Wpatrywałam się w twarz Remusa.Gryfon przybliżył twarz do mojej, na tyle aby nasze usta dzieliły centymetry.Czułam zapach jego perfum i widziałam jego prześliczne oczy.
-Remusie...-zająknełam sie.Nie dokończyłam bo poczułam jego usta na swoich.Pocałunek był krótki.A w moich uszach brzęczały słowa "Dziewczyna na pocieszenie".
Usłyszałam głośne 'Uuuuuu'.Odwróciłam się i zobaczyłam Jamesa.Zaczął się śmiać, chwile później zawtórował mu Lunatyk.Zrzuciłam jego dłoń z mojej tali i obrzuciłam obydwu wściekłym spojrzeniem.
-Co cie bawi Lupinie?!-Podniosłam głos a w oczy zaczeły mnie piec.-Jestem dla ciebie DZIEWCZYNĄ NA POCIESZENIE!!-Ostatnie trzy słowa wykrzyczałam.Brunet zmieszał się.Wstał i jeszcze raz mnie przytulił.Waliłam pięściami w jego klatke piersiową i krzyczałam żeby mnie nie przytulał.Przytulił mnie tak abym już nie moga go uderzyć.Przybliżył swoje usta do mojego ucha.
-Przepraszam... Nie chciałem żebyś poczuła się jak dziewczyna na pocieszenie... -szeptał.-Ja czuje coś do ciebie głębszego niż przyjaźń.
Zatkało mnie.Myślałam że wszystko co robi to z przyjaźni a nie z... Miłości.Pocałowałam go namiętnie.Odkleliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy zabrakło nam powietrza.Uśmiechneła się i poczochrałam włosy Remusa.Zauważyłam że reszta hunców też wyszła z dormitorium.
Podeszłam do szafy i wyjełam spódnice, czarny top i sweter a na to narzuciłam szatę szkolną ze znakiem domu. Pod szyją zawiązałam krawat, który mocniej przykróciłam. Nie lubiłam, gdy krawat opadał mi na klatkę piersiową i zaraz był za długi.
Po przebraniu się przeczesywałam włosy.Po tych czynnościach gotowa weszłam do dormitorium.Nadal był tam Remus.Dziewczyn nie było. Możliwe że gdzieś sobie poszły.
-No Justine nie myślałem że tak seksownie wyglądasz.-Lunatyk skomentował mój strój.-Powiedziałem to na głos?
Strzelił face palm.Uśmiechnełam się do niego i wziełam jego dłoń w swoją.Trzymając się za ręce zeszliśmy do Wielkiej Sali.
-Co Lupin? Nie masz się z kim umawiać to umawiasz się ze szlamą?-Głos Lucjusz Malfoya przebijał się pośród tłumów głosów gryfonów.
-Zignoruj go Luniek-Popatrzyłam się na bruneta.On tylko posłał mi oczko.
Trzymając cały czas za ręce usiedliśmy przy stole gryfonów.Remus posadził mnie na swoich kolanach.Wziełam owsianke i tosta,nalałam do szklanek soku dyniowego.
-Ty jedź owsianke a ja tosta-Remus Lupin wziął ode mnie tosta i zaczął zjadać.Wziełam przykład z chłopaka i też zaczełam zajadać owsianke.Po zjedzeniu śniadania udaliśmy się we dwójke do biblioteki aby powtórzyć materiał, bo w części naszego domu powtórki nie były możliwe, szczególnie teraz.*skip time*
Siedzieliśmy z Remkiem już 4 godziny nad książkami. Próbując wyjaśnić chłopakowi jeden temat z Historii Magii.Ale on nie może się skupić.
-Remusie zrozumiałeś?-Powtórzyłam to pytanie po raz setny.
-Tak.. znaczy tak-Przysunął się bliżej mnie i rozciągnął się, kładąc swoją rękę na moich ramionach na co momentalnie się spięłam. To nie było miejsce na takie rzeczy, czułości.
-To dobrze -spojrzałam na zegarek prawie 18!! Pogoniłam Remusa, żeby zbierał szybciej swoje rzeczy. Wychdząc natkneliśmy się na pewną kobietę, która wyglądała❤❤❤❤❤❤❤❤
Przepraszam Misiaczki że tak późno wstawiam rozdział.Znowu brak mi weny a szkoła ssie.Jak myślicie na kogo natkneli się Justine i Remus? I czy Justine dobrze zrobiła związując się z Remusem? Przepraszam jeszcze raz Miski za tak późno wstawiony rozdział.Następny będzie z dedykacją.Do nexta Misiaki 💕
![](https://img.wattpad.com/cover/80274724-288-k670592.jpg)
CZYTASZ
Innymi oczami Justine Death: Huncwoci-rok piąty [zakończone] [korekta]
FanfictionNazywam się Justine Death i jestem czarownicą mugolskiego pochodzenia.Mam 15 lat i należe do Gryffindoru. Z huncwotami mam niewiele wspólnego.No może poza Remusem.Huncwoci to:James Potter,Syriusz Black,Remus Lupin i Peter Pettigrew.Nie będe wam o ni...