Rozdział 26

396 11 0
                                    

 -Do zobaczenia, kochanie.

Uśmiechnęłam się do mojej rudowłosej przyjaciółki i pocałowałam ją na pożegnanie w rozgrzany policzek. Pomachała do mnie radosna, i odwracając się naciągnęła na głowę kaptur. Mimo, że był prawie czerwiec dziś trochę wiało i zaczynało kropić, pogoda znów robiła się do kitu. Pchnęłam otwarte drzwiczki od bramki na podwórko Justina i poczułam w kieszeni wibrowanie telefonu. Wyciągnęłam go pośpiesznie i zamknęłam za sobą bramkę. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam na ekranie telefonu zdjęcie uśmiechniętego, zaspanego Justina, ale wcisnęłam czerwoną słuchawkę, rozpinając jednocześnie płaszczyk i łapiąc za klamkę. Gdy weszłam do przedpokoju i po cichu zamknęłam za sobą drzwi, usłyszałam dobiegające z kuchni dźwięki trzaskających szafek. Zastanawiałam się czy Justin je może naprawia, czy jednak psuje. Odwiesiłam płaszcz na wieszak, i ruszyłam do kuchni, spotykając się w progu z Justinem. 

-Nie słyszałem jak weszłaś, dzwoniłem.

Powiedział przestraszony, obejmując moją twarz dłońmi, i całując długo w czoło. Podniosłam na niego wzrok, i pocieszająco się do niego uśmiechnęłam. Wyglądał jak małe przestraszone dziecko. Tyle, że nie bał się o siebie tylko o mnie. I tak od kilku dni. Odkąd dowiedział się o ciąży, traktowana jestem jakbym była ze szkła. Bardzo cienkiego i drogiego szkła, lub z czegoś, co bardzo łatwo zepsuć. Przesadzał, ale nie dyskutowałam z nim na ten temat. Puki co. 

-Wiem, Skarbie. Dwie minuty temu.

Pocałowałam go krótko w usta i wyminęłam, wchodząc do środka. Była godzina około szesnastej, i dopiero teraz w sumie pomyślałam o tym, że jestem głodna. Gdy zobaczyłam na ładnie udekorowanym stole talerze.

-Pomyślałem, że na pewno będziesz głodna.

Podszedł do mnie szybko i odsunął od stołu krzesło, abym mogła usiąść. Uśmiechnęłam się szeroko i zajęłam miejsce. Obserwowałam jak krząta się jeszcze przez chwilę po kuchni, a potem siada naprzeciwko mnie, nakładając mi na talerz kurczaka z warzywami. Rozejrzałam się dookoła, i zdałam sobie sprawę, że jest naprawdę czysto. Ugotował, a do tego jeszcze posprzątał? Spojrzałam na niego, przyglądając się jego twarzy. Był zdenerwowany, speszony, ale uśmiechał się szczerze.. wszystko na raz. Nabiłam na widelec kalafior i uśmiechnęłam się sama do siebie.

-Pyszne.

Justin spojrzał na mnie i rozluźnił się trochę. Założyłam kosmyk włosów za ucho i podparłam się o policzek. Byłam odrobinę zmęczona.

-Znalazłem przepis w jakiejś starej gazetce. Widziałaś się z Maggy?

-Tak. Odprowadziła mnie pod sam dom, możesz być spokojny.

Uśmiechnęłam się zadziornie.

-Byłam też na chwilę w galerii.

-Po co?

Justin podniósł na mnie wzrok marszcząc przy tym brwi. 

-Sprawdzić, czy w czymś nie pomóc.

-Jesteś tam dzisiaj gościem. Nathan da sobie rade.

Spuściłam wzrok i kontynuowałam jedzenie. Domyślałam się, że Justin nie jest do końca chętny, żeby iść dzisiaj ze mną na ten występ, ale na pewno nie pozwoliłby, żebym poszła tam sama. Zmiana tematu w tej sytuacji to był najlepszy pomysł.

-Umówiłam się z ginekologiem na wizytę.

-Coś nie tak?

Odłożył widelec i odsunął od siebie talerz. Wydawało mi się, że chyba słyszę bicie jego serca. Nie znałam go jeszcze takiego. Wrażliwy na prawie każde moje słowo. Musiałam uważnie je dobierać.

Say you remember us | Justin Bieber Fanfiction cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz