Rozdział 27

3.2K 161 11
                                    

Natalie 

- Może pooglądamy coś razem? - zaproponował Max.

- Nie musisz po raz kolejny się nade mną litować. - syknęłam i wysiadłam z samochodu. 

- Alie dobrze wiesz, że nie o litość mi chodzi... 

- Więc o co?

- Chcę ci pomóc.

- Nie potrzebuję pomocy, zrozum. - rzuciłam.

- Nie, to nie. - teraz to on się wkurzył. 

Wygrzebałam z torebki klucze od domu i weszłam do niego. Zdjęłam buty i kurtkę po czym weszłam do kuchni po szklankę wody. Czułam jak policzek, w który dostałam nadal pulsował. Przyłożyłam lód, żeby złagodzić ból. Syknęłam. Cios miał być wymierzony w Maxa, ale stanęłam po miedzy nimi i to ja dostałam. Położyłam się na łóżku, bolała mnie głowa. Zasnęłam na kanapie. 

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Dzwonił mój telefon. Byłam zdezorientowana. Wstałam i poszłam otworzyć, otuliłam się ciaśniej bluzą, którą miałam na sobie. Przechodziłam koło lustra i zauważyłam wielkiego fioletowego siniaka na lewym policzku. W drzwiach stał Ian, kiedy tylko mnie zobaczył przytulił. Zaskoczyło mnie jego zachowanie. 

- Kochanie... - szepnął. - Przepraszam. 

- Jest zimno, wejdź. 

- Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie chciałem cię uderzyć. 

- Wiem. - powiedziałam. - Panuj nad sobą i nad tym co mówisz. Wiesz co wczoraj powiedziałeś?

- Tak. 

- No właśnie. Nie jest ci wstyd? 

- Chciałem przyjechać jeszcze wczoraj, ale chłopaki mi nie pozwolili. 

- Czemu mnie to nie dziwi... Ian, nie potrafię cię rozgryźć, choć jesteśmy ze sobą długo, wystarczająco długo, żeby cię poznać, ale... Sama nie wiem. 

- Nat, wiesz jak bardzo cię kocham...

- To dlaczego tego nie okażesz? To takie trudne? Spędzamy razem coraz mniej czasu...

- Obiecuję, że się to poprawi, okay?

- Ale ja mam dość twoich obietnic, ja chcę to zobaczyć. Chcę zobaczyć, że się starasz. 

Przytulił mnie. Nie wiedziałam czy to poskutkuj, ale miałam nadzieję, że tak. Nie była zła na to, że mnie uderzył, bo to był wypadek. Ale nie chciałam już się za niego wstydzić. 

- Muszę wyjechać do New Jersey... Ta moja kuzynka, o której ci mówiłem złamała rękę i nie może opiekować się ciocią. 

- No jak musisz, to jedź. - uśmiechnęłam się. - Kiedy wyjeżdżasz?

- Jutro. - zbliżył się do mnie. Objął mnie i pocałował czule. Podniósł i posadził na blacie, całował moją szyję. 

***

Leżałam wtulona w jego tors. Słyszałam miarowe bicie jego serca. Nie mówiliśmy nic. Palcem zataczał koła na moich plecach. Miłą i spokojną atmosferę przerwał telefon Iana. 

-Muszę zbierać. - powiedział, a ja wstałam zakrywając ciało kołdrą. Ubrał się. Poszłam do łazienki po szlafrok i to nim się okryłam. Pożegnałam chłopaka i poszłam pod prysznic. 

Myślałam, że wszystko się ułoży gdy szczerze porozmawiamy, ale tak się nie stało. Nie byłam zadowolona z tego, że wylądowaliśmy razem w łóżku. Czuła, że coś jest nie tak. Ubrałam na siebie czarne leginsy, podkoszulek, grubą bluzę, czapkę i buty do biegania. Pobiegłam do parku. Nie byłam pewna czy Ian mówi mi prawdę. Nawet nie miałam z kim o tym porozmawiać. Judy wyjechała do rodziny, wracała za dwa dni. Max... raczej wątpię, by był zadowolony z rozmowy o Ianie. Pani Meller też odpadała. Kiedy wróciłam poprawiłam makijaż, by nie było widać siniaka. 

Wzięłam pierwszą lepszą książkę z brzegu i zaczęłam czytać. Wieczorem byłam już po połowie. Siedziałam do piątej nad ranem, by ją skończyć, ale niestety sen mnie zmorzył. 

Koło jedenastej wzięłam prysznic i od razu usiadłam, by dokończyć powieść. Koniec choć był tragiczny i płakałam na nim jak bóbr to i tak główny bohater był zadowlony z życia u boku ukochanej kobiety. Książka mimo wszystko przekazała mi pewne wnioski... Nawet najgorsza osoba na świecie, zasługuje na drugą szansę. 

Usiadłam na parapecie w moim pokoju i wspominając książkę płakałam. Chciałam, by kiedyś ktoś mnie tak pokochał jak London Jamie. Chciałam, być tak kochana choć przez chwilę. Wiedziałam, że Ian nigdy mnie aż tak mocno nie pokocha. 

Wtem zauważyłam Maxa w oknie swojego pokoju. Spojrzeliśmy na siebie a chwilę późnij przyszedł mi SMS. 

OD: Max ;*

"Wszystko okay?"

DO: Max;*

"Tak, przepraszam za wczoraj."

OD: Max ;*

"To co... mogę wpaść na kawę?

DO: Max ;*

"Wpadaj"

***

Dni mijały, czas uciekał. Nim się obejrzałam nadchodził sylwester, czyli kolejna świetna zabawa. 

Potrzebuje cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz