Rozdział 13

435 11 0
                                    

Nie mogłam skupić się na skleceniu jednego porządnego zdania, w coś co miałoby sens po przeczytaniu tego przez kogoś, kto nie jest mną, na głos. Naprawdę bardzo chciałam w końcu przeczytać chociaż jedną linijkę, nie urywając w połowie, i znów zaczynając od pierwszego słowa. Nie rozumiałam, dlaczego okazywało się to aż tak trudne. Odwróciłam uwagę od pogryzmolonej kartki papieru, gdy zdałam sobie sprawę, że przegryzłam prawie gumkę do mazania przy ołówku. Skrzywiłam się, i obłożyłam go obok całej reszty kartek i notesów.

-Dziękuję.

Uśmiechnęłam się do przystojnego kelnera, który właśnie wręczył mi kolejną szklankę wody z miętą i upiłam chętnie kilka łyków. Spojrzałam szybko na zegarek, wracając do przeglądania kolejnych papierów. Była już prawie osiemnasta, a ja siedziałam w tym barze i odwalałam papierkową robotę.. po pracy. Ale szczerze byłam wdzięczna Nathanowi, że poprosił mnie, abym wyjątkowo to za niego zrobiła. Nie miałam ochoty wracać do pustego domu, a rozmowa z Justinem od wczoraj nieszczególnie się kleiła. Przez to, że było mi głupio przed samą sobą, jak i przez to, że miałam za złe Justinowi kilka rzeczy. Nadal nie rozumiałam dlaczego trzymał w tajemnicy przede mną spotkanie z Susan. Oczywiście całkowicie wierzyłam w jego wersje wydarzeń, ale tym bardziej nie mogłam tego rozgryźć. Po prostu chciałam być teraz sama. Do tego wszystkiego miałam spotkać się dzisiaj z Maggy. Nie miałam pojęcia dlaczego przełożyła wyjazd do taty na środę, ale tym samym nie musiałam spotykać dziś Justina i spędzić wieczór z nią. Nie wiem dlaczego przed nim uciekałam, ale chciałam chociaż jeden dzień przestrzeni. Wyrwałam się nagle z przemyśleń, widząc jak przez dopiero co zapisane przeze mnie kartki przesiąka przeźroczysty płyn. Podniosłam je szybko, ruszając nimi na wszystkie trony, aby jak najszybciej się tego pozbyć. Wszystko było rozmazane. Skierowałam wzrok na męskie ręce, które właśnie podnosiły przewróconą szklankę.

-Strasznie panią przepraszam, nie mam pojęcia jak to się stało!

-Co pan najlepszego zrobił? Wszystko zniszczone.

Wstałam pośpiesznie z krzesła, gdy poczułam jak woda, która kapała właśnie z baru, przesiąka przez moją bordową sukienkę. Mężczyzna podał mi garść serwetek, a ja odsunęłam się o krok, próbując ratować jakoś stan zarówno mojego ubrania, jak i notatek. 

-Tak strasznie mi przykro.

Kątem oka widziałam, że mężczyzna z pomocą barmana próbuje ogarnąć panujący na barze chaos. Założyłam kosmyk włosów za ucho i podniosłam wzrok na mężczyznę. Zamarłam. Jedyne co mogłam w tej chwili zrobić, to otworzyć ze zdziwienia usta, a po chwili po prostu je zamknąć.

-Jordan?

-Chloe?

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, że właśnie stał przede mną starszy brat Susan, dokładnie taki jak go zapamiętałam. Przez te kilka lat nie zmienił się ani trochę. I poczułam ogromny ból brzucha ze stresu, gdy pomyślałam, że jego wizyta tu wiąże się ze sprawą Susan, moją i.. Justina. Nie to nie mogło być tak, przecież nie pojawiłby się tutaj tak szybko, prawda?..

-Co ty tutaj robisz?

***

Szłam wolnym krokiem utrzymując rytm, nadeptując na co drugą kostkę w chodniku. Zawsze robiłam tak, gdy byłam mała i chodziłam do szkoły. Zawsze za wcześnie kończył mi się czas, i w bramie musiałam biec, słysząc pierwszy dzwonek na lekcje. Na szczęście w siódmej klasie wyrosłam z tego. Tym razem nie musiałam się nigdzie spieszyć. Wracałam do domu, przypominając sobie rozmowę z Jordanem w barze. Był całkiem inny niż Susan i nawet dało się z nim pośmiać. Był jej przyrodnim bratem, ale wydawało się, że przychyliłby dla niej nieba. Był starszy od nas o pięć lat i zajmował się psychologią. Poczułam wielką ulgę, gdy usłyszałam całkiem inny powód jego przyjazdu, niż moja groźba jej śmiercią. Poprawiłam torbę na ramieniu, gdy przypomniał mi się widok rozbitej o ścianę butelki. 

Say you remember us | Justin Bieber Fanfiction cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz