Rozdział 7

3.7K 213 2
                                    

Max

Stałem dobre pół godziny w tym cholernym samochodzie, a ona się nie zjawiła! Denerwowała mnie ta jej zawziętość i nieustępliwość. Znałem ją od dwóch tygodni, a już czasem działała mi na nerwy.

Wyszedłem na podwórko i wziąłem się za porządki w garażu. Simons powiedział mi, że mogę wszystko powyrzucać, ale widziałem tu kilka perełek. Potem nie wiedziałem co ze sobą zrobić, więc wsiadłem w samochód i jeździłem bez celu po mieście. Zadzwoniła Nicole:

ROZMOWA:

- Och, Max jak dobrze, że odebrałeś.

- O co chodzi?

- Źle się czuję...

- W takim razie chyba nie do mnie powinnaś dzwonić...

- A do kogo?! Wszyscy mnie zostawili...

- Jak to?

- Rodzice wyrzucili mnie z domu, znajomi się do mnie nie odzywają.

- Nicole... zadzwoń za niedługo, nie mogę teraz gadać jadę samochodem.

- Jak zwykle nie masz dla mnie czasu! – wykrzyczała.

Rozłączyłem się. Nie miałem pojęcia czy mówiła prawdę, ale mówiła wiarygodnie... Przecież rodzina nigdy by jej nie zostawiła, zawsze ją wspomagali i wierzyli w nią.

Zadzwoniła ponownie.

ROZMOWA:

- Posłuchaj, nie mogę dziś przyjechać, ale przyjadę w weekend, okay?

- Dobrze, kocham cię, Max.

- Naprawdę muszę kończyć. 

***
Co sądzicie???

Potrzebuje cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz