfra. Poprawiłam pod głową poduszkę i wsadziłam tam splecione dłonie. Justin mruknął coś pod nosem, jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągając. Uśmiechnęłam się na myśl, że nawet we śnie chce mnie mieć naprawdę blisko. Zastanowiłam się chwilę, i ostrożnie odwróciłam się w jego stronę. Pocałowałam go tors i zamknęłam oczy, wtulając się w niego. Miał ciepłe ciało, które pachniało w połowie słodkim żelem pod prysznic, i w połowie po prostu Justinem. Ta druga połowa przeważała nad wszystkim. Kiedyś naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że można kochać kogoś aż tak bardzo, ale teraz wiem, że można kochać każdą jego część. Zaczynając od zapachu, przez uśmiech, spojrzenie.. Kochałam gdy się wygłupiał, gdy  żartował, był poważny, romantyczny, zestresowany, zdziwiony czy arogancki. Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na pytanie czy to czasami nie uzależnienie, od jego osoby. Otworzyłam niechętnie oczy, gdy przyszedł nagle ból brzucha. Prosiłam w myślach, żeby jak najszybciej przeszedł, i żebym mogła wrócić do swoich myśli o nim. Otworzyłam jednak tylko usta, gdy poczułam mocne ukłucie. Ostrożnie odsunęłam rękę Justina i jak najszybciej wydostałam się z jego uścisku. Przesunął się na środek łóżka, a ja wstałam i na palcach wyszłam z sypialni. Nie miałam ochoty na żadne wymioty, ani bóle brzucha czy cokolwiek innego. Nie tutaj. Potrzebowałam tylko szklanki wody. Oparłam się o zlew kręcąc kółeczka na szklance.  Chciało mi się płakać. Mimo, że bardzo pragnęłam tego dziecka, chciałam, żeby to wszystko się skończyło. Przez ostatnie kilka tygodni czułam się beznadziejnie. Nie chciałam być marudna ani sprzeczać się z Justinem z byle powodu, jak niestety było. Wykazywał się jednak wyrozumiałością. I znowu na jego myśl się uśmiechałam. Wzięłam kolejny łyk i zdałam sobie sprawę jak zimno jest mi w stopy od kafelek. Skrzyżowałam na piersi ręce i po cichu ruszyłam z powrotem na górę. Zakryłam szybko usta i przestraszona odskoczyłam do tyłu. Justin stał w korytarzu, przecierając dłonią zaspane oczy. Nie miał pojęcia jak mocno mnie przestraszył. Podeszłam do niego zastanawiając się w jakim celu wstał z łóżka.

-Co tutaj robisz? Dlaczego nie śpisz?

Mówiłam szeptem, a Justin przyglądał mi się dziwnie. Wyglądał słodko i nie wiedział za bardzo co się dzieje. Byłam pewna, że obudził się z jakąś minutę temu.

-Raczej co ty tutaj Kochanie robisz, i dlaczego nie ma cię w łóżku?

Zignorował moje pytanie zastępując je swoim. To się dogadaliśmy.

-Potrzebowałam wody.

Wyminęłam go wracając do sypialni. Ściągnęłam z siebie szlafrok i zawiesiłam na krzesełku obok komody, wracając do łóżka. Zaspany Justin poszedł w moje ślady, przytulając się do mnie z powrotem i przykrywając mnie kołdrą. Pocałował mnie w czoło, a ja przyłożyłam policzek do jego klatki piersiowej, przysłuchując się biciu jego serca.

-Mogłaś mnie obudzić jeśli nie mogłaś spać.

-To nie było konieczne.

-Coś się dzieje?

Zastygł w bezruchu, a ja mocniej się w niego wtuliłam, żeby przestał się martwić bez powodu.

-Nie. Naprawdę nie. Powinieneś iść dalej spać.

Say you remember us | Justin Bieber Fanfiction cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz