-11- [w Trakcie Poprawy]

2.1K 93 17
                                    

**pov Justine**
Kończyłam czytać książke gdy Remus usiadł obok mnie na fotelu. Uśmiechnął się i spojrzał na tytuł poniszczonej książki.
-Remusie wyglądasz o wiele gorzej niż wczoraj. - powiedziałam do swojego chłopaka i wyczarowałam ciepły koc, którym przykryłam Lupina. On chyba zawsze wygląda tak przed pełnią ale w tym tygodniu wyglądał o wiele gorzej. Remus posłał mi słaby uśmiech i poprawił się na oparciu fotela. Wyglądało to uroczo. Szczególnie w tym kocyku i niewyspany.
-Powinnaś iść się wyspać Justine-Remus objął mnie ramieniem.-A nie tylko siedziała przed książkami całą noc.
-Wiem-ziewnąłem i oparłam głowę na jego ramieniu. - Ale ty też często nie śpisz tylko siedzisz w pokoju wspólnym i uczysz się.
Mój chłopak zaśmiał się i przytulił mnie całując w czoło. Wtuliłam się w jego tors bojąc się nadchodzącej pełni. Jamesa i Syriusza nigdzie nie było z czego byłam niezwykle szczęśliwa.
-Remusie...-powiedziałam zwracając się do swojego chłopaka.
-Tak wilczku?
-Uważaj na siebie jutro. Chce cię widzieć rano całego i zdrowego-mruknełam do torsu Lunatyka.
-Szkoda że nie jesteś animegiem. Poszła byś ze mną a tak ja całą noc będę się martwił o ciebie-powiedział całując moje włosy.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam wilkołaka w czoło. Wstałam z fotela idąc na górę do dormitorium. Z dołu usłyszałam gwizd Remusa. Pokręciłam uśmiechnięta głową i weszłam do dormitorium. Jedyna z gryfonek w dormitorium obecna była Lilka Evans. Siedziała i czytała książkę o eliksirach o przemianie. Spojrzałam na nią pytająco a ona dostrzegła mój wzrok.
-Szukam czegoś na eliksiry o eliksirach transmutacyjnych.
-Po co ci? Mieliśmy zupełnie inny temat do omówienia na eliksirach-powiedziałam beznamiętnym głosem.
-Aaaa... O tak sobie sprawdzam. Może znajdę coś dla Remusa.
-Lilka wiesz, że na razie nie znaleziono nic na likantropie (nienawidzę mówić że na wilkołactwo). A jak znajdą to na pewno będą go testowali w ciul długo-powiedziałam przebierając się w swoją piżamę.-A ja go kocham nawet jeśli jest wilkołakiem i kochała bym go gdyby nim nie był.
-Darzysz Remusa szczerą miłością i ciesze się niezwykle z tego powodu. Bo ty tak naprawdę nie boisz się okazać swoich uczuć do czarodzieja który się różni od nas.
Uśmiechnęła się i przytuliłam rudowłosą. Poklepała mnie po plecach a ja poczułam się niewyobrażalnie zmęczona. Powiedziałam Evans dobranoc i położyłam się na łóżku oddając się w objęcia Morfeusza.

***pov Lily***
Gdy tylko Justine zasnęła wyszłam z dormitorium idąc ba dół do pokoju wspólnego. Remusa już nie było czyli poszedł szukać tych idiotów z którymi się przyjaźni. Nie wiem jak inne dziewczyny mogą za nimi szaleć jak to są tacy tępi.
Wyszłam na korytarz kierując się na dół do ślizgońskich lochów. Jako prefekt miałam prawo tam chodzić, żeby patrolować korytarz. Oczywiście to nie był powód dla którego tam szłam tym powodem był Severus Snape. Który miał mi przynieść róg dwurożca, bo bez niego nie skończę eliksiru. Stanęłam przy jednej ze ścian i czekałam na swojego ślizgońskiego przyjaciela. Po 15 minutach pojawił się z flakonikiem z proszkiem z rogu dwurożca. Rzuciłam mu się na szyje przez przypadek całując. Odsunęliśmy się od siebie czerwieni a ja pobiegłam do łazienki jęczoncej marty rzucając ostatni składnik eliksiru do kociołka. Teraz pozostało mi czekać 10 dni, żeby składniki się wymieszały.

***********
Wróciłam do was z nowym rozdziałem.Przepraszam że musieliście tak długo czekać i mam nadzieje że mi to wybaczycie.

Innymi oczami Justine Death: Huncwoci-rok piąty [zakończone] [korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz