-Do zobaczenia, kochanie.
Uśmiechnęłam się do mojej rudowłosej przyjaciółki i pocałowałam ją na pożegnanie w rozgrzany policzek. Pomachała do mnie radosna, i odwracając się naciągnęła na głowę kaptur. Mimo, że był prawie czerwiec dziś trochę wiało i zaczynało kropić, pogoda znów robiła się do kitu. Pchnęłam otwarte drzwiczki od bramki na podwórko Justina i poczułam w kieszeni wibrowanie telefonu. Wyciągnęłam go pośpiesznie i zamknęłam za sobą bramkę. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam na ekranie telefonu zdjęcie uśmiechniętego, zaspanego Justina, ale wcisnęłam czerwoną słuchawkę, rozpinając jednocześnie płaszczyk i łapiąc za klamkę. Gdy weszłam do przedpokoju i po cichu zamknęłam za sobą drzwi, usłyszałam dobiegające z kuchni dźwięki trzaskających szafek. Zastanawiałam się czy Justin je może naprawia, czy jednak psuje. Odwiesiłam płaszcz na wieszak, i ruszyłam do kuchni, spotykając się w progu z Justinem.
-Nie słyszałem jak weszłaś, dzwoniłem.
Powiedział przestraszony, obejmując moją twarz dłońmi, i całując długo w czoło. Podniosłam na niego wzrok, i pocieszająco się do niego uśmiechnęłam. Wyglądał jak małe przestraszone dziecko. Tyle, że nie bał się o siebie tylko o mnie. I tak od kilku dni. Odkąd dowiedział się o ciąży, traktowana jestem jakbym była ze szkła. Bardzo cienkiego i drogiego szkła, lub z czegoś, co bardzo łatwo zepsuć. Przesadzał, ale nie dyskutowałam z nim na ten temat. Puki co.
-Wiem, Skarbie. Dwie minuty temu.
Pocałowałam go krótko w usta i wyminęłam, wchodząc do środka. Była godzina około szesnastej, i dopiero teraz w sumie pomyślałam o tym, że jestem głodna. Gdy zobaczyłam na ładnie udekorowanym stole talerze.
-Pomyślałem, że na pewno będziesz głodna.
Podszedł do mnie szybko i odsunął od stołu krzesło, abym mogła usiąść. Uśmiechnęłam się szeroko i zajęłam miejsce. Obserwowałam jak krząta się jeszcze przez chwilę po kuchni, a potem siada naprzeciwko mnie, nakładając mi na talerz kurczaka z warzywami. Rozejrzałam się dookoła, i zdałam sobie sprawę, że jest naprawdę czysto. Ugotował, a do tego jeszcze posprzątał? Spojrzałam na niego, przyglądając się jego twarzy. Był zdenerwowany, speszony, ale uśmiechał się szczerze.. wszystko na raz. Nabiłam na widelec kalafior i uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Pyszne.
Justin spojrzał na mnie i rozluźnił się trochę. Założyłam kosmyk włosów za ucho i podparłam się o policzek. Byłam odrobinę zmęczona.
-Znalazłem przepis w jakiejś starej gazetce. Widziałaś się z Maggy?
-Tak. Odprowadziła mnie pod sam dom, możesz być spokojny.
Uśmiechnęłam się zadziornie.
-Byłam też na chwilę w galerii.
-Po co?
Justin podniósł na mnie wzrok marszcząc przy tym brwi.
-Sprawdzić, czy w czymś nie pomóc.
-Jesteś tam dzisiaj gościem. Nathan da sobie rade.
Spuściłam wzrok i kontynuowałam jedzenie. Domyślałam się, że Justin nie jest do końca chętny, żeby iść dzisiaj ze mną na ten występ, ale na pewno nie pozwoliłby, żebym poszła tam sama. Zmiana tematu w tej sytuacji to był najlepszy pomysł.
-Umówiłam się z ginekologiem na wizytę.
-Coś nie tak?
Odłożył widelec i odsunął od siebie talerz. Wydawało mi się, że chyba słyszę bicie jego serca. Nie znałam go jeszcze takiego. Wrażliwy na prawie każde moje słowo. Musiałam uważnie je dobierać.
![](https://img.wattpad.com/cover/88883409-288-k989370.jpg)
CZYTASZ
Say you remember us | Justin Bieber Fanfiction cz. 2
Fanfiction"SAY YOU REMEMBER US" JEST DRUGĄ CZĘŚCIĄ OPOWIADANIA "SAY YOU REMEMBER ME" OPOWIADANIE JEST MOJEGO AUTORSTWA. ZAKAZUJE SIĘ KOPIOWANIA TEKSTU. "SAY YOU REMEMBER US" ZAWIERA SCENY I TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB 18+ ORAZ WULGARYZMY. CZYTASZ NA WŁASNĄ O...