ROZDZIAŁ OCZAMI JUSTINA
Zapukałem delikatnie w drzwi, ale nie musiałem czekać na odpowiedź zbyt długo. Wszedłem do środka i ujrzałem siedzącego nad biurkiem ojca, z okularami na nosie, grzebiącego coś w papierach. Siedział w nich tak od wczoraj, a przerwy robił sobie tylko na posiłki i leki. Odsunął na bok notatnik i oparł się o biurko, przyglądając mi się z uśmiechem. Usiadłem naprzeciwko niego i oparłem się wygodnie w fotelu.
-Nie sądzisz, że wystarczy ci tej pracy? Jeszcze zdążysz to nadrobić.
Ojciec zdjął okular i złożył je, odkładając ostrożnie obok notatnika.
-Po prostu nie wiem co mam ze sobą zrobić. A firma mimo wszystko mnie potrzebuje.
-A ty czegoś potrzebujesz?
Dodałem szybko, a on uśmiechnął się lekko. Wstał z krzesła i przesiadł się na kanapę przy stoliku. Obserwowałem każdy jego ruch, i mogłem z zadowoleniem stwierdzić, że naprawdę było z nim już dobrze. Co nie oznaczało, że miał się przepracowywać.
-Jest coś takiego. Chciałbym z Tobą porozmawiać. Chodź tu synu.
Spojrzałem na niego przez chwilę, i domyślałem się o czym znowu chce rozmawiać. Nie zamierzałem jednak wyprzedzać faktów, więc wstałem i zająłem miejsce obok niego.
-Przemyślałeś już moją propozycję?
No i bingo. Miałem ochotę przewrócić oczami jak szczeniak, ale wziąłem po prostu głębszy oddech.
-Tato, nie jestem prawnikiem.
To był naprawdę kiepski pomysł. Nie chciałem tego. Nie chciałem firmy. Oczywiście chciałem wyprowadzić się gdzieś z Chloe, zacząć nowe życie, ale nie jako prawnik. Mimo że kiedyś chciałem robić coś w tym kierunku, wszystko zniknęło. Jakby nie patrząc, przez niego. Gdy na dobre zniknął z mojego życia, te plany także zniknęły. Nie zamierzałem wracać do tego w rozmowie z nim, ale to nie było do końca takie życie jakiego bym pragnął.
-Ale jesteś mądry, poradzisz sobie.
-Kocham samochody. Mogę siedzieć cały dzień w warsztacie, ale nie w.. kancelarii. Nigdy tego nie robiłem, i nie jestem w tym dobry. Wolę zostać przy swoim.
Tata mimo wszystko i tak nie miał zamiaru dać mi w tym temacie spokoju. Z jednej strony nie było to nie do przyjęcia, ale z drugiej podświadomie nic od niego nie chciałem. Może to w większości blokowało mnie od przyjęcia tej propozycji. Rozmowa zmieniała się powoli w charakter sprzeczki, a nie miałem zamiaru się z nim kłócić.
-Chcę, żebyś po prostu zarządzał moją firmą, gdy mnie już nie będzie. Nie musisz być prawnikiem, ale rządź dobrze. Możesz założyć do tego dziesięć warsztatów, jeśli to jest to co chcesz robić, ale zaopiekuj się tym. Nie dałem ci za dużo w życiu, co było ogromnym błędem, ale chcę dać ci coś teraz. Wiem, że jesteś niezwykłym, dorosłym facetem, ale nie musisz osądzać mnie tak do końca życia. Porozmawiaj o tym z Chloe. Ona na pewno mądrze ci doradzi.
Uśmiechnąłem się odruchowo w reakcji na jej imię. Nie miałem szczerze pojęcia, jaka może być na to jej reakcja, ale.. miał rację. Przez tą sytuacje zdałem sobie sprawę, że nie chcę mieć do niego więcej żalu. W dużej mierze była to zasługa. Chloe. Wchodząc do mojego życia, wniosła tak wiele dobrego.
-Obiecaj, że to przemyślicie, razem.
Spojrzałem w jego oczy i ujrzałem przez sekundę jakąś cząstkę mnie. Spuściłem szybko wzrok, i pokiwałem twierdząco głową.
-Porozmawiam z Chloe.
***
-Wujku, przyjdziesz zaraz na kolację?
CZYTASZ
Say you remember us | Justin Bieber Fanfiction cz. 2
Fanfic"SAY YOU REMEMBER US" JEST DRUGĄ CZĘŚCIĄ OPOWIADANIA "SAY YOU REMEMBER ME" OPOWIADANIE JEST MOJEGO AUTORSTWA. ZAKAZUJE SIĘ KOPIOWANIA TEKSTU. "SAY YOU REMEMBER US" ZAWIERA SCENY I TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB 18+ ORAZ WULGARYZMY. CZYTASZ NA WŁASNĄ O...