- Dziękujemy bardzo - powiedział Niall, skłaniając się kulturalnie. Staruszka, która właśnie wrzuciła do puszki dwudziestkę, uśmiechnęła się miło, po czym powolutku zamknęła drzwi, posyłając ostatnie spojrzenie gromadce dzieci.
- Ile już mamy? - spytał zniecierpliwiony chłopiec o imieniu Andrew, patrząc przez dziurkę do puszki, jakby myślał, że w jej ciemnym wnętrzu zdoła zobaczyć pieniądze.
Niall zaśmiał się krótko i wziął od niego puszkę, puszczając gitarę, którą miał przewieszoną przez ramię.
- To dopiero czwarty dom - stwierdził, po czym oddał puszkę najstarszemu dzieciakowi, Olivierowi. Nie chciał bowiem, aby to czterolatek nosił pieniądze i machał nimi na wszystkie strony. Nie po to tak się trudzili z ich zbieraniem, wystawiając się na nasilający się mróz i wiatr, aby ten zaraz gdzieś odłożył puszkę i o niej zapomniał. Skoro już mieli robić coś charytatywnie, trzeba było się do tego przyłożyć, aby dać dobry przykład.
- Już dawno bylibyśmy dwie ulice stąd, gdybyś się nie spóźnił - wytknął mu Andrew, marszcząc gniewnie brwi, co wyszło zaskakująco słodko w jego wykonaniu. Niall nie mógł się jednak nie zgodzić ze spostrzegawczym stwierdzeniem chłopca. Młody trafił powiem w samo sedno.
Gdy blondyn zostawił swój furgon poza miastem, tak na wszelki wypadek, aby nie posądzili go o pomoc Harry'emu, na co i tak policja miała już wystarczająco dużo dowodów, był zmuszony wrócić do domu pieszo. Na miejscu był więc dopiero po ósmej i to tak zmęczony jak jeszcze nigdy wcześniej; po nieprzespanej nocy, przeżyciach z wczesnego poranka i porządnym spacerze nie mógł się oprzeć pokusie, aby zdrzemnąć się przez pięć minut. Nie zdążył nawet ustawić budzika, po prostu wlazł do swojego mieszkania na drugim piętrze, ściągnął buty i kurtkę, po czym ruszył do sypialni, gdzie zasnął od razu po położeniu głowy na poduszce. Pięciominutowa drzemka zmieniła się więc w pięciogodzinny odpoczynek, chociaż, prawdę mówiąc, gdyby do Nialla nie zadzwonił jego kolega, który również miał opiekować się małymi kolędnikami, Horan przespałby pewnie i kilka godzin więcej.
Dwunastoosobowa grupka ruszyła chodnikiem zasypanym warstwą śniegu, który skrzypiał pod podeszwami butów, i przeczłapała wspólnie w stronę kolejnych drzwi, trzymając się blisko siebie niczym pingwiny, aby się ogrzać. Wszyscy oddychali przez usta, bowiem mieli zatkane nosy, co sprawiało, że przed twarzami kolędników w miarę równych odstępach czasu majaczyło wydychane powietrze w postaci siwej pary.
Wreszcie wszyscy ustawili się jako tako przed drzwiami, stanąwszy jak najbliżej siebie, jakby chcieli zająć najmniejszą możliwą powierzchnię. Niall kilkakrotnie chuchnął na swoje dłonie i poluzował odrobinkę struny gitarze, które coraz bardziej napinały się przez zimno.
- Zacznijmy od Jingle Bells - rzekł rzeczowym tonem, przez co wszystkie dzieciaki spojrzały na niego pytająco. - Potrzebujemy czegoś skocznego - stwierdził wprost, więc ich twarzyczki z powrotem zwróciły się w stronę niebieskich drzwi z numerem 135B.
Blondyn zagrał wstęp, po czym wszyscy weszli równo i czysto, niczym chór aniołków. Śpiewali tak głośno jak tylko mogli, trzymając śpiewniczki zmarzniętymi rękami i coraz bardziej się do siebie przytulając.
Niall nie pamiętał, aby jakaś zima aż tak mu doskwierała. Zwykle jego zimne dłonie zwinnie manipulowały przy strunach, ale teraz każdy zagrany dźwięk przyprawiał go o ból zdrętwiałych opuszek palców. Oczywiście kolędowanie i zbieranie pieniędzy zawsze wprawiało go w dobry nastrój, bardzo lubił to robić, czuł z tego bowiem niesamowitą satysfakcję. Teraz jednak nie marzył o niczym innym jak o kubku gorącej herbaty z cytryną i porcji kupnych gofrów z bitą śmietaną i polewą truskawkową, które mógłby jeść w swoim łóżku, krusząc wszędzie i brudząc pościel, podczas prowadzenia durnych wigilijnych rozmów na omegle z jakimiś przypadkowymi ludźmi.
YOU ARE READING
That imperfect Christmas Eve ||1D
FanfictionCzasami po prostu nie można inaczej - trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i brnąć. Brnąć, choćby wydawało się to absurdalne, śmieszne, niewłaściwe. Bo w święta wszystko może się zdarzyć... nawet cud. ©xAgataOfficialx