Rozdział 08

575 11 0
                                    

ROZDZIAŁ TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA OSÓB, KTÓRE SĄ PEŁNOLETNIE !!!!!!

Założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i wyciągnęłam nogi na leżaku. Słońce mocno świeciło, więc wyciągnęłyśmy je z Maggy z piwnicy. Byłam zaskoczona, ile przydatnych rzeczy przechowywała tam babcia Dylana. Leżałyśmy z przyjaciółką obok siebie na tarasie, i opalałyśmy nasze blade nogi. Naprawę bardzo mi się tu podobało, i wydawało się, że nawet powietrze tutaj inaczej pachnie. Czymś specyficznym i hipnotyzującym, czymś w swoim rodzaju. Nie byłam przygotowana na taką pogodę, ale cieszyłam się, że spakowałam kilka przewiewnych sukienek. W tym momencie jedna z nich była najlepszym pomysłem, na zniesienie tej okropnej duchoty. Dowiedziałam się także, że za białymi drewnianymi drzwiczkami znajdowało się jeziorko. Tak jak przypuszczałam. Dylan z Justinem postanowili ochłodzić się w wodzie, więc tak nie było ich już od jakiejś godziny. My nie byłyśmy jednak tak do tego przekonane, mogłam się założyć, że woda była lodowata.

-Cieszę się, że jesteś znowu z Justinem.

Założyłam okulary na głowę, robiąc z nich opaskę i spojrzałam na przyjaciółkę. Nie reagowała, ale gdy nic nie odpowiedziałam, zasłoniła twarz dłonią, i spojrzała w moim kierunku.

-Co? Powiedziałam coś nie tak?

-Nie nic. Po prostu.. sama się cieszę.

Usiadłam na leżaku przodem do przyjaciółki, a ta przekręciła się na bok, przyglądając się mi.

-Z nim jesteś szczęśliwsza niż bez niego. No i cieszę się, że tutaj z nami jesteście. 

-Wiesz, nie powinnam wtedy odejść. Nawet jeśli tego chciał. Ale cieszę się, że mamy to już za sobą.

Usłyszałyśmy jak magiczne drzwiczki się otwierają, i obie spojrzałyśmy w tamtym kierunku. Justin z Dylanem, cali mokrzy, i tylko w spodenkach kąpielowych szli w naszą stronę. Zaśmiałyśmy się na ich widok, widząc jak oboje trzęsą się z zimna. Gdy Justin był już prawie w zasięgu mojej dłoni, uśmiechnął się szeroko. Maggy w jednej sekundzie wstała z leżaka i pobiegła do domu, ale ja tylko ją obserwowałam, dopóki nie skapnęłam się o co tak naprawdę chodzi.

-O nie! Justin! Proszę Cię, nie rób tego!

Wzdrygnęłam się, gdy poczułam jak moja sukienka przesiąka lodowatą wodą. Chciałam wydostać się z jego objęć, ale Justin tak mocno przykleił się do moich pleców, że nie miałam żadnych, najmniejszych nawet szans.

-Chciałem tylko buziaka.

Zaczął całować mnie po szyi, a ja zaczęłam piszczeć. Spojrzałam nagle w górę, gdy usłyszałam głośny śmiech Maggy. Zaglądała przez okno i śmiała się z nas, z góry. Cwana pewnie zdążyła się schować przed Dylanem.

-Teraz to jest mi cholernie zimno.

-Daj ogrzeję Cię.

Wstałam, ale Justin złapał mnie w pasie i podniósł, schodząc z altanki. Chciało mi się śmiać, bo nie miałam nawet siły krzyczeć, nie miałam już żadnych nadziei na to, że pozostanę w jakimś stopniu sucha. Gdy jednak zdałam sobie sprawę z tego co właśnie zaplanował Justin, spoważniałam. Odkręcił kran przy garażu, a spryskiwacze na środku podwórka włączyły się. Zaczęłam się wiercić i wyrywać, a Justin postawił mnie na ziemi. Nie chciał mnie jednak puszczać. Chwycił mnie za rękę, gdy zaplanowałam właśnie, żeby zwiać, i uśmiechnął się szeroko.

-Co mam zrobić, żebyś mnie puścił?!

-Nie wiem czy jest taka rzecz.

Objął mnie w pasie i zaczął iść w kierunku tryskającej wody. Zmuszona byłam iść tyłem, w przeciwnym razie Justin znów by mnie podniósł. Starałam się za wszelką cenę jakoś to wszystko spowolnić.

Say you remember us | Justin Bieber Fanfiction cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz